Sebastian Szymański nie dla CSKA!
Po blamażu w europejskich pucharach budżet Legii podreperować mógł tylko jeden piłkarz - Sebek Szymański. Od kilku tygodni wiadomo o tym, że interesuje się nim CSKA Moskwa. Do transferu jednak nie dojdzie i wszystko wskazuje na to, że Szymi zostanie w Warszawie przynajmniej na pół roku.
No ale zacznijmy od początku. Dwa tygodnie temu mówiło się, że rosyjski zespół oferuje siedem milionów euro + procent od następnego transferu. Oferta bardzo dobra patrząc na to, w jakiej dyspozycji obecnie jest Szymański, choć wiadomo, że cena brała się z potencjału, a nie obecnej formy. Ta oferta nie pasowała w żaden sposób do polityki transferowej CSKA, które przez ostatnie dwa sezony nie wydaje fortuny na piłkarzy. Niech świadczy o tym fakt, że w ostatnich czasach najwięcej za jednego zawodnika zapłacili zaledwie 2,8 miliona europejskiej waluty, dokładniej za Hordura Magnussona. Okazało się, że oferta jest jednak mniejsza...
Z czasem wydawało się, że do transferu nie dojdzie, ponieważ na pozycję Szymańskiego wypożyczono z Evertonu Nikolę Vlasicia. Tydzień temu informacje o przenosinach Szymiego do CSKA znowu powróciły i wydawało się, że jest to przesądzone. Zresztą Sebka nie było nawet w kadrze meczowej na spotkanie z Wisłą Płock, by piłkarz nie doznał kontuzji, zaś na treningach trenował indywidualnie. Dalej mówiło się o siedmiu milionach, ale jak dowiedział się serwis Legia.net, Rosjanie oferowali zaledwie pięć. Choć byłby to i tak spory zastrzyk gotówki dla klubu z Warszawy to wydaje się, że decyzja o odrzuceniu tej oferty jest słuszna.
Dlaczego? Ano dlatego, że jestem w stanie uwierzyć w to, że dyspozycja Szymańskiego (jak i reszty zespołu) to efekt błędów chorwackich trenerów, którzy zrobili piłkarzom roczne wakacje to teraz widać idealnie. On ma potencjał na bycie wielkim zawodnikiem, jednak by się takim stać, musi się jeszcze wiele nauczyć. Zresztą eksperci mówili, że nie warto teraz sprzedawać Szymańskiego. Mam nadzieję, że będą konsekwentni w swoich słowach i nie była to kolejna szpilka w stronę klubu.
Szkoda tylko, że Szymi dostał powołanie do młodzieżowej reprezentacji, ponieważ treningi z Sa Pinto mogą mu pomóc w odnalezieniu formy fizycznej. Przynajmniej tak wnioskuje, bo opisach treningów i zdjęć piłkarzy po wycisku od sympatycznego Sa Pinto. Szczerze? Nawet mi ich nie jest szkoda. Wierzę, że po przerwie na reprezentacje piłkarze będą wybiegani i przełoży się to na lepszą formę.
Ktoś napisze - może mu się przytrafić straszna kontuzja, po której mocno obniży loty i Legia mająca takie problemy finansowe powinna przyjąć tę ofertę. Może i wyjdzie (nie daj Boże), że mieliście racje. Osobiście uważam, że Legia sobie poradzi, zaś Szymański wskoczy na jeszcze wyższy poziom i "Wojskowi" zarobią na nim o wiele więcej. Zresztą w Warszawie chyba mają na uwadze, że tak wartościowego piłkarza mogą szybko nie mieć.
Szczerze, wolałbym by z klubem pożegnał się w tym okienku transferowym wiecznie obrażony Pazdan niż Szymański. Wiadomo, że mówimy tu o takich samych pieniądzach, ale milion za zawodnika, któremu po tym sezonie kończy się kontrakt i w ostatnim czasie nie jest w najlepszej formie - wręcz nie czuje się na siłach po Mistrzostwach Świata, które dla Polski zakończyły się... dwa miesiące temu! Dla porównania weźmy przykład Paulinho, który w Guangzhou Evergrande 12 dni po odpadnięciu z MŚ w Rosji rozegrał 90 minut w ligowym spotkaniu. Z czym do ludzi...