Napoli z chytrym planem na sprowadzenie Icardiego
Odejście Mauro Icardiego z Interu Mediolan jest już niemal przesądzone. Argentyńczyk nie gra już od dobrych kilku tygodni, bo wciąż jest obrażony na klub, który z resztą ma dosyć jego gwiazdorzenia, dlatego nie wybacza mu już kolejnego wybryku. Agentka Icardiego, która jest jednocześnie jego żoną, była już w Madrycie, by omówić wstępne kwestie dotyczące transferu. Na ten moment wszystko wygląda tak, jakby napastnik miał latem zostać zaprezentowany z białą koszulką. Nie wszyscy jednak chcą do tego dopuścić. Wciąż wmieszać się chce Napoli. Wydawać by się mogło, że neapolitańczycy odpadli w finansowych przedbiegach, ale ich prezes, Aurelio de Laurentis ma asa w rękawie, którego zaraz wyrzuci na stół. Nie jest to największy z asów, wygląda jakby był z mocno kieszonkowej talii, ale może nieźle namieszać.
O co dokładnie chodzi? "La Verita" podaje, że włoski biznesmen będzie chciał swoim rywalom zaoferować nie tylko pieniądze, ale również zawodnika w zamian. Ma nim być Lorenzo Insigne. Napoli nie może dogadać się z niewysokim Włochem odnośnie jego nowego kontraktu. Aurelio de Laurentis miał więc wyjść z założenia, że po prostu się go pozbędzie, skoro ten nawet nie dąży do tego, by uzyskać jakiś konsensus. Wartość skrzydłowego jest oczywiście niższa od tej Icardiego, więc neapolitańczycy musieliby też swoje dopłacić. Ile? To różnica szacowana na około 20 milionów euro i gdzieś takiej sumki należy się spodziewać. Chyba, że Napoli jakimś cudem przekona ich do wymiany jeden do jednego, twierdząc, że Icardi wypadł z formy i nie jest wart takiej kwoty.
Icardi byłby oczywiście sporym problemem dla Arka Milika. Kosztowałby tyle, że po prostu musiałby grać w pierwszym składzie i Polak automatycznie zostałby przesunięty na ławkę rezerwowych. Nie wiem, co musiałby zrobić Argentyńczyk, pewnie coś podobnego do akcji, która odwala w tej chwili, by Milik zabrał mu pierwszy skład. Kibice Napoli uważają jednak, że jest to dosyć prawdopodobne, biorąc pod uwagę krnąbrność Icardiego i zdecydowanie wolą trzymać się przy Polaku, niż rzucać na Argentyńczyka. Swoje zdanie wyrażają głośno i wyraźnie twierdząc, że Argentyńczyk nie jest im do niczego potrzebny, sprawi same kłopoty i najlepiej powinien trzymać się od ich klubu z daleka.