Piękny gest Romy wobec kibica
Problem kibolstwa nie dotyczy jedynie Polski, to rzecz jasna jak Słońce. I bynajmniej nie chodzi tylko o kraje Europy Wschodniej - około-stadionowe chuligaństwo to jest rak, który toczy w zasadzie cały piłkarski świat. Różnica polega jednak na tym, że kluby na Zachodzie potrafią sobie z tym radzić i wychodzić z klasą z tego typu sytuacji. Świetny przykład dała dziś AS Roma.
A o co dokładnie chodzi? Otóż w kwietniu, przed pierwszym meczem półfinałowym pomiędzy Liverpoolem a Romą, doszło do bardzo przykrego incydentu. Grupa bydlaków udająca kibiców Romy zaatakowała samotnego Seana Coxa - sympatyka Liverpoolu. Irlandczyk trafił do szpitala z ciężkimi obrażeniami głowy. Jego stan był krytyczny - lekarze mieli z początku wątpliwości, czy kibicowi "The Reds" uda się z tego wylizać. Na szczęście przeżył, jednak do happy-endu wciąż było daleko. Odniesione urazy wymagały bardzo kosztownej rehabilitacji, na którą rodzinę Coxa nie było stać. Zorganizowali zbiórkę pieniędzy, do której 150 tysięcy euro dołożyła właśnie AS Roma.
Ściślej rzecz ujmując - 100 tysięcy euro poprzez fundację wpłacił klub, a dodatkowe 50 tysięcy z własnej kieszeni dołożył prezes giallorossich - Jim Pallotta. Pieniądze zostały przelane po spotkaniu przedstawicieli klubu z żoną Coxa.
Jednak to nie wszystko:
- Klub zobowiązał się, że w razie potrzeby pokryje kolejne koszty leczenia.
- Poprzez media społecznościowe zachęca swoich fanów, żeby wpłacali pieniądze na rehabilitację poszkodowanego.
- Piłkarze na dzisiejszym treningu mieli założone specjalne koszulki "Forza Sean".
A teraz wyobraźmy sobie, co by było, gdyby sytuacja miała miejsce w Polsce. Prezes dowolnego klubu Ekstraklasy powiedziałby, że klub odcina się od bandytów i nie chce mieć z nimi nic wspólnego, a od zapewnienia bezpieczeństwa są specjalne służby. W najlepszym wypadku zostałoby napisane oświadczenie na 3 zdania, o tym, jak bardzo wszyscy w klubie ubolewają, płaczą po nocach i słuchają z tego powodu Joy Division, ale generalnie przekaz byłby jasny: macie ten papierek i pocałujcie nas w dupę. I już, można wrócić do lizania tyłka swoim kibicom i opowiadania, jacy to oni nie są wspaniali i najlepsi w kraju.
W sumie nie musimy sobie nawet tego wyobrażać, wystarczy wpisać w Google dowolny przypadek pobicia lub zabójstwa w ramach kibolskich porachunków na polskim podwórku i na zachowanie podobne do opisanego przeze mnie w tekście bardzo ciężko natrafić. Ten przykład najlepiej pokazuje, że polska piłka jest daleko za Europą nie tylko pod kątem sportowym...