Bild twierdzi, że Olkowski może trafić do Legii. W Niemczech to as jakich mało
Paweł Olkowski jest w FC Köln potrzebny jak łódź podwodna na środku pustyni. Jego pozycja w drużynie jest wręcz żałośnie śmieszna, co jakoś bardzo nie może dziwić, jeśli ogląda się te nieliczne mecze, które Polakowi akurat uda się rozegrać w barwach ekipy Kozłów. Mówiło się już o tym, że ex-piłkarz Górnika Zabrze może trafić do Lecha Poznań, ale temat upadł. Teraz Bild podaje, że istnieje szansa transferu do Legii Warszawa.
Okienko transferowe w Niemczech jest już zamknięte od tygodnia, ale w Polsce jeszcze trwa, więc shopping idzie pełną parą. Jeszcze w styczniu Pawła Olkowskiego łączono z poznańskim Lechem, a później, gdy w samej końcówce miesiąca zaczęto mówić o odejściu Roberta Gumnego, 27-latek wydawał się jeszcze bardziej logiczną opcją. Dyrektor sportowy Kolonii Armin Veh 31 stycznia stwierdził jednak, że "u nas dzisiaj już nic się nie wydarzy" i faktycznie nie wydarzyło, a Polak nadal jest zawodnikiem FC Köln. Kozły mają już swoją kadrę ustaloną, więc wyciągnięcie kogoś z ich szeregów może być teraz trudne, tym bardziej że oni kupować już nie mogą, ale...
... jeśli Olkowski odszedłby z ich drużyny, to prawda jest taka, że nikt żadnej straty by nie zauważył. 13-krotny reprezentant Polski jest w Kolonii czwarty sezon i od paru lat nie prezentuje sobą zupełnie nic. Pierwsza kampania w Bundeslidze, 2014/15, była w jego wykonaniu kapitalna, wygryzł ze składu kapitana zespołu Mise Brecko i grał prawie wszystko. Na początku kolejnego sezonu również zaczął w podstawowym składzie, ale jego forma była znacznie gorsza niż jeszcze kilka miesięcy wcześniej, dlatego stracił miejsce w wyjściowej jedenastce. Poprzednie rozgrywki również nie były zbyt dobre, chociaż w środku sezonu zagrał kilka meczów od deski do deski. Natomiast to, co dzieje się teraz to dla Olkowskiego nieśmieszny żart.
Jego fatalną pozycję w zespole najlepiej oddaje to, co działo się pod koniec rundy jesiennej, kiedy FC Köln było przerzedzone kontuzjami jak armia krzyżacka po bitwie pod Grunwaldem. W kilku meczach nie miał tam po prostu kto grać, a w starciu z Herthą Berlin pod koniec listopada, do składu musiał wskoczyć 16-letni wówczas stoper Bisseck. I nie, nie jest to żaden konkurent Olkowskiego, jak sugerował jeden z polskich portali sportowych. W tamtym spotkaniu grali wszyscy ci, którzy byli akurat zdrowi, czyli dziesięciu seniorów i ten właśnie junior. Na ławce nie było lepiej, bo oprócz rezerwowego bramkarza byli tam: 17-latek, 19-latek, 19-latek, 20-latek (dwóch z nich zadebiutowało wtedy w Bundeslidze), kontuzjowany Bittencourt i właśnie Olkowski. Tak, dobrze myślicie, Polak nie zagrał. Oczywiście były mecze, w których 27-latek dostawał swoje minuty, nawet grał w pierwszym składzie, ale wliczając w to ligę i puchary, wychodzi 11 spotkań i mniej niż 800 minut. W tym zdarzyła się porażka u siebie z Hoffenheim 0:3, gdzie nasz bohater miał udział przy wszystkich trzech golach przeciwnika. Nie dziwi więc, że trenerzy wolą stawiać na boku chociażby na drewnianego Sörensena, nominalnego stopera.
No i teraz, zdaniem Bilda, przychodzi Legia, która rzekomo oferuje za Pawła Olkowskiego 300 tysięcy ojro. Mało? Dużo? Transfermarkt daje mu 1,75 mln euro wartości, ale właściwie jakie to ma znaczenie? Mówimy o gościu, który w Bundeslidze należy do kategorii frajerów. Sorry, lubię go bardzo, ale takie są fakty. Jest po prostu cienki i pokazuje to trzeci sezon z rzędu. I po takiego piłkarza przychodzą dwa największe kluby polskiej Ekstraklasy. Niestety, ale rzeczywistość jest taka, że nawet mimo totalnego lamienia w Niemczech, Olkowski mógłby zrobić w Polsce furorę, bo pamiętamy wszyscy, albo większość, jak kapitalnie prezentował się jeszcze w Górniku Zabrze. Motoryka i wybieganie zawsze były jego mocną stroną, w Kolonii nie narzeka na kontuzje, więc właściwie z miejsca mógłby wejść do składu i zacząć przyzwyczajać się do oficjalnych meczów w pełnym wymiarze czasowy. Poziom w Ekstraklasie jest dużo niższy, tempo wolniejsze, a czasu na rozegranie znacznie więcej, więc szczerze wątpię w to, że 27-latek by się u nas nie sprawdził.
Pytanie tylko czy jest teraz Legii potrzebny ? Kibice warszawskiego klubu podkreślają, że na brak prawych obrońców w drużynie narzekać nie mogą, jest Jędrzejczyk, jest Broź, jest sprowadzony Vesović, jest Turzyniecki. Po co więc Olkowski? Piłkarz FC Köln występował w przeszłości w roli skrzydłowego, ale od dłuższego czasu jest obrońcą, ewentualnie wahadłowym i wydaje się, że ktoś taki na prawą stronę nie jest w Legii potrzebny. Legioniści w razie czego raczej sprostaliby finansowym żądaniom 27-latka, bo jeśli strona fussball-geld.de nie kłamie, to zarabia on w Niemczech 700 tys. euro rocznie (Jędrzejczyk dostaje podobno 800). Czy transfer jest możliwy? Myślę, że tak, chociaż jak mówiłem, Kozły mogą nie chcieć zawężać sobie kadry, nawet jeśli gadamy tylko o takim ogórku. Jeśli nie teraz do Polski, to latem gdziekolwiek - nie wyobrażam sobie, żeby Paweł Olkowski został na RheinEnergieStadion na kolejny sezon.