Oficjalnie: Sobiech w Lechii!
Lechia Gdańsk wraca do gry! Jak na razie do tej transferowej, ale od czegoś trzeba zacząć. Do bandy młokosów Piotra Stokowca dołącza Artur Sobiech.
Były, a może jednak trzeba napisać aktualny (nikomu nie zabraniam marzyć i celować w grę dla kadry narodowej) reprezentant Polski wraca do kraju po 7 latach rozłąki. Wzmacnia formację drużyny, która najbardziej tego potrzebowała. Po odejściu Grzegorza Kuświka i Marco Paixao, brakowało piłkarza odpowiedzialnego za zdobywanie bramek. Wychowanek Ruchu Chorzów nie ma fenomenalnych liczb, ale utrzymać się przez ponad pół dekady na niemieckich boiskach - robią to nieprzypadkowi ludzie. Oprócz tego, nadal mówimy o bohaterze rekordowego transferu w naszej lidze. W 2010 roku odchodził do Polonii Warszawa za 1 mln €. Miejmy jednak z tyłu głowy fakt, że zespołem ze stolicy kierował wówczas ekscentryczny właściciel, pan Józef Wojciechowski.
Sam zawodnik deklaruje, że transfer to najlepsze, co mogło mu się przytrafić. Po tylu latach potrzebował zmian. Miał propozycję z takich krajów jak Portugalia czy Turcja. Podpisaniem kontraktu z Lechią, Sobiech na pewno będzie chciał przypomnieć się kibicom w Polsce. Odchodził do Hannoveru jako nadzieja polskiej piłki, człowiek mający tworzyć atak polskiej reprezentacji na lata. Rzeczywistość trochę okazała się brutalna. Z drugiej strony, rozegrał ponad 140 meczów na poziomie 1. i 2. Bundesligi. Niewielu może pochwalić się takim wynikiem. Nawet tak gloryfikowany piłkarz jak Euzebiusz Smolarek ma mniej rozegranych meczów w najwyższej klasie rozgrywkowej w Niemczech.
Problemem, którego nie da się ominąć jest czas potrzebny do tego, by Sobiech doszedł do optymalnej formy. Ostatni raz na boisku pojawił się w kwietniu tego roku, ale już wtedy zaczął zaliczać epizody w barwach Darmstadt. Więcej niż kilka minut rozegrał jeszcze dawniej, a konkretnie - w lutym 2018 roku. Szmat czasu. Jeżeli Artur Sobiech zdoła doprowadzić siebie do pełnej sprawności, będzie ważnym ogniwem gdańskiej drużyny. Wszyscy (trenerzy, kibice, eksperci, koledzy z zespołu i sam Artur) muszą jednak uzbroić się w cierpliwość. Pozytywne efekty powinny nadejść. Wczorajszy "czarny czwartek" polskiej piłki, dla Gdańska był akurat dosyć przyjemny.
Kontrakt podpisany! pic.twitter.com/HijXd6esID
— Lechia Gdańsk SA (@LechiaGdanskSA) 9 sierpnia 2018