Komplikacje Zielińskiego
Zawsze jak przychodzi mi napisać tekst o Piotrku Zielińskim i zastanawiam się jak zabawnie i zachęcająco go zacząć, to przypominają mi się te jego odgrzebane posty z Facebooka, na których żali się, że znowu nie zdał jakiegoś sprawdzianu. To jest jednak tak duża kopalnia beki, że gdybym chciał w to zabrnąć to mógłbym nie dojść do meritum sprawy, a z całego tekstu wyszła by jedna, wielka pasta a nie jakaś rzetelna informacja. Widzicie? Już teraz jadę któreś zdanie z kolei w zasadzie o niczym, bo mam to w głowie. Dlatego zaprzestańmy, póki jestem jeszcze w stanie. Do rzeczy.
Kwestia nowego kontraktu Piotrka Zielińskiego jest wałkowana od bardzo dawna. Napoli rzekomo bardzo chciało go zatrzymać, nie zamierzali wysłuchiwać żadnych ofert kupna, dlatego szybko planowali zamknąć sprawę nowiutką umową z pokaźną klauzulą odstępnego. Sprawa jednak przeciągała się, podpisu pod nowym kontraktem nie było i nie zanosi się, żeby obydwie strony prędko doszły do porozumienia. Tak przynajmniej twierdzi włoskie Il Mattino, wyjaśniając przy okazji, co jest jabłkiem niezgody.
W zasadzie to są one dwa. Po pierwsze, chodzi o klauzulę odstępnego. Obecna wynosi 65 milionów euro i choć jest za duża, to nie jest jakoś wybitnie przesadzona, a jeśli porównamy ją z innymi takimi aneksami w umowach zawodników podobnie utalentowanych, co Polak, to już w ogóle nie ma problemu. Napoli chce ją jednak zwiększyć do 100 milionów, co faktycznie odstraszy ewentualnych kupców, ale zabierze Zielińskiemu jakiekolwiek pole manewru w przypadku ewentualnej chęci zmiany zespołu. Poza tym, Piotrek chce znacząca podwyżkę. Na te moment zarabia raptem około 22 tysięcy euro tygodniowo, a chciałby żeby ta kwota urosła do jakichś 50 kafli. Neapolitańczycy za to uważają, że jest to zbyt duża podwyżka i nie chcą takiej zaoferować.
Są jednak w tym wszystkim bardzo niekonsekwentni. Z jednej strony chcą dać do zrozumienia, że Zieliński jest dla nich ważny, nakładając na niego ogromną klauzulę, ale z drugiej nie chcą tego udowodnić jemu wprost, podnosząc jego pensję. No to chwila. Jak już kogoś doceniać, to po całości. Myślę, że gdyby Piotrek dostał interesujące go pieniądze, wtedy przystałby na klauzulę. Jeśli Napoli faktycznie zależy na Polaku, musi to czym prędzej wziąć pod uwagę, bo niedługo zrobi to ktoś inny.