Milan walczy o włoską perłę
Wszystko wskazuje na to, że AC Milan wreszcie wróci do Ligi Mistrzów. Nie muszę oczywiście mówić, że to zasługa tylko i wyłącznie Krzysztofa Piątka. To był żart jakby co, Paqueta też się troszkę przyczynił do tego. Niemniej jednak ten niezwykły duet nie wystarczy by zawojować Europę, dlatego latem trzeba będzie poczynić pokaźne wzmocnienia, jeśli „Rosoneri” nie chcą się podłożyć, tak jak to miało miejsce w tym sezonie w Lidze Europy. Mediolańczycy mają już nawet kilka pomysłów, a ze swoim transferowym priorytetem już prowadzą poważne rozmowy.
O kogo chodzi? Mowa tu o Nicolo Barelli. Włoch wciąż jeszcze reprezentuje barwy Cagliari, ale tylko i wyłącznie na własne życzenie. Zimą Chelsea oferowała za niego ponad 50 milionów funtów, a jego klub oczywiście przystał na tę ofertę. Sam piłkarz zdecydował jednak, że nie chce zmieniać barw w środku rozgrywek, gdyż może go to rozkojarzyć i kompletnie wybić go z formy. Pozostał więc w Cagliari, a sprawę transferu pozostawił otwartą. Dało to nadzieje innym ekipom na pozyskanie go, a Milan pierwszy zabrał się do roboty. Według „Sky Italia” mediolańczycy mieli już wejść w rozmowy z Cagliari. Nie wiemy natomiast, na jakim poziomie zaawansowania one są, ani jakie pieniądze wchodzą w grę. Biorąc jednak pod uwagę ofertę Chelsea, Cagliari nie zadowoli się ceną niższą, niż ta, która była im proponowana zimą. Milan będzie więc musiał sięgnąć bardzo głęboko do kieszeni.
To będzie spory wydatek, ale wydaje się, że warty swojej ceny. Barella imponuje w tym sezonie. Jego statystyki nie są imponujące, ale wynika to z roli, jaką pełni. Daje jednak ogromny spokój swojemu zespołowi i trzyma go w ryzach. Można odnieść wrażenie, że gdyby nie Barella, jego koledzy kompletnie pogubiliby się na boisku. Milan potrzebuje właśnie kogoś takiego. Potrzeba dojrzałości w grze i kogoś od dyktowania tempa. Paqueta i Bakayoko mają swoje zalety, ale takimi umiejętnościami akurat nie mogą się pochwalić. Barella świetnie wkomponowałby się z nimi w trio, choć gwiazdą zespołu wciąż były Piątek, ale to przecież wiadome, więc nie wiem, po co to jeszcze napisałem.