Wszyscy mówią o nowym konkurencie Błaszczykowskiego, więc też o nim powiem
Transfer Renato Steffena wielkiej furory marketingowej w Polsce raczej by nie zrobił i wszyscy są tego w pełni świadomi. Dlatego od rana wszędzie jest pełno informacji o tym, że Jakub Błaszczykowskiego ma nowego konkurenta i że jego sytuacja w Wolfsburgu nie rysuje się zbyt kolorowo. A to po prostu Steffen przyszedł, weźcie okażcie mu też trochę uwagi.
Oczywiście to, że Błaszczykowski zyskał nowego konkurenta to szczera prawda i nie jest to dla niego najlepsza wiadomość, bo fakty są takie, czy się to komuś podoba, czy nie, że nawet ze zdrowym Polakiem Wolfsburg potrzebował wzmocnień na skrzydłach. Ich letnie ruchy transferowe oceniłem całkiem pozytywnie, bo na papierze wyglądały nieźle, ale pod przykrywką chaosu (której już nie ukrywałem) sezon ukazał, że na bokach mają tam trochę biedę i że drużyna jest źle zbalansowana. Dlatego Renato Steffen ma być realnym wzmocnieniem na tej pozycji, bo Błaszczykowski u Wilków po prostu się nie sprawdza. A poza tym często jest kontuzjowany, co też ma na to duży wpływ.
W każdym razie Wolfsburg ubiegał się o 26-letniego Szwajcara już latem ubiegłego roku, o czym wspomniał nawet Olaf Rebbe, dyrektor sportowy VfL. Teraz ściągnęli go po bardzo korzystnej cenie, bo jeśli wierzyć Transfermarktowi i kickerowi, zapłacili Baselowi tylko 1,75 mln euro, podczas gdy Steffen jest wyceniany na 3,5 mln (wg Transfermarktu). W obecnych rozgrywkach szwajcarskiej Super League 5-krotny reprezentant swojego kraju wystąpił w 17 meczach (+10 w innych rozgrywkach), zdobył w nich 3 gole oraz 3 asysty (+ 1 w Lidze Mistrzów) i mówi o radości z tego, że będzie mógł walczyć o utrzymanie występować w Dolnej Saksonii.
A wracając jeszcze do Błaszczykowskiego, który na razie jest kontuzjowany, to Rebbe powiedział dziś, że jeśli już mieli kogoś ściągać, to miał to być zawodnik, będący faktycznym wzmocnieniem zespołu. Skoro chcieli Steffena już latem, a teraz w końcu go dopięli, to znaczy, że naprawdę tam w niego wierzą.