Początek z grubej rury - podsumowanie 1. kolejki Serie A

I wystartowali! Najlepszy sezon w Serie A wjechał na pełnej, głód calcio został zaspokojony wśród wielu kibiców, a pierwsza kolejka daje nadzieję na to, że będzie ostro. W pierwszej kolejce było kilka zaskakujących wyników, każdy kto grał starał się na tyle ile może, więc zaspokojony głód przeradza się w apetyt, który będzie mogła zaspokoić druga seria gier. Tymczasem zapraszam do lektury tego, co działo się przez ostatni weekend.

Chievo 2:3 Juventus (38' Stępiński, 56' Giaccherini (K); 3' Khedira, 77' Bani (OG), 90+3' Bernardeschi)

Transfer Cristiano Ronaldo doprowadził już do pierwszego cudu w sezonie. Na meczu Chievo, na Marcantonio Bentegodi na trybunach zasiadł komplet widzów (39 211). Chievo liczyło się z tym, że będzie w tym meczu cierpieć, ale jak na ich toporną grę mecz był przyjemny do oglądania. Już na wejściu Khedira otworzył wynik, a clickbaiterzy mogli robić nagłówki "BYŁY PIŁKARZ REALU STRZELA GOLA DLA JUVENTUSU". Potem nie było tak kolorowo, bo najpierw kompletnie niekryty Stępiński strzelił na 1:1, a w drugiej połowie Cancelo jak junior wykosił Giaccheriniego, który zamienił karnego na bramkę. Z Juve gra się jednak nie tyle co do końca, co do upewnienia się, że weszli już do szatni. W 77 minucie padł gol samobójczy, po drodze CR7 o mały włos nie zabił Stefano Sorrentino, który musiał opuścić boisko. Wprowadzony Seculin nie popisał się, gdy Bernardeschi w doliczonym czasie pakował gola na 2:3 i mecz został zamknięty. Tak czy inaczej cynicy XXI wieku wracają i będą karać każdego kto na chwilę straci koncentrację.

Lazio 1:2 Napoli (25' Immobile; 45+2' Milik, 59' Insigne)

Drugi mecz soboty nie zostawił wątpliwości, że ten sezon będzie wspaniały. Zarówno Laziale jak i Partenopei wyszli na ten mecz na pełnej i od początku miały wolę walki. Wynik otworzył Ciro Immobile, który jednym zwodem zmylił na raz: Ruiego, Koulibalego i Albiola, po czym zapakował piłkę do bramki Karnezisa. I wtedy pazur Lazio został obcięty i tyle było z ich gry. Już pod koniec drugiej połowy mógł paść gol dla Napoli, nawet padł, ale K2 potężnie staranował Stefana Radu i Milik nie mógł cieszyć  się z gola. Mógł za to zrobić to kilka minut później gdy z dobitki zdobył gola dla Azzurrich. Druga połowa to była demonstracja siły Neapolitańczyków, którzy atakowali i było w ich grze widać namiastkę tego co grali za Sarriego, a ozdobą był gol Lorenzo Insigne, który to zdobył przepięknego gola i można było się zwijać. Potem okazję miał Milik, a Lazio mogło nawet wyrównać, tylko strzał głową w doliczonym wylądował na poprzeczce. Obydwa zespoły mogą się zatem skupić na następnych starciach. Lazio na Allianz zagra z Juve, a Napoli ugości Milan.

Torino 0:1 Roma (89' Dzeko)

Kojarzycie powiedzenie o siermiężnym calcio? Mecz Torino z Romą momentami taki przypominał. Pierwsza połowa była  całkowicie do zapomnienia, a w drugiej zdarzały się ataki z obydwu stron. Toro mogli na początku drugiej połowy wyjść na prowadzenie, ale Robin Olsen miał szczęście, że jego Kariusowa interwencja sparowała piłkę ponad poprzeczką. Potem Turyńczycy zdobyli gola, którego anulował VAR. Odpowiadała również Roma, która została natchniona zmianą, po której wszedł na boisko Justin Kluivert. Młody Holender od razu zaczął dyrygowanie w ataku Giallorossich i w końcówce asystował do Dzeko, który pięknym strzałem pokazał, dlaczego w Rzymie jest praktycznie niezastąpiony na ataku. Roma wywozi ważne trzy punkty i już ostrzy sobie zęby na Atalantę.

Bologna 0:1 SPAL (71' Kurtić)

Generalnie to tak. Mecz z kategorii do zapomnienia. Niby padały strzały po obydwu stronach, ale widowiskiem to ciężko nazwać. Drużyna Bolonii, próbowała ale nie mogła zamienić żadnej ze swoich akcji na bramkę. Duża w tym zasługa Thiago Cionka, który był w tym meczu świetnie dysponowany i czyścił aż miło. Ozdobą meczu był gol Jasmina Kurticia, po którym Łukasz Skorupski był całkowicie bez szans. SPAL odnosi ważne zwycięstwo, będą się liczyć niekoniecznie w walce o utrzymanie, a Filippo Inzaghi musi coś w tym systemie zmienić.

Empoli 2:0 Cagliari (14' Krunić, 51' Caputo)

Serie A wróciła na Stadio Carlo Castellani, a drużyna Empoli widocznie dalej ma dobrą passę, którą przywiozła z Serie B. W pierwszym meczu ograli oni Cagliari, które nie było jakoś specjalnie złe, bo piłkarze z Sardynii starali się coś zdziałać, ale jak to się mówi "piłka nie chciała wpadać do bramki". Najpierw ukąsił Krunić, który wykorzystał swoją sytuację w 14. minucie, będąc kompletnie niekryty. Drugi raz Caputo dostał podanie w uliczkę i trafił między nogami Alessio Cragno. I na tym można było kończyć zawody.

Parma 2:2 Udinese (43' Inglese, 59' Barilla; 65' De Paul, 69' Fofana)

Serie A wróciła również po długiej przerwie na Ennio Tardini. Ten piękny obiekt dawno nie gościł wielkiej piłki, więc można było zawiesić oko na spotkaniu drużyn, które raczej będą w dole tabeli. Po takim czasie nie dopisała frekwencja, bo 13 tys. widzów przy możliwym dwudziestu-dwóch tysiącach wypada blado, zwłaszcza po takiej przerwie. Mecz był jednak zacny. Na gola trzeba było czekać całą pierwszą połowę, kiedy to Inglese pokonał po ładnej akcji Simona Scuffeta. W drugiej połowie poprawił Barilla i Crociati mogliby mieć już spokój z wynikiem. Niestety, na boisko wszedł Łukasz Teodorczyk i od razu zmieniło się postrzeganie gry. Teo nie przeszkadzał, a De Paul zdobył kontaktowego gola, a 4 minuty później to samo zrobił Seko Fofana i Udinese wywozi punkt, który obydwie drużyny powinny uszanować.

Sassuolo 1:0 Inter (27' Berardi (K))

Inter i Sassuolo to nieciekawy mariaż dla tych pierwszych. Ostatnie osiem spotkań wliczając niedzielę to są ich porażki z Neroverdimi. Klątwa dalej trwa i Nerazzurri nie wywożą nawet punktu z Mapei Stadium, a bramka Consigliego była jak zaczarowana dla gości. Można się spierać o to, czy Miranda faktycznie aż tak faulował w polu karnym w pierwszej połowie, ale sędzia uznał, więc nie ma się do czego przyczepić. Berardi strzelił po raz kolejny swojemu ulubionemu klubowi. Sassuolo grało naprawdę przyjemnie dla oka i widać, że Roberto De Zerbi ma na to jakiś konkretny plan działania. Ma stabilny projekt, który się zapowiada naprawdę dobrze. A Inter? Musi szybko wziąć się w garść, bo na Meazza w niedzielę przyleci Torino, które będzie chciało sobie odbić porażkę z niedzieli.

Atalanta 4:0 Frosinone (14', 90+2 Gomez, 48' Hateboer, 61' Pasalić)

Jeżeli ktoś chciałby awizować (już trzeci rok z rzędu) mecz Atalanty jako nuda, to powinien udać się do zakładu zamkniętego. Piłkarze z Bergamo pokazali kawał dobrej piłki, a koncert jaki dał Alejandro Gomez należy pokazywać wszędzie gdzie się da. Najpierw sam pokonał Marco Sportiello, potem genialnie asystował Hansowi Hatebeorowi, a po tym jak Bartek Salamon nawet się nie ruszył by przeciąć jego podanie, asystował Pasaliciowi. Jakby tego było mało to sam w doliczonym czasie uzupełnił doppiettę, pięknym strzałem z dystansu. Atalanta znowu jest piękna, a Frosinone czeka bardzo trudny sezon, ponieważ wyglądali niesamowicie mizernie przez całe 90 minut.

Autor

Janek Rusinek

JanRusinek7