Roma może podkraść rewelację Eredivisie
Kto jak kto, ale akurat "Giallorossi" znani są z tego, że potrafią dokonać dobrego transferu za niewielkie pieniądze, by potem na tym samym chłopaku zarobić majątek. Nie ma sensu nawet przytaczać przykładów, bo takie rzeczy dzieją się w każdym sezonie i w przyszłym też będą miały miejsce. Kwestią pozostają jeszcze tylko nazwiska, które przeprowadzą się do Rzymu, ponieważ te dopiero się klarują. Jedno z nich jest jest jednak na ten moment nieco głośniejsze od pozostałych.
Mówię o tym, które należy do Alexandra Isaka. Tak, to ten koleś, którego Borussia Dortmund kupiła jakiś czas temu z nadzieją, że będzie z niego drugi Zlatan Ibrahmović. Isak to też zawodnik, który już w wieku 19 lat może pochwalić się nietypowym osiągnięciem. Zdążył już przejść drogę od wielkiego talentu przez zmarnowany talent do odrodzonego talentu. W ekipie z Niemiec kompletnie nie mógł zaistnieć, ale gdy wypożyczono go do Willem II, zaczął pokazywać, na co naprawdę go stać. W tym sezonie ma już 18 bramek i 6 asyst. To niebywały wynik, biorąc pod uwagę, ze reprezentuje zespół, który przecież nie liczy się w walce o najwyższe cele w Holandii.
Trudno więc dziwić się, że Borussia już nie może się doczekać, kiedy będzie miała go z powrotem, a inne kluby chcą dopilnować, by nigdy nie miało to miejsca. Ile trzeba będzie zapłacić, by Isak już się w Dortmundzie nie pojawił? To jest dopiero zagadka. Wartość rynkowa Isaka drastycznie skoczyła ostatnimi czasy, a przez długi okres utrzymywała się w okolicach kilku milionów euro. Teraz Dortmundczycy mogą sobie za niego zawołać nawet ze 30 baniek. Takich pieniędzy Roma oczywiście nie będzie chciała inwestować, więc grzecznie podziękuje, jeśli nie uda się go ściągnąć gdzieś za połowę tego. Kibice już się pieklą, że trzeba będzie za niego tyle zapłacić, choć w sumie tego nie rozumie, bo to uzasadniona cena.