Chiesa wie, gdzie chce przejść
Roberto Mancini stwierdził ostatnio, że Włochy są słabsze od Polski. Jakimś sposobem jednak to o ich zawodnikach częściej mówi się w mediach, niż o naszych piłkarzach. Szczególnie o tych młodych. Nasi nie są zbyt popularnym tematem, za to ich talenty jak najbardziej. Najwięcej plotek generuje oczywiście Federico Chiesa, który przez ostatni rok został wykreowany na wielką nadzieję włoskiej piłki. Trudno się z resztą dziwić. Nie dość, że jest obciążony genetycznie przez swojego ojca, który na Półwyspie Apenińskim jest powszechnie szanowany, to jeszcze sam już zdążył nawyczyniać tyle, że trudno myśleć o nim w innych kategoriach. W efekcie Chiesa skupia na sobie spojrzenia największych klubów w Europie, choć głównie tych włoskich. Fiorentina niedługo okaże się dla niego za mała i wtedy trzeba będzie odejść do poważniejszego klubu. Chętnych jest kilku, więc Federico ma w czym wybierać.
W kolejce ustawiły się w zasadzie wszystkie włoskie potęgi. Mówi się o Juventusie, Interze, Napoli i Milanie. Wydawałoby się, że największe szanse ma Stara Dama, a Chiesa pójdzie śladami swojego byłego kolegi z klubu, Bernardeschiego i również osiedli się w Turynie, ale jak się okazuje, to inna opcja jest tą najbardziej prawdopodobną. La Gazzetta dello Sport utrzymuje, że Federico będzie optował za transferem do Milanu, kiedy tylko uzna, że nastąpił odpowiedni moment na odejście z Violi. Tego możemy spodziewać się najwcześniej po obecnym sezonie i to też będzie zależało w znacznej mierze od formy i jej rozwoju Włocha.
Źródło twierdzi, że to świadoma decyzja Włocha, który argumentuje ją największym prawdopodobieństwem regularnych występów. Chiesa uważa, że w Milanie będzie miał najmniejszą konkurencję na skrzydłach, dzięki czemu będzie mógł z miejsca wejść do pierwszego składu. Prawda jest jednak taka, że przy zachowanym wzroście formy, Federico za rok mógłby spokojnie grać w pierwszym składzie każdej z wyżej wymienionych ekip. Nie trzeba się więc ograniczać do Ligi Europy w Milanie, trochę ambicji.