Atletico zarzuca sieci na gwiazdę Napoli
Atletico Madryt od kilku sezonów naprawdę cierpi z powodu braku klasowych skrzydłowych. W szeregach stołecznego zespołu możemy dojrzeć zaledwie trzech zawodników, mogących występować na bokach (Angel Correa, Vitolo i Thomas Lemar - przyp. red.), co sprawia, że Diego Simeone jest zmuszony grać węższą formacją, a w role skrzydłowych próbują się wcielać Koke oraz Saul, którzy naturalnie występują w środku. Taki stan rzeczy sprawia, że wzmocnienie bocznych formacji jest raczej nieuniknione, a Atletico będzie musiało sięgnąć nieco głębiej, jeśli rzeczywiście nie chce stracić na jakości.
Przed tym sezonem zespół z Madrytu zasiliło dwóch naprawdę świetnych zawodników młodego pokolenia. Gelson Martins oraz Thomas Lemar mieli odgrywać pierwszoplanowe role w drużynie prowadzonej przez Diego Simeone, a o ich transferach mówiło się naprawdę głośno. Francuz przeniósł się do Hiszpanii za 70 mln euro, ustanawiając rekord transferowy klubu, Portugalczyk natomiast nie zamierzał siedzieć dłużej w zmagającym się z problemami Sportingu i jako wolny zawodnik trafił do Atletico. Na ten moment transfery Lemara i Martinsa możemy jednak zaliczyć do grona niewypałów i włodarzom hiszpańskiego klubu nie pozostało nic innego, jak szukać dalej. Tym bardziej, że Martins został wypożyczony do Monaco, w którym ma odbudować formę prezentowaną za czasów gry w Sportingu.
Tym razem zawodnikiem, który trafił na listę życzeń "Los Rojiblancos" jest Lorenzo Insigne, który od początku swojej kariery reprezentuje barwy Napoli, stając się powoli ikoną tego klubu. Chęci sprzedaży swojej gwiazdy nie wykazuje jednak prezydent Napoli Aurelio De Laurentiis, co poniekąd utrudnia sprawę. Odmiennego zdania jest natomiast sam zawodnik, który w udzielonym wczoraj wywiadzie dla "Corriere dello Sport", nie ukrywa, że nie zamierza zamykać tematu jego ewentualnych przenosin. 27-latek ma jednak ważny kontrakt, który obowiązuje do 2022 roku, z czego zamierza skorzystać De Laurentiis i za swojego piłkarza żąda kwot oscylujących w granicach 100 mln euro. Jak podaje "Il Mattino" dotychczas do klubu wpłynęła jedna oferta ze strony Atletico, a jej wartość nie przekraczała 50 mln euro. Prezydent Napoli stawia sprawę jasno i daje do zrozumienia, że jeśli Hiszpanie nie podwoją swojej pierwszej oferty, to ten nawet nie zamierza siadać do rozmów.
Temat odejścia Insigne to Atletico uciął również Carlo Ancelotti. Szkoleniowiec Napoli nadal planuje opierać grę swojego zespołu na włoskim skrzydłowym i ma nadzieję, że ten nie zamierza opuszczać zespołu w kolejnych latach. Oznacza to, że temat przenosin 27-latka do Atletico nie będzie aktualny dopóki ci nie złożą oferty w okolicach 100 mln euro i najprawdopodobniej będą musieli skierować swoje radary w inną stronę.