10 milionów rocznie dla Ramseya, czyli ktoś dostał cegłą w głowę
Im bliżej otwarcia okienka transferowego, tym częściej mamy "przyjemność" czytać coraz głupsze plotki. Mourinho jest zainteresowany co drugim stoperem występującym w Premier League, Liverpool chce już sprzedać Fabinho, żeby starczyło na Pulisicia, Barcelona myśli nad sprowadzeniem Neymara...wiecie o co chodzi. Takich bzdur mamy całą masę, jednak czasem zdarzają się prawdziwe perełki, które zasługują na osobne potraktowanie. Z taką właśnie rewelacją wyskoczyło niezawodne "The Sun", które na swoich łamach poinformowało, że Juventus zaoferował Aaronowi Ramseyowi kontrakt opiewający na...10, 4 miliona funtów.
Tak, dobrze czytacie. Juventus chce dać Ramseyowi pensję w wysokości ponad 10 milionów funtów. Temu Ramseyowi z Arsenalu, który jest wiecznym talentem i który nie licząc przebłysków (jak na przykład na EURO 2016) jest piłkarzem do bólu przeciętnym. I na dodatek bardziej szklanym, niż zewnętrzna fasada Sky Tower we Wrocławiu.
Chciałbym Wam uzmysłowić, co oznacza te 10 milionów funtów rocznej pensji Ramseya. Otóż Walijczyk:
1. Stałby się drugim najlepiej zarabiającym piłkarzem w Juventusie
2. Stałby się drugim najlepiej zarabiającym piłkarzem w całej Serie A.
3. Dostałby prawie 4-krotną podwyżkę, w stosunku do tego, co zarabia obecnie w Arsenalu.
Innymi słowy, Juventus wolałby dać ponad 10 baniek Ramseyowi, niż Dybali, Pjaniciowi czy Chielliniemu. Brzmi to tak absurdalnie, że aż musiałem przeczytać tego newsa 5 razy. Jeszcze zrozumiałbym, gdyby Ramsey miał 19 lat, był świetnie zapowiadającym się talentem i turyńczycy musieliby się mocno nagimnastykować, żeby wyprzedzić konkurencję. Tymczasem mamy do czynienia z całkowicie ukształtowanym piłkarzem, który ostatni postęp w grze zrobił jakieś 5 lat temu. Znając politykę finansową Juventusu - prawdopodobnie woleliby te 10 milinów spalić w piecu, niż przeznaczyć na taki ruch.
Oczywiście nie wykluczam, że Ramsey do Turynu jednak trafi. Wiemy, że Juventus specjalizuje się w ściąganiu doświadczonych piłkarzy po różnych perturbacjach, licząc na to, że odzyskają dawny blask (często z bardzo dobrym skutkiem). Walijczyk jak najbardziej spełnia to kryterium, jednak wydaje mi się, że jeśli finalnie wyląduje w Juventusie, to może i będzie drugi na liście płac, tyle że od końca.