Oko na Polaka - zespół Glika przegrywał 0:2, ale ostatecznie wygrał!
Nowy klub, nowe wyzwania. Te słowa pasują do Kamila Glika, który przed nowym sezonem przeniósł się z Monaco do Benevento. Dziś podopieczni Filippo Inzaghiego zagrali pierwszy mecz w najwyższej klasie rozgrywkowej po dwuletniej przerwie, a ich przeciwnikiem było Sampdoria. Początek pod względem punktów udany, ponieważ udało się zgarnąć trzy oczka, choć droga do zwycięstwa była wyboista.
Mecze Serie A, LaLiga oraz innych najlepszych lig pełnoletni widzowie mogą oglądać i obstawiać na stronie sponsora portalu, Betclic.pl. SPRAWDŹ TUTAJ!
MATERIAŁY PROMOCYJNE PARTNERA | W grach hazardowych mogą uczestniczyć wyłącznie osoby, które ukończyły 18 lat. Udział w nielegalnych grach hazardowych jest przestępstwem. | Hazard może uzależniać. BEM to legalny bukmacher. Gra u nielegalnych grozi konsekwencjami prawnymi.
⏸ Full Time
— Benevento Calcio (@bncalcio) September 26, 2020
🆚 #SampdoriaBenevento
🧙🏻♀️ #ForzaStrega pic.twitter.com/8xXSKVdYcy
Sampdoria 2:3 Benevento (Quagliarella 8', Colley' 18' - Caldirola 33' 72', Letizia 88')
Zła, wręcz tragiczna próba zagrania po ziemi w wykonaniu bramkarza Benevento do Kamila Glika, który stał nieco z boku. Bezpańską futbolówkę przejął Bonazzolli, po czym podał pomiędzy nogami Reprezentanta Polski do Quagliarelli, a 37-letni Włoch tylko dostawił stopę. Być może polski stoper Benevento mógł zachować się lepiej w tej sytuacji, jednak wydaje się, że to właśnie Montipo powinien mieć sobie najwięcej do zarzucenia przy utracie pierwszej bramki. Pierwszy gol padł w 8. minucie, równo dziesięć minut później Sampdoria podwyższyła na 2:0.
Candreva po małym tańcu na prawym skrzydle dośrodkował prosto na głowę Colley'a. Kamil Glik próbował powstrzymać Gambijczyka przed strzałem, ale ostatecznie nie zdążył w porę zareagować, choć tu też pierwotnie skupiał swoją uwagę na innym zawodniku. Dopiero później doskoczył do autora trafienia. Trzeba jednak uczciwie przyznać, że Reprezentant Polski z Benevento nie był zbyt pewny w swoich poczynaniach przeciwko Sampdorii. Wybicia pod nogi rywali, z podaniami adresowanymi do swoich kolegów było podobnie. Na szczęście nie wszystko szło tak źle, gdyż w 33. minucie za sprawą Luci Caldiroli goście zdołali złapać kontakt. Włoch huknął na bramkę, wykorzystując małe zamieszanie w polu karnym.
Nie zgodzę się z Panami z Eleven!
— ZablokowanyUser (@ZablokowanyUser) September 26, 2020
Glik miał przed sobą innego obrońcę, skupiał się na nim. Strzelec gola miał za dużo miejsca względem obrońcy który stał przed nim!#wloskarobota
Benevento już dwie sztuki pod dowództwem generała Glika. A swoją drogą, to niby Sampa taka beznadziejna.😉#włoskarobota
— Marcin Światłowski (@Maniek_86) September 26, 2020
W 70. minucie mieliśmy rzut rożny dla Benevento, a na listę strzelców znów spisał się kapitan Luca Caldirola. Tym uderzył tyłem głowy na dalszy słupek, dając wyrównanie beniaminkowi Serie A. Na pochwałę zasługują z pewnością pułapki ofsajdowe, na które kilkukrotnie złapali się gracze Claudio Ranieriego. Od 0:2 do 3:2 - tak wyglądała droga beniaminka w tym starciu. W 88. minucie zza pola karnego po ziemi przymierzył 30-letni Gaetano Letizia, a piłkę wycofał do niego Marco Sau. Gole dla Benevento dzisiejszego wieczoru zdobywali tylko obrońcy, aż szkoda, że Kamil Glik nie miał ani jednej "patelni z telewizora". Niby nie powinniśmy obarczać Glika w stu procentach za obie stracone bramki w dzisiejszym spotkaniu z Sampdorią, ale mimo wszystko jako lider obrony powinien spisywać się dużo lepiej. Dyrygować, lepiej kierować partnerami z defensywy. Dokładnie takie oczekiwania pokładali w nim włodarze Benevento przed transferem do beniaminka Serie A. Co z tego jednak, że dali sobie wbić dwa gole, skoro każdego z trzech zdobyli właśnie obrońcy? Fantastyczny Come-back beniaminka. Oby tak to wyglądało również w kolejnych kolejkach. Bartosz Bereszyński zagrał od początku do końca w barwach Sampdorii.
Grande Benevento! Przegrywali 0:2 po 18 minutach i pokazali wielki charakter wygrywając w Genui 3:2. Ma rację Pippo Inzaghi mówiąc - "To już nie jest ten sam zespół co trzy lata temu". Potrafią grać w piłkę chłopaki ze Stadio Ciro Vigorito i mają serce do walki. #włoskarobota
— Piotr Dumanowski (@PDumanowski) September 26, 2020