Status quo w czubie tabeli - podsumowanie 36. kolejki Serie A
Walka o pozycję numer cztery w rozgrywkach Serie A wkracza w decydującą fazę. Miniona kolejka nie rozjaśniła zbyt wiele w tej kwestii. Drużyny, które aspirują do występów w przyszłorocznej Lidze Mistrzów solidarnie wygrały swoje spotkania. Niezwykle interesująco jest również na dole tabeli. Prawdopodobnie do samego końca będziemy świadkami walki o utrzymanie między trzema, czterema zespołami. Jak mawiał Maciej Skorża: „Liga będzie ciekawsza”. Zapraszamy na podsumowanie 36. kolejki Serie A!
Atalanta 2:1 Genoa
Marcin: Czwarte zwycięstwo z rzędu Atalanty. Zwycięstwo, które znacznie przybliża piłkarzy Gian Piero Gasperiniego do uczestnictwa w przyszłorocznej edycji Ligi Mistrzów. Co równie ważne, w kluczowych momentach obecnego sezonu gracze z Bergamo nie są uzależnieni od dyspozycji Duvana Zapaty czy Papu Gomeza. Gdy czołowi ofensywni zawodnicy Atalanty nie trafiają do siatki rywali, sprawy w swoje ręce wzięli Musa Barrow i Timothy Castagne. Belg wpisał się na listę strzelców już w drugim spotkaniu z rzędu. Przed Genoą niezwykle nerwowa końcówka sezonu. Zaledwie punkt przewagi nad osiemnastym Empoli. Piłkarzy Cesare Prandellego czekają jeszcze mecze przeciwko Cagliari i Fiorentinie.
Cagliari 1:2 Lazio
Adrian: Do elitarnego grona, które do tej pory stanowiły Napoli, Atalanta i Juventus dołącza teraz… Lazio. Cóż, trochę tu nie pasuje, no ale cóż. A o co chodzi? Ano o zwycięstwa przeciwko Cagliari odniesione na ich stadionie. Cóż, drodzy podopieczni Rolando Marana – zawiedliście, ale w sumie nie dziwię się. Utrzymanie w zasadzie zapewnione, o nich już nie walczycie, więc i poziom motywacji już nie ten sam. Lazio natomiast ciągle chce się dostać do pucharów i dopóki będzie mieć ku temu szansę, dopóty nie odpuści. Było to widać we wczorajszym meczu na Sardegna Arena.
Fiorentina 0:1 AC Milan
Adrian: Nie znajduję innych słów do podsumowania tego meczu jak tylko: Fiorentina jest ostatnio tak beznadziejna, że nawet Milan z nią wygrywa. Gola strzela Hakan Calhanoglu. Dziękuję, następny proszę.
Torino 3:2 Sassuolo
Marcin: Nadspodziewanie dużo problemów ekipie Torino sprawili gracze Sassuolo. Goście objęli prowadzenie za sprawą Mehdiego Bourabii, który chwilę po strzeleniu bramki... wyleciał z boiska. Marokańczyk mający na koncie żółtą kartkę podczas celebracji gola podciągnął koszulkę, co nie umknęło uwadze sędziego. Torino goniło wynik, goniło, i ostatecznie pokonało gości. Ozdobą spotkania była decydująca bramka autorstwa Andrei Belottiego. Z ekipy Sassuolo warto natomiast wyróżnić Jeremy'ego Bogę, który zaprezentował fantastyczną, indywidualną akcję przy golu Liroli. Gospodarze dzięki zwycięstwu zachowali spore szanse na awans do Ligi Europy.
Sampdoria 1:2 Empoli
Adrian: W tym meczu mieliśmy dwa pozytywy – zwycięstwo Empoli, które ciągle trzyma ich w walce o utrzymanie, oraz bramkę Fabio Quagliarelli. Gol ten praktycznie zapewnia mu koronę króla strzelców (no chyba że Zapata, Piątek lub Ronaldo w ostatnich dwóch kolejkach wystrzelą jak z procy), bowiem jego przewaga nad resztą stawki to już 4 gole i więcej. Czemu nie smucę się, że Sampa przegrała? Ano temu, że nie ma to żadnego znaczenia – ani nie spadną już niżej niż 9. miejsce, ani nie awansują wyżej. Tak więc jeśli i tak nic by to nie zmieniło, to dobrze, że dali chociaż zwycięstwo Empoli. Błagam, spuśćcie to beznadziejne Udine w odmęty Serie B.
Frosinone 1:3 Udinese
Marcin: Goście po wcale nie tak dobrym spotkaniu wygrywają i zdobywają niezwykle cenne trzy punkty, które mogą zadecydować o ich pozostaniu w Serie A. Bohaterem Udinese został strzelec dwóch bramek, Stefano Okaka. Do tej pory włoski napastnik nie błyszczał. W starciu przeciwko Frosinone podwoił swój dotychczasowy strzelecki bilans z tego sezonu. Wynik meczu Empoli nie był jednak zbyt korzystny dla piłkarzy Igora Tudora, wobec czego gracze Udinese muszą mieć się na baczności. W następny weekend czeka ich starcie na własnym boisku przeciwko SPAL. Ten mecz również powinien paść ich łupem, jeśli chcą oszczędzić nerwy swoje, jak i kibiców przed ostatnią ligową kolejką.
SPAL 1:2 Napoli
Marcin: Seria czterech spotkań bez porażki piłkarzy SPAL została przerwana przez ekipę Napoli. Goście stworzyli sobie całkiem sporo szans na strzelenie gola i dwukrotnie pokonali Emiliano Viviano. Najpierw technicznym strzałem w samo okienko do siatki gospodarzy trafił Allan, a decydującą bramkę dla przyjezdnych strzelił Mario Rui. Powtarzam, Mario Rui! Notorycznie krytykowany Portugalczyk na koniec swojej przygody z Neapolem chociaż na chwilę uciszył swoich krytyków. Jeden przebłysk na cały sezon to jednak zbyt mało, aby grać w klubie z takimi aspiracjami. Z drużyny gospodarzy na pochwały znów zasługuje Andrea Petagna. Dla włoskiego napastnika była to już piętnasta bramka w sezonie, dzięki czemu w klasyfikacji strzelców wyprzedza takich piłkarzy jak Dries Mertens, Ciro Immobile czy Mauro Icardi. Przed rozpoczęciem rozgrywek chyba nikt nie przewidywał takiego scenariusza.
AS Roma 2:0 Juventus
Adrian: No cóż, typowałem nudny mecz i to, że Juventus grając swój pragmatyczny futbol okradnie kolejnego ligowego rywala z marzeń o czymś więcej niż Liga Europy. Tak się jednak nie stało – po pierwsze podopieczni Massimiliano Allegriego grali bardzo ładną piłkę. I pewnie właśnie dlatego przerżnęli 0:2, a to Roma zagrała zimny, wyrachowany futbol, z którego na co dzień słynie właśnie „Stara Dama”. Florenzi (nomen omen wyśmiewany jeszcze w trakcie meczu przy Ronaldo za niski wzrost) raz, Dzeko dwa i było po sprawie. Tym samym tabela Serie A mocno się spłaszczyła i Ligi Mistrzów nie może być teraz pewien nawet Inter.
Bologna 4:1 Parma
Marcin: Parma mentalnie jest już na wakacjach. Dwa samobóje, dwie żółte kartki Bruno Alvesa w przeciągu minuty. Totalne kuriozum. Pytanie, czy gracze Parmy nie pomylili się w swoich wyliczeniach i zbyt szybko nie uwierzyli, że są pewni pozostania w Serie A. Na ten moment mają trzy punkty przewagi nad osiemnastym Empoli, które jednak w przeciwieństwie do piłkarzy Roberto D’Aversy w ostatnim czasie notują niezłe rezultaty. Bologna natomiast od dłuższego czasu pewnie punktuje, wygrzebała się z dołów tabeli i dzięki poniedziałkowemu zwycięstwu wyprzedziła w tabeli właśnie ekipę Parmy. Dobra robota, Panie Mihajlović!
Inter Mediolan 2:0 Chievo Verona
Adrian: Wspominałem o tym, że Inter nie może być pewien Ligi Mistrzów. No to cóż – jeśli podopieczni Luciano Spallettiego mają się wywalić, to jeszcze nie teraz. Chievo nie jest bowiem przeciwnikiem, który mógłby im sprawić jakiekolwiek problemy. I jeśli ktoś na to liczył, to albo bardzo nie lubi Interu, albo jest wybitnie naiwny. Albo w sumie jedno i drugie. Politano raz, Perisić dwa, Nicola Rigoni trzy – czerwona kartka i DO DUMU. Samo spotkanie nie stało jednak na zbyt wysokim poziomie. Cytując Piotrka Dumanowskiego, który je komentował:
Po Chievo to tydzień w sanatorium obok Pelissiera