Kilku chętnych na Candrevę
Kiedy przyglądam się Antonio Candrevie mam wrażenie, że możemy mieć pewien niedosyt, jeśli chodzi o tego piłkarza. Nie sposób stwierdzić, że jego kariera jest nieudana czy w jakiś sposób zmarnowana, bo przecież ma na koncie dobre, włoskie kluby, ale wydaje się, że jego potencjał pozwalał na więcej. Candreva na pewnym etapie swojej kariery wykazywał się cechami, które pozwalały wierzyć, że zawojuje nie tylko krajowe boiska, ale również te europejskie. Do tego oczywiście nie doszło i już nie dojdzie. bo skrzydłowy ma 31 lat na karku. Klubu na znacznie lepszy już nie zmieni, choć nie zanosi się też na to, że zostanie.
"Tuttomercatoweb" podaje bowiem, że Candreva jest jednym z zawodników Inter Mediolan, którzy powoli mogą zacząć się pakować. Włoch jest typowany do odejścia i pojawiło się już nawet kilku chętnych na jego usługi. Mają się nim interesować włoscy średniacy, chociażby Torino, będące w niesamowitym dołku Monaco czy kilka zespołów z Premier League, na przykład West Ham United. Candreva może więc przebierać w ofertach i nie musi się ograniczać tylko do swojej ojczyzny, poza którą jeszcze nigdy przecież nie grał. Fakt, że ma 31 lat to ostatni gwizdek na odbywanie jakichkolwiek przygód w innych krajach, więc jeśli czuje potrzebę nowych doświadczeń, to musi się na nie decydować teraz.
Jego kontrakt jest jeszcze ważny przez dwa i pół roku, więc wyżej wymienione kluby nie mają co liczyć, że ściągną go po taniości. Inter ma pełne prawo wymagać za niego tyle pieniążków, ile faktycznie jest wart i raczej z tej możliwości nie zrezygnuje, tym bardziej, że Włoch po prostu tak czy siak dużo kosztować nie może. Po co więc jeszcze sobie zabierać zyski. Skrzydłowego wycenia się obecnie na jakieś 14 milionów euro. Raczej żaden z chętnych nie powinien mieć problemów, by sprostać takich wymaganiom finansowym.
Gdzie powinien udać się Candreva? Gdybym nim był, darowałbym sobie Premier League. Charakterystyka gry jest bardzo specyficzna, a on jest po prostu za starym psem, by nauczyć się nowych sztuczek. Zostałbym we Włoszech i ograniczył się do słabszych zespołów. Trzeba mentalnie przygotować się na to, że teraz będzie już tylko nudniej i a tych wielkich klubów, które ostatecznie nigdy się nie pojawiły, można już tylko żałować.