Oko na Polaka - Zieliński zabawił się z Genoą

W ciągu dnia opisywaliśmy popisy Mateusza Klicha w Anglii oraz Damiana Kądziora w Hiszpanii. Obaj panowie zostali jednak dzisiaj przyćmieni przez innego Polaka - Piotra Zielińskiego. Środkowy pomocnik Napoli grał pierwsze skrzypce i wysyła całemu światu sygnał, że coś przestawia się mu w głowie. Istnieje również teoria, że tradycyjnie reprezentant Polski lepiej gra za eurocenty niż za dumę w barwach narodowych. Czas zatrzymać karuzelę śmiechu i zwrócił uwagę na dość istotny fakt - przeciwnikiem Napoli była słaba Genoa. 

Mecze Serie A, LaLiga oraz innych najlepszych lig pełnoletni widzowie mogą oglądać i obstawiać na stronie sponsora portalu, Betclic.pl. SPRAWDŹ TUTAJ!

MATERIAŁY PROMOCYJNE PARTNERA | W grach hazardowych mogą uczestniczyć wyłącznie osoby, które ukończyły 18 lat. Udział w nielegalnych grach hazardowych jest przestępstwem. | Hazard może uzależniać. BEM to legalny bukmacher. Gra u nielegalnych grozi konsekwencjami prawnymi. 

Przed pierwszym gwizdkiem sędziego można było spodziewać się interesującego spotkania. W końcu goście z Genui byli dość niespodziewanym liderem po pierwszej kolejce Serie A. Skala trudności szybowała jednak bardzo mocno do góry, bo neapolitańczycy od lat należą do ścisłej czołówki ligi i nie zmieni tego nawet poprzedni sezon, który w wykonaniu Napoli był po prostu katastrofalny. Niemniej jednak chyba mało kto oczekiwał, że gospodarze z Neapolu w dniu dzisiejszym wcielą się w rolę buldożera i zwyczajnie zmiażdżą swoich przeciwników. To był prawdziwy koncert ofensywny drużyny prowadzonej przez Gennaro Gattuso i najistotniejsze jest to, że Piotr Zieliński odegrał znaczącą rolę w tym pogromie. Arkadiuszowi Milikowi poświęcimy dosłownie jedno zdanie, bo formalnie wciąż jest piłkarzem Napoli - napastnik reprezentacji Polski był tradycyjnie poza kadrą meczową i cierpliwie czeka na to, jak rozwinie się jego sytuacja transferowa. 

Czas wsiąść na karuzelę i opisać to, co wydarzyło się przez 90 minut na Stadio San Paolo. Pierwsza połowa nie wskazywała na pewne zwycięstwo Napoli, chociaż prowadzenie objęli bardzo szybko. Świadkami pierwszego trafienia byliśmy już w dziesiątej minucie meczu, gdy Hirving Lozano zdołał wykorzystać dośrodkowanie autorstwa Driesa Mertensa. Natomiast w pierwszym kwadransie drugiej połowie do głosu doszedł Piotr Zieliński - Polak w przeciągu kilku minut zdobył gola oraz asystował przy bramce Mertensa. Polak przy swoim trafieniu poprowadził piłkę przez dobre kilkanaście metrów i zagrał do Elifa Elmasa, ale Macedończyk szybko odegrał do Victora Osimhena i Nigeryjczyk zagrał do Polaka z piętki. Zieliński zdążył jeszcze położyć defensorów Genoi i płaskim strzałem pokonał bramkarza rywali. Przy kolejnej bramce Piotr Zieliński stanął w odpowiednim miejscu i w odpowiednim czasie. Polak odebrał futbolówkę i zagrał prostopadłą piłkę do niepilnowanego Driesa Mertensa. Belg miał czas, aby rozejrzeć się i spojrzeć, jak uderzyć na bramkę. Kolejna ofensywna fala nadeszła po godzinie gry, gdy Napoli na przestrzeni siedmiu minut zdobyli kolejne trzy bramki. Przy dwóch bramkach ponownie przydali się Hirving Lozano, który tym samym zdobył drugą bramkę dzisiejszego wieczora oraz Elif Elmas, który pokazał się z dobrej strony jako rezerwowy. Dzieło zniszczenia dokończył Matteo Politano i goście wyjeżdżali spod Wezuwiusza z bagażem sześciu goli. 

Drużyna Genoi sprawiała wrażenie całkowicie nieobecnej i w sumie jest na to pewne wytłumaczenie. Pierwotnie to spotkanie miało zostać rozpoczęte o godzinie 15:00, ale początek przesunięto o trzy godziny i dopiero późnym popołudniem rozpoczęto mecz na południu Włoch. Skąd to całe zamieszanie? Przyczyna jest oczywista - koronawirus. Sytuacja wymagała od zespołu Genoi, aby przeprowadzono wśród nich testy na obecność wirusa. Z tego względu ekipa z Ligurii wyjechała do Neapolu w niedzielnym poranek i tym samym raczej byli zniechęceni do grania. W szczególności, jeżeli zwrócimy uwagę na to, że pod koniec meczu goście zaczęli wyrzucać z siebie całą frustrację i skupili się na przepychankach i zamienili boisko na oktagon. Jest więc wielce prawdopodobne, że Filip Jagiełło, który obecnie leczy kontuzję, przekazał swoim kolegom z drużyny informację o nocnej walce Jana Błachowicza i zawodnicy Genui przejęli pewne przyzwyczajenia z MMA. 

Autor

Mikołaj Krzywkowski

Krzywy94