Oficjalnie: Teodorczyk we Włoszech
Okienko transferowe we Włoszech, podobnie jak to w Anglii, miało zakończyć się w tym roku ciut wcześniej. Wynikało to z tego samego powodu, co u Wyspiarzy. Włosi uznali, że lepiej będzie, jeżeli kluby skupią się na początku sezonu tylko na graniu, a nie transferach. W związku ze skróconym czasem mogliśmy spodziewać się bardzo intensywnego piątku. Transfery można było bowiem formalizować do 20.00, a sporo klubów miało jeszcze chrapkę na kilku piłkarzy, więc mieliśmy pełne prawo oczekiwać sporego zamieszania. Mieli w nim brać udział także Polacy, których również przymierzano do Serie A. Najwięcej mówiło się o Teodorczyku, który w końcu miał opuścić Anderlecht, choć raczej to Fiołki bardziej chciały go wypchnąć. W każdy razie, udało im się to, ponieważ Polak przeszedł wczoraj pomyślnie testy medyczne i związał się ze swoim nowym pracodawcą.
Jest nim Udinese Calcio. To żadna niespodzianka, ponieważ od momentu, w którym zostało jasno powiedziane, że Teodorczyk ma z Belgii wyjechać, Włosi byli pierwszymi, którzy się nim zainteresowali. Negocjacje trwały jednak bardzo długo, ale w końcu udało się doprowadzić je do końca i to jeszcze przed piątkiem. Wczoraj miały miejsce bowiem tylko niezbędne testy medyczne i podpisywanie dokumentów. Ostatecznie, choć całkiem trudno w to uwierzyć, Teodorczyk miał kosztować 7 milionów euro, czyli więcej niż Anderlecht zapłacił za niego dwa lata temu Dynamo Kijów. Nie wiemy natomiast na jak długo związał się z klubem, ani jak dużą tygodniówkę będzie inkasował.
Polakiem interesowała się jeszcze Nicea, ale ostatecznie poległa w starciu z Włochami. Czy to dobrze dla Polaka? Moim zdaniem tak. Coś sprawia, że w ostatnich latach włoska ekstraklasa jest bardzo przyjazna dla Polaków i ci spisują się tam przynajmniej przyzwoicie. Nawet jeśli jacyś nie błyszczą, to chociaż nie zawodzą dramatycznie. Forma Teodorczyka nie będzie jednak zależała od samego wpływu Włoch, a raczej od jego poukładanej głowy, z którą w ostatnim sezonie było różnie. Żeby to śródziemnomorskie słońce czasem bardziej nie zagotowało mu w bani.