Nainggolan: "Nie żałuję, że nie trafiłem do Anglii"
Belgijski pomocnik jeszcze do niedawna budził wielkie zainteresowanie na rynku transferowym. Biło się o niego pół Europy, w tym kluby z Premier League. Nainggolan uznał jednak, że woli zostać we Włoszech i konsekwentnie odrzucał oferty z innych krajów. O powodach takiej decyzji wypowiedział się dla ESPN.
Pomocnika grającego obecnie w Interze chciały mieć w swoich szeregach takie zespoły jak Chelsea czy Manchester United. Belgowi tak spodobał się jednak pobyt we Włoszech, że nie zamierzał z niego rezygnować i przenosić się do miejsca zupełnie innego pod względem kultury oraz stylu życia. Nie mamy się co temu dziwić. Chyba ciężko wyobrazić sobie Nainggolana, który na trening prowadzony przez José Mourinho przyjeżdża po całonocnej imprezie w tych samych ciuchach, w których wyszedł wieczorem na miasto. Wiemy, że Belg był stałym bywalcem włoskiego klubu, i na nieszczęście dla kibiców Romy czy Interu, nie chodzi wcale o klub piłkarski. Choć może nie ma o co robić afery? Skoro Radja potrafił zebrać się w sobie po nocnych szaleństwach, stawić się na treningu, a podczas weekendowego meczu zagrać dobre spotkanie, to chyba nie ma o co robić afery. Ten typ tak po prostu ma. Zaryzykuję nawet stwierdzenie, że gdyby Nainggolan zaczął nagle ascetyczny tryb życia, dbając obsesyjnie o wypoczynek i zdrowe odżywianie niczym Robert Lewandowski i Cristiano Ronaldo, to stałby się gorszym piłkarzem. Po prostu nie byłby szczęśliwy. Dobry nastrój ma bowiem duże przełożenie na boiskową formę. Zlatan Ibrahimović czy Ronaldinho też podczas swojej kariery nie myśleli w 100% o piłce, a jednak kopali piłkę na niezłym poziomie.
W dalszej części rozmowy Nainggolan przyznaje, że ceni ligę angielską za jej niesamowitą otoczkę i intensywność, ale brakuje mu w niej taktyki, którą doskonale zna z włoskich boisk. Intensywność znana z Premier League, w połączeniu z intensywnym trybem życia pomocnika Interu mogłaby nie być najszczęśliwszą mieszanką. Wszystkim więc chyba wyszło na dobre pozostanie Nainggolana w Serie A. Dziennikarze mają o czym pisać, kibice mogą oglądać nietuzinkową postać, która mało komu pozostaje obojętna, a sam zainteresowany może być szczęśliwy grając w piłkę i cieszyć się urokami życia we Włoszech. Albo odwrotnie – cieszyć się urokami życia, a dopiero w drugiej kolejności uganiać się za piłką dla klubu z Mediolanu.