Zidane wróci na stare śmieci?
Czas leci, a Zinedine Zidane wciąż jest bez klubu. Od jego odejścia z Realu Madryt minęły już 4 miesiące, a Francuz jeszcze nie znalazł sobie nowej pracy. Ostatnio bardzo wiele mówiło o się o tym, że może zastąpić Jose Mourinho na ławce trenerskiej Manchesteru United. „Czerwone Diabły” na początku tego sezonu zaliczyły falstart i po 7 kolejkach z 3 zwycięstwami, remisem i 3 porażkami zajmują dopiero 10. pozycję, a przyszłość Portugalczyka w Manchesterze wisi na włosku. Jak się okazuje Zidane, zamiast trafić na Old Trafford może wylądować w równie klasowym zespole, a mianowicie Juventusie.
W ubiegłą sobotę dyrektor generalny „Starej Damy” - Giuseppe Marotta ogłosił, że wraz z końcem miesiąca odejdzie z Juventusu i przestanie pełnić swoje stanowisko. Trudno sobie wyobrazić kogoś innego na tym stanowisku, bo to właśnie Marotta po kilku latach przeciętności, wprowadził Juve na drogę sukcesów, a także przeprowadził kilka bardzo spektakularnych transferów, sprowadzając do klubu m.in. Cristiano Ronaldo czy Gonzalo Higuaina.
W klubie po ogłoszeniu tej decyzji nie czekano długo i szybko wytypowano kandydatów, którzy mogą zastąpić dotychczasowego dyrektora generalnego. W tym gronie znaleźli się m.in. Pavel Nedved, czyli wieloletni zawodnik Juventusu, który w Turynie zyskał miano legendy. Kolejnym kandydatem jest Maurizio Arrivabene - szef zespołu Ferrari, na co dzień rywalizującego w Formule 1. Pretendentami do zastąpienia Giuseppe Marotty, jest jednak pozostała dwójka, a mianowicie Michele Uva i właśnie Zinedine Zidane. Uva obecnie pełni funkcję wiceprezydenta Komitetu Wykonawczego UEFA, a w przeszłości był dyrektorem generalnym Parmy i Lazio.
Jak twierdzą włoskie media, to właśnie były szkoleniowiec Realu Madryt ma największe szanse na objęcie stanowiska dyrektora generalnego w Juventusie. Dla Zidane nie będzie to jednak pierwszyzna, gdyż w latach 2011-2012 był dyrektorem sportowym w klubie „Królewskich”, więc zarządzanie zapewne nie jest mu obce. Myślę, że jeśli 46-latek faktycznie zostanie wybrany nowym dyrektorem generalnym, to poziom zarządzania się nie pogorszy, a sam zainteresowany poradzi sobie w nowej roli.