Oko na Polaka - Walukiewicz nie zatrzymał Immobile

Pociąg o nazwie "Scudetto" nieuchronnie odjechał zespołowi Lazio. Co prawda Juventus nie zdołał dzisiaj przyklepać mistrzostwa, ale to po prostu kwestia czasu. Podopieczni Simone Inzaghiego w tym momencie muszą skupić wszystkie siły na tym, by nie zakończyć sezonu poza podium. Podstawowym celem rzymian dzisiejszego wieczora było pokonanie Cagliari. Zespół ze stolicy Włoch udźwignął ciężar tego meczu, wygrywając z drużyną Sebastiana Walukiewicza 2:1 i w nagrodę zapewnili sobie udział w następnej edycji Ligi Mistrzów. 

Mecze Serie A, LaLiga oraz innych najlepszych lig pełnoletni widzowie mogą oglądać i obstawiać na stronie sponsora portalu, Betclic.pl. SPRAWDŹ TUTAJ!

MATERIAŁY PROMOCYJNE PARTNERA | W grach hazardowych mogą uczestniczyć wyłącznie osoby, które ukończyły 18 lat. Udział w nielegalnych grach hazardowych jest przestępstwem. | Hazard może uzależniać. BEM to legalny bukmacher. Gra u nielegalnych grozi konsekwencjami prawnymi. 

S.S. Lazio: T. Strakosha - Patric, L. Felipe, F. Acerbi - M. Lazzari (58' A. Marušić), S. Milinković-Savić, M. Parolo, Luis Alberto (90+1' D. Cataldi), Jony (58' J. Lukaku) - F. Caicedo (65' J. Correa), C. Immobile (90+1' B. Adekanye)

Cagliari Calcio: A. Cragno - S. Walukiewicz, R. Klavan, C. Likojanis (84' F. Pisacane) - P. Faragò, N. Nández, A. Ioniţă (84' L. Gagliano), M. Rog (67' V. Birsa), F. Mattiello (71' D. Ragatzu) - J. Pedro, G. Simeone

Gospodarze otrzymali sygnał ostrzegawczy już bardzo wcześnie, bo w trzeciej minucie spotkania. João Pedro fantastycznym strzałem z rzutu wolnego wyprowadził swój zespół na prowadzenie, ale radość ze zdobytego gola nie trwała zbyt długo. Brazylijczyk po tym spotkaniu będzie musiał jeszcze raz przejrzeć zasady gry w piłkę nożną. Gdyby tą wiedzę posiadał przed rozpoczęciem spotkania, to nie mielibyśmy do czynienia z całym zamieszaniem. Napastnik Cagliari nie był świadomy tego, że arbiter meczu odgwizdał rzut wolny pośredni, bo 28-latek rozegrał ten stały fragment tak, jakby to był rzut wolny bezpośredni. Właściwie do pełni szczęścia zabrakło jednej rzeczy - jakiegokolwiek kontaktu piłki z innym zawodnikiem Cagliari.

W kolejnych minutach pierwszej połowie widzieliśmy oblicze Lazio, które nam towarzyszy od momentu wznowienia rozgrywek - niby są przy piłce, niby dochodzą do sytuacji bramkowych, ale brakuje konkretów pod bramką przeciwników i efektem tego jest to, że na komplet punktów czekają od blisko miesiąca. Podobnie można wypowiedzieć się o postawie drużyny z Sardynii, ale dzisiaj im po prostu bardziej się chciało i zostali nagrodzeni za to w końcówce pierwszej połowy. Defensywa Lazio wyglądała jak dzieci we mgle i mieli ogromne problemy z wybiciem futbolówki spod własnej bramki. Rumuński pomocnik Cagliari - Artur Ioniţă - bardzo umiejętnie przytrzymywał piłkę przy nodze i sprawiał wrażenie magika, bo rywale wyłącznie bezradnie patrzyli na jego popisy. Rumun ostatecznie wycofał piłkę do Giovanniego Simeone, a syn Diego Simeone, w dużej mierze za sprawą rykoszetu, zdobył swoją kolejną bramkę w tym sezonie. 

Na początku drugiej połowy nastąpiło jednak długo oczekiwane przebudzenie ze strony Lazio. Wystarczyła pierwsza akcja po przerwie, by na tablicy wyników ponownie pojawił się remis. W niedalekiej przeszłości Sergej Milinković-Savić przyzwyczaił nas do tego, że bardzo często decyduje się na próby strzałów zza pola karnego. Lider drugiej linii w odpowiednim momencie przypomniał sobie o swoim głównym atucie i podjął kolejną odważną decyzję. Czas pokazał, że środkowy pomocnik postąpił w jedyny słuszny sposób. Serb wiedział dokładnie, gdzie poleci piłka wybita przez jednego ze stoperów i uderzył z pierwszej piłki. Alessio Cragno mógł jedynie bezradnie patrzeć, jak futbolówka ląduje w siatce jego bramki. 

Skoro na listę strzelców wpisał się jeden lider Lazio, to nie mogło zabraknąć akcentu od głównej strzelby drużyny. Ciro Immobile został obsłużony fantastycznym podaniem prostopadłym ze strony Luisa Alberto. Niestety, ale przy tym golu był lekko zamieszany reprezentant polskiej młodzieżówki. Przez chwilę był odpowiedni moment na to, aby przeciąć podanie skierowane do napastnika, ale były piłkarz Pogoni Szczecin miał zupełnie inny pomysł na tą akcję. Co zrobił Sebastian Walukiewicz? Stał się biernym obserwatorem i przyglądał się momentowi, gdy Immobile pokonuje bramkarza Cagliari. Jest jeszcze inny Polak, który zdecydowanie nie był zadowolony z tego, jak potoczyła się druga połowa meczu pomiędzy Lazio a Cagliari. W końcu jednym z głównych rywali Roberta Lewandowskiego do wygrania Złotego Buta jest wspomniany Immobile, a w tym momencie przewaga kapitana reprezentacji Polski zmalała do trzech trafień.

Odsuńmy jednak na bok indywidualne wyścigi, bo Lazio w końcu dopięło swego. Po długich dwunastu latach klub z Rzymu wraca do fazy grupowej Ligi Mistrzów. Gdy poprzednio występowali w tych elitarnych rozgrywkach, to w kadrze drużyny byli tacy piłkarze jak Aleksandar Kolarov, Goran Pandev, Cristian Ledesma czy Fernando Muslera. By pokazać jeszcze skalę przepaści, jaka dzieli od ostatniego spotkania Lazio w Lidze Mistrzów, to przytoczę przypadek Igliego Tary. Albańczyk po sezonie 2007/2008 podjął decyzję o zakończeniu profesjonalnej kariery piłkarskiej, a obecnie zajmuje rolę dyrektora sportowego. W każdej chwili może jednak się okazać, że o nazwisku Tare znów będzie głośno poprzez pryzmat wyczynów boiskowych. Nastoletni syn Igliego - Etienne Tare - w połowie września skończy 17 lat i trenuje w akademii Lazio. 

Autor

Mikołaj Krzywkowski

Krzywy94