Milinković-Savić zostanie we Włoszech
Jakoś rok temu wszyscy zachwycali się Sergejem Milinkoviciem-Saviciem. Serb robił furorę w Serie A. Był moment, że w zasadzie podporządkował sobie całą ligę i wszyscy dziwili się, co on jeszcze robi w klubie pokroju Lazio. Mówiło się, że latem odejdzie za grube miliony. Przepowiadano mu transfery do największych klubów, ale nic z nich nie wyszło. Rzymianie uparli się, że chcą za niego horrendalnej zapłaty, która miałaby wykraczać poza wszelkie racjonalne i niespisane normy transferowe. Tych pieniędzy nikt oczywiście nie zapłacił i już pewnie tego nigdy nie zrobi.
Dlaczego? Odpowiedź jest bardzo błaha. MIlinković-Savić zwyczajnie zgasł. Serb ma w tym sezonie tylko 4 gole na koncie, do których dorzucił jedną asystę. Jego Lazio jest w tabeli dopiero ósme i w tym sezonie raczej nie będzie walczyło o Ligę Mistrzów. Cały skład gra słabiej, ale najbardziej zawodzi chyba Serb. Widocznie nie poradził sobie z presją, którą narzucił sobie rezultatami z poprzednich rozgrywek. Słabsza forma nie oznacza jednak, że chętnych na jego usługi brak. Oni wciąż są, tylko nieco mniej efektowni i zdecydowanie niechętni do płacenia ogromnej sumy odstępnego.
Rzymianie w zeszłe lato chcieli bowiem za niego 100 milionów euro. Nie ma najmniejszych szans, by ktoś zapłacił choćby zbliżoną do tej wartości sumę w tym momencie. Realnie Serb jest wart gdzieś połowę z tego. Tyle też prawdopodobnie będą skłonni zapłacić potencjalni kupcy, a tych jest obecnie dwóch. Jak podaje portal "Goal" o pomocnika powalczą obydwa zespoły z Mediolanu. Jednemu i drugiemu przydałoby się wzmocnienie w środku pola, choć na ten moment potrzebują go chyba bardziej w tej bardziej niebieskiej części miasta. Milan, jeśli uda mu się wykupić Bakayoko z Chelsea, prawdopodobnie nie będzie potrzebował już Serba, więc w walce o niego pozostanie jedynie Inter. "Nerazzurri" będą więc musieli przekonać jakoś Lazio, że ich zawodnik naprawdę nie jest tyle wart, ile oni myślą i jeśli chcą na nim cokolwiek zarobić, to muszą go sprzedać, żeby nie zrobić z niego drugiego Belottiego.