Nadzieja umiera ostatnia czyli Milan nadal w grze o LM - echa meczu Viola vs. Milan
W pewnych aspektach Serie A przypomina naszą, rodzimą ligę. Niekoniecznie mam na myśli walkę o scudetto, ale za plecami Juventusu dzieje się naprawdę sporo interesujących rzeczy. Jest kilka klubów ciągle biorących udział w wyścigu szczurów, gdzie stawka jest ogromna - awans do Ligi Mistrzów. W tym gronie znajduje się również AC Milan, który przyjechał do Florencji, by powalczyć o komplet punktów. Ta sztuka nie udała się "Rossoneri" od sezonu 2013/2014, ale nic nie może przecież wiecznie trwać. Milan po jednobramkowym zwycięstwie nadal liczy się w walce o czwarte miejsce w tabeli gwarantujące udział w przyszłorocznej edycji Ligi Mistrzów.
ACF Fiorentina: A. Lafont - V. Laurini (68' Gerson), N. Milenković, V. Hugo, C. Biraghi - B. Dabo (84' C. Norgaard), E. Fernandes (74' D. Vlahović), M. Benassi - K. Mirallas, L. Muriel, F. Chiesa
AC Milan: G. Donnarumma - I. Abate, M. Musacchio, A. Romagnoli, R. Rodriguez - F. Kessie, T. Bakayoko, H. Calhanoglu - Suso (81' S. Castillejo), K. Piątek (74' P. Cutrone), F. Borini (88' D. Laxalt)
Kibice gospodarzy już nie muszą martwić się o los swojego klubu, bo od jakiegoś czasu mają zapewnione utrzymanie. A w związku z tym, że nie da się patrzeć na grę zespołu pod wodzą Vincezo Montelli, to fani skupili się na czymś innym - protestach w kierunku właściciela klubu. Miłośnicy Violi chcą pozbyć się rodziny Della Valle i nie przyjmują do siebie żadnej wiadomości. A w sumie pan Diego Della Valle ma coś ważnego do przekazania:
Trwają protesty kibiców Fiorentiny, którzy domagają się, by rodzina Della Valle sprzedała klub.
— Michał Borkowski (@mbork88) 11 maja 2019
Diego DV: "Klub jest od miesięcy wystawiony na sprzedaż, ale nawet wiejski idiota nie chce go kupić". https://t.co/SOxVKEuU79
A jeśli chodzi o mediolańczyków, to oni potrzebują każdego wsparcia do osiągnięcia celu, który nadal jest na wyciągnięcie ręki. Na ratunek przyszedł nawet Michał Pol, który w ten weekend rezyduje podczas Grand Prix Hiszpanii Formuły 1 i o opinie na temat postawy podopiecznych Gennaro Gattuso dziennikarz "Przeglądu Sportowego" poprosił naszego kierowcę Williamsa, Roberta Kubicę. W kontekście Milanu przewija się jedno słowo - nadzieja, ale Polak wspomniał jeszcze o ciężkiej pracy. Co jak co, doświadczony kierowca wyścigowy dobrze wie o czym mówi. A warto przypomnieć - Kubica prywatnie jest fanem ekipy ze stolicy Lombardii.
Robert Kubica specjalnie dla @acmilan_com_pl ;) "Śledzę Milan w końcówce sezonu. Czy wierzę w awans do Ligi Mistrzów? Powiem tak: mam nadzieję. Piątek w Milanie to piękna sportowa historia. Pokazuje, że ciężką pracą można osiągnąć wszystko". pic.twitter.com/uotVNjW6hz
— Michał Pol (@Polsport) 11 maja 2019
Mecz jeszcze na dobre się nie zaczął, a kibice już wieszali psy na gościach i ich opinie były bezpardonowe. Wszystko to związane z wystawionym składem, w którym znalazło się miejsce dla Fabio Boriniego. Ktoś musiał wskoczyć w miejsce zawieszonego Lucasa Paquetę, a szkoleniowiec Milanu najwyraźniej darzy byłego piłkarza Liverpoolu sporym zaufaniem. Niektórzy woleliby zobaczyć ustawienie z dwójką napastników, ewentualnie wstawić Patricka Cutrone na skrzydło. Wniosek jest jeden - wszyscy, byle nie Borini. Jak pokazało to spotkanie, w podstawowej jedenastce mogła pojawić się nawet sprzątaczka klubowa, jeśli zaistniałaby taka potrzeba.
Jeśli na najważniejszy mecz sezonu wychodzisz z Fabio Borinim w podstawie, to wiedz że twoje miejsce nie jest w lidze mistrzów ale na wysypisku. #włoskarobota
— Pan Miś Pabington (@Pabingtone) 11 maja 2019
#wloskarobota ale, że Borini w pierwszym składzie..? Myślę, że tam na boku więcej pożytku by było z Cutrone.
— Tomasz Sikora (@tomeksikora) 11 maja 2019
Z początkowych fragmentów spotkania nie ma zbyt wielu akcji godnych zapamiętania. Przez dłuższy czas bramkarze obu zespołów spokojnie mogli opuścić bramkę i zgłosić się do najbliższego urzędu pracy po zasiłek dla bezrobotnych. Piłka bardzo rzadko znajdowała się w obrębie pola karnego Albana Lafonta oraz Gianluigiego Donnarummy. Zarówno Francuz, jak i Włoch tylko raz mieli okazję zaprezentować swoje umiejętności.
Im dalej w las, tym większego wiatru w żagle nabierali zawodnicy gości. Fiorentina w ogóle nie myślała o przeprowadzaniu jakichkolwiek akcji ofensywnych, za to Milan wyróżniał się większym zaangażowaniem na tle zniechęconych do gry rywali. Bardzo rzadko zdarzało się Milanowi w tym sezonie wykazywać się aż taką inicjatywą, ale tym razem to głównie zasługa słabości przeciwnika. Pierwsza połowa pokazała, że Fiorentina nieprzypadkowo zajmuje ostatnią lokatę za ostatnich dziesięć kolejek. W tym czasie wzbogacili swój dorobek punktowy o ledwie cztery oczka. Marny bilans, nie ma co z tym nawet dyskutować...
Optyczna przewaga została udokumentowana dopiero na niecałe dziesięć minut przed zejściem do szatni. Dośrodkowanie Suso z prawej strony świetnie wykorzystał Hakan Calhanoglu i Turek zmusił Lafonta do kapitulacji. To trafienie spowodowało, że wielu kibiców ponownie zaczęło mówić o "Wielkim Milanie". Nie przypominam sobie, by w Polsce odnotowano upały, ale polecam lód na rozgrzane głowy. Na pewno odżyły nadzieję na Ligę Mistrzów, bo ten wynik poprawiał niełatwą sytuację Milanu. Do pełni szczęścia brakowało tylko przełamania Krzysztofa Piątka. Nasz napastnik nie może znaleźć sposobu na bramkarzy rywali już od ponad miesiąca. A co robił rodak, gdy coś nie szło po jego myśli? Machał rękoma, więc gestykulacją już dostosował się do włoskich realiów.
To uczucie gdy widzisz, że padł gol dla Milanu, ale strzelcem nie jest Piątek #włoskarobota pic.twitter.com/bLBcItKkgw
— eFortuna.pl (@eFortunapl) 11 maja 2019
Po przerwie ktoś tchnął w zespół Fiorentiny nowe życie, bo wznowili mecz ze sporym animuszem. Goście zostali zepchnięci do bardzo głębokiej defensywy, ale potrafili przetrwać ten napór i tylko czekali na odpowiedni moment, by móc ponownie się odgryźć. Postawa Milanu była jednak dość ryzykowna, bo pozwalali na bardzo wiele piłkarzom Violi. Obrona harowała jak w ukropie, a piłkarze odpowiedzialni za rozprowadzanie ataków tylko patrzyli na poczynania Fiorentiny.
Milan przedstawia swoj standardowy plan na ten mecz: bronimy 1-0 i albo to dowieziemy albo nie. #włoskarobota
— Pan Miś Pabington (@Pabingtone) 11 maja 2019
Entuzjazmu do gry starczyło zaledwie przez dwadzieścia minut drugiej połowy, a w dalszej części spotkania oba zespoły wrzuciły "tryb ekonomiczny". Zdarzało się, że temperatura spotkania wzrastała na chwilę, ale to wszystko to tylko pojedyncze zrywy. Piłkarzem, który dawał najwięcej sygnałów do ataku był Federico Chiesa. Cała reszta popadła w marazm i gdyby w tym momencie miałyby decydować się losy Fiorentiny o utrzymanie w Serie A zaryzykowałbym jedną tezę - zespół z Toskanii powoli mógłby szykować się do ciężkiego boju o pozostanie w najwyższej klasie rozgrywkowej we Włoszech. Milan w sumie dostosował się do zaprezentowanego poziomu, ale tutaj najistotniejsze było zgarnięcie kompletu punktów. Styl zszedł na dalszy plan...
Znalazł się zespół grający gorzej niż Milan pana GG ;)
— jakub balcerzak (@Jakub110Jakub) 11 maja 2019
Brawo Fiorentina, brawo! Nie sądziłem, ze ktoś będzie wstanie grać gorzej niż Milan..#wloskarobota