Bonucciego strach przed meczem obleciał
Włoski obrońca Leonardo Bonucci jest na Półwyspie Apenińskim niezwykle specyficzną postacią. Jeszcze rok temu kopał się po czole w Milanie, popełniając przy tym masę błędów. Po zakończeniu sezonu uznał, że w sumie Mediolan mu się znudził i chce wrócić do taty. Ojciec (Massimiliano Allegri) przyjął go z otwartymi rękami, jednak kibice w trakcie pierwszego meczu Juventusu na swoim obiekcie zgotowali Bonucciemu piekło.
Hitem 12. kolejki włoskiej ekstraklasy jest spotkanie Milanu z Juventusem. W przeddzień tegoż szlagieru Massimiliano Allegri powiedział, że dwójkę środkowych obrońców będą tworzyć Bonucci oraz Giorgio Chiellini. W tym momencie kibice z Mediolanu (w tym również Jan Rusinek) zaczęli ostrzyć sobie zęby na „godne” przywitanie pseudokapitana. Jednak tak się nie stanie. Cytując tekst z popularnego mema z udziałem Tadeusza Szunka: OTÓŻ, NIE TYM RAZEM. Jak podaje internetowe wydanie dziennika „La Stampa”, Leonardo Bonucci poprosił Allegriego, by nie wystawiał go w pierwszym składzie. Oficjalnego powodu, dla którego 31-latek miałby usiąść na ławce rezerwowych, nie podano, lecz można się domyślić jego prawdziwych przyczyn. Wychowanek Interu po prostu boi się wyjść na murawę. Obawia się, że zostanie (słusznie) zlinczowany za ucieczkę z Mediolanu. ŻODYN SIĘ TEGO NIE SPODZIEWAŁ!
Przypomnijmy tym, którzy nie wiedzą, że Bonucci miał jednosezonowy epizod na San Siro. Musiał uciec z Turynu, ponieważ w przerwie finału Ligi Mistrzów z Realem Madryt spoliczkował Paulo Dybalę oraz popadł w konflikt z Massimiliano Allegrim. Fani „Bianconerich” nie chcieli wybaczyć mu zdrady. Kiedy przyjechał wraz z Milanem na Allianz Stadium, „tifosi” mistrza Włoch przywitali Włocha w jedyny, słuszny sposób. Soczysta porcja gwizdów oraz teksty typu „Bonucci uomo di merda” były niczym miód na uszy kibiców gospodarzy zebranych na stadionie.
Reprezentant Włoch obiecał, że nie będzie celebrował strzelonej bramki, jeśli będzie miał taką okazję. Jak się później okazało, były to słowa rzucone na wiatr. Kapitan (hehe) Milanu zdobył gola, po czym podbiegł do sektora zajmowanego przez fanatyków z Mediolanu i cieszył się trafieniem razem z nimi. Kolejny raz pokazał, że jest totalnym burakiem. Po zakończeniu sezonu 2017/2018 gracz deklarował swoje przywiązanie do Milanu i nie zamierzał go opuścić. Ostatecznie jednak zabrał swoje zabawki i wrócił tam, skąd go przywiało. Dlatego właśnie odnoszę wrażenie, że piłkarz boi się konfrontacji z ekipą z „Curva Sud”, bo buczenie oraz gwizdy mogłyby zdekoncentrować zawodnika. Istniałoby duże prawdopodobieństwo, że kibice z Mediolanu zrobiliby Bonucciemu z dupy jesień średniowiecza.