Juventus nie odpuszcza w walce o pomocnika
Kojarzycie Robina Hooda, prawda? Ten gość w rajtuzach, który strzelał z łuku. Mówiło się, że zabierał bogatym, a dawał biednym. To bardzo szlachetne i pewnie byłoby bardzo miło, gdyby w piłce nożnej też ktoś taki był, dla wyrównania często nierównych szans. Próżno jednak szukać takich osób czy klubów, za to bardzo łatwo wymienić kompletne przeciwności. Takich, którzy zabierają biedny, a dają bogatym, czyli najczęściej sobie, jest mnóstwo. Taka taktyka doprowadziła Bayern do hegemonii w Niemczech i zaczęły jej używać też inne zespoły z Europy. W myśl tej zasady działać będzie też Juventus, który ma na oku pewnego utalentowanego Włocha.
Tenże chłopak gra w Romie i nazywa się Lorenzo Pellegrini. Choć "Giallorossi" zaliczają dosyć przeciętny sezon, ich młody pomocnik prezentuje się zupełnie dobrze. Pomimo tego, że jest środkowym pomocnikiem, który raczej operuje w głębi pola, ma na koncie 3 gole i aż 7 asyst. Widać więc ewidentnie, dlaczego interesuje się nim Juventus. "Stara Dama" chciałaby w przyszłości oprzeć swój zespół na młodych Włochach. Za defensywę odpowiadać będzie Daniele Rugani, na skrzydłach poszaleją Bernardeschi z Keanem, a środek pola miałby właśnie zapełnić Pellegrini. Tylko czy to się uda?
Są na to bardzo duże szanse, a to za sprawą sporego niedopatrzenia rzymian właśnie. "Giallorossi" podpisując kontrakt z Pellegrinim półtora roku temu chyba nie przewidzieli, że będzie taki dobry, bo w jego kontrakcie zawarli klauzulę odejścia opiewająca na jedyne 28 milionów euro. Jak możecie się domyślać, to fundusze, które nie stanowią problemu dla "Starej Damy". Poza tym, jeden istotny dla siebie transfer poczynili już bezgotówkowo, więc wydanie takich pieniędzy to naprawdę żadna kwestia, prawdopodobnie nawet się nie zorientują.
Sam Pellegrini może jednak na razie nie chcieć przeprowadzać się do Turynu, ponieważ już teraz w środku pola jest tam tłok, a latem dojdzie jeszcze Aaron Ramsey. Jeśli więc Lorenzo będzie myślał w sposób racjonalny, grzecznie odmówi "Bianconerim", bo najzwyczajniej świecie zmarnuje się w ich zespole, a szkoda by było takiego talentu na grzanie ławy.