PSG wyceniło Krychowiaka
Wszyscy dobrze wiemy, że ten sezon nie był dla Grzegorza Krychowiaka tym, czym miał być. Po niemalże roku bez gry Polak miał odbudować swoją formę w Anglii. Wypożyczenie do West Bromwich Albion wydawało się dobrą opcją, na pewno delikatnym zjazdem pod względem sportowym, ale nie aż takim tragicznym. Przynajmniej w takim środowisku miał dużo częściej grać. Na początku faktycznie tak było. Polak prezentował się naprawdę przyzwoicie, choć jego zespół w zasadzie tylko przegrywał. To sprawiało, że Krychowiak wyróżniał się na tle kolegów. Problemy zaczęły się jednak wtedy, gdy ze stanowiska usunięto Tony'ego Pulisa, który był wielkim fanem umiejętności naszego rodaka. Następni menedżerowie już nie do końca to uwielbienie podzielali. Podsumowując, wypożyczenie nie zakończyło się sukcesem, dlatego Paryżanie nie zamierzają się już z Polakiem szczypać i tym razem sprzedadzą go na cacy.
Jak podaje L'Equipe, Krychowiak został już nawet wyceniony. Francuzi twierdzą, że Paris Saint - Germain nie będzie chciało wziąć za Polaka więcej niż 30 milionów euro. Jeśli Paryżanom faktycznie ktoś tyle zapłaci, okażą się oni prawdziwymi rekinami biznesu. Kupowali przecież Krychowiaka z Sevilli za 27.5 bańki. Wtedy Polak był w wyśmienitej formie, był po bardzo dobrym turnieju międzynarodowym i taka cena była uzasadniona. Przez dwa lata zdewastowali jego karierę i jeszcze może im się udać na tym zarobić. Przedsiębiorczość na najwyższym z możliwych poziomów.
Mam tylko nadzieję, że Francuzi nie będą się tej ceny kurczowo trzymać. Może nie być zbyt wielu chętnych, którzy za Polaka zapłaciliby takie pieniądze. W zasadzie to nie zdziwiłbym się, gdyby nikt się nie zgłosił. Paryżanie muszą liczyć się z tym, że stracą na Krychowiaku, skoro jego kariera w tym klubie wyglądała tak, jak wyglądała.
Nie ma też wątpliwości, że Grzesiek musi odejść. nie na żadne wypożyczenie, tylko definitywnie. To najwyższy czas, by odbudować swoją karierę i należy to zrobić gdzieś, gdzie będą w ciebie wierzyć, a nie traktować jak niepotrzebny balast.