Przebudzenie Stępińskiego. Zdobył bramkę w Pucharze Włoch - Oko na Polaka
Po czterech miesiącach oczekiwania Mariusz Stępiński ponownie wpisał się na listę strzelców. Czterokrotny reprezentant Polski zdobył bramkę w spotkaniu Pucharu Włoch przeciwko Torino. Jego Lecce uległo po dogrywce (1:3) i zakończyło rozgrywki na 1/32 finału.
Mecze Serie A, LaLiga oraz innych najlepszych lig pełnoletni widzowie mogą oglądać i obstawiać na stronie sponsora portalu, Betclic.pl. SPRAWDŹ TUTAJ!
MATERIAŁY PROMOCYJNE PARTNERA | W grach hazardowych mogą uczestniczyć wyłącznie osoby, które ukończyły 18 lat. Udział w nielegalnych grach hazardowych jest przestępstwem. | Hazard może uzależniać. BEM to legalny bukmacher. Gra u nielegalnych grozi konsekwencjami prawnymi.
Mariusz Stępiński na bramkę we Włoszech czekał od czerwca bieżącego roku, kiedy to po raz ostatni pokonał bramkarza rywali podczas ligowego spotkania z Sassuolo. Wówczas poza golem zapisał na swoim koncie również asystę, a jego zespół wywalczył cenny punkt w spotkaniu wyjazdowym. Od tamtego momentu minęły przeszło cztery miesiące. W międzyczasie 25-latek zdecydował się na zmianę otoczenia, czego następstwem były przenosiny do drugoligowego Lecce. Na premierową bramkę w nowym zespole musiał jednak trochę poczekać. Po raz pierwszy w tym sezonie trafił dopiero dziś, pokonując golkipera Torino w ramach 1/32 Pucharu Włoch.
Mariusz Stępiński GOOOOOOOOOOOL ⚽️ https://t.co/DJmKuGiPgN
— TVP SPORT (@sport_tvppl) October 28, 2020
Czterokrotny reprezentant Polski na spotkanie z wyżej notowanym rywalem wyszedł w podstawowej jedenastce. W 22. minucie wykorzystał dośrodkowanie Marco Mancosu i po uderzeniu głową umieścił piłkę w siatce. Kilka minut później – po golu na (1:0) – spróbował szczęścia po raz drugi. Jego strzał sprzed pola karnego był jednak daleki od ideału.
Na murawie spędził łącznie 45 minut i wraz z gwizdkiem kończącym pierwszą odsłonę zakończył udział w spotkaniu. Szczerze mówiąc dość przeciętnym w jego wykonaniu. Poza bramką dającą prowadzenie zaprezentował raczej niewiele i przez znaczną część spotkania wydawał się bardzo niewidoczny. Znacznie lepiej zaprezentował się natomiast jego rodak, Karol Linetty. Pomocnik Torino rozegrał 68 minut i ponownie był wyróżniającą się postacią w swoim zespole. Jego drużyna pomimo pewnych trudności rozprawiła się z drugoligowcem po dogrywce (3:1), dzięki czemu zapewniła sobie awans do 1/16 finału Pucharu Włoch.