Inby w Milanie ciąg dalszy. Zwolniony Boban atakuje, Rangnick odpowiada
Przypałowe wyniki Milanu to nie jedyny powód do wstydu ich kibiców. Niestety poczucia zażenowania dostarczają też włodarze, którzy może nie ośmieszają się na boisku, ale ich zachowania stawiają w bardzo złym świetle cały klub. Zamieszanie wszczął Zvonimir Boban, który w kontrowersyjnym wywiadzie dla "La Gazzetta dello Sport" zarzucił dyrektorowi wykonawczemu, Ivanowi Gazidisowi, że ten ustala kwestie związane z zatrudnianiem osób na inne istotne stanowiska za plecami pozostałych działaczy.
Już w sobotę mecz Borussia Dortmund vs Schalke 04! Ten i wiele innych meczów pełnoletni widzowie mogą oglądać i obstawiać na stronie sponsora portalu, Betclic.pl. SPRAWDŹ TUTAJ!
MATERIAŁY PROMOCYJNE PARTNERA | W grach hazardowych mogą uczestniczyć wyłącznie osoby, które ukończyły 18 lat. Udział w nielegalnych grach hazardowych jest przestępstwem.| Hazard może uzależniać. BEM to legalny bukmacher. Gra u nielegalnych grozi konsekwencjami prawnymi.
Chodziło konkretnie o to, że Gazidis miał kontaktować się z Ralfem Rangnickiem, który miał w Milanie objąć nie tylko funkcję stanowisko dyrektorskie, ale również funkcję menedżera pierwszego zespołu. Fakt, że Boban powiedział o tym publicznie zdenerwował resztę włodarzy, co poskutkowało jego zwolnieniem. To z kolei tylko podjudziło Chorwata, który zdecydował się na wylanie kolejnych żali w następnym wywiadzie. W rozmowie dla "Il Giornale" przyrównał chociażby struktury władz klubu do dyktatury w Korei Północnej. Zdradził też, że Gazidis zawarł umowę z Rangnickiem jeszcze w grudniu.
Boban: “I didn’t know we were in North Korea. My [Gazzetta] interview is legally flawless, it came after so many demands of internal clarification that were punctually ignored. They had closed the agreement with Rangnick in December.” [via Il Giornale] pic.twitter.com/iFnmUgNhWQ
— Milan Eye (@MilanEye) March 8, 2020
Boban wreszcie rzucił konkretem, więc można było się spodziewać, że sami zainteresowani będą chcieli na tę informację jakoś odpowiedzieć. Tak też się stało ponieważ Sport 1 bezpośrednio zwrócił się do Rangnicka, który chętnie, aczkolwiek krótko i zdecydowanie odpowiedział na te zarzuty. Stwierdził, że to całkowite kłamstwo i nie podpisywał żadnej umowy, ucinając dalsze spekulacje. Czy to oznacza koniec zamieszania? Prawdopodobnie nie. Biorąc pod uwagę zawziętość Bobana, nie zdziwiłbym się gdyby w następnej rozmowie przedstawiał już z detektywistycznym zacięciem dowody, wskazujące na to, że ma rację.