Liverpool faworytem do pozyskania gwiazdy Lyonu
Nie ma się co dziwić, że prawie cały Liverpool na chwilę obecną skupia się wyłącznie na Finale Ligi Mistrzów. W końcu podopieczni Jurgena Kloppa awansowali do tego etapu, pomimo tego, że odpadnięcie wróżono im już dawno temu, a przed startem rozgrywek w zasadzie nikt nie brał ich za faworyta. Zwycięstwo W Champions League byłoby nie tylko ogromnym sukcesem samym w sobie, ale również postawieniem stempla na podaniu o powrót do europejskiej elity, z której The Reds wylecieli na kilka lat. Nie wolno jednak zapominać o tym, że skład nie ważne czy będzie mistrzowski, czy nie, należy cały czas wzmacniać. Liverpool dobrze o tym wie i osoby, które są za to odpowiedzialne pracują na pełnych obrotach, ponieważ z przejście na Anfield łączy się bardzo poważnego grajka.
Angielskie media podają, że Liverpool ma ściągnąć Nabila Fekira. Francuz miałby kosztować nawet 62 miliony funtów. Ta sumka wydaje się być całkiem racjonalną kwotą, biorąc pod uwagę obecną wartość rynkową Francuza i jego formę. Daily Mirror podaje, że Liverpool ma w rękawie jeszcze jednego asa. The Reds mieliby sprowadzić na Anfield również Yassina, brata Nabila, by gwieździe Lyonu było raźniej. Co ciekawe, pomimo zgodności mediów, żadna ze stron nie chce nic zdradzić. Sam Fekir, którego zapytano o ewentualny transfer, odpowiedział, że na razie jest w Lyonie i skupia się na tym, by w ostatnich spotkaniach sezonu wprowadzić go do Ligi Mistrzów. Jurgen Klopp nie chciał zaś wcale komentować sprawy.
Trzeba się jednak zastanowić, czy Fekir jest w Liverpoolu potrzebny. W końcu The Reds mają najskuteczniejszy atak w Europie, czy dodanie do niego jeszcze Francuza nie spowodowałoby niepotrzebnych spięć? Jeśli założymy, że Fekir miałby grać jako ofensywny pomocnik, to jak najbardziej nie. Nabil lubi z pozycji dziesiątki wchodzić w atak, a z kolei Firmino lubi się z typowej dziewiątki cofnąć i rozegrać. Obaj panowie mogliby ciągle rotować i płynnie przechodzić z jednej pozycji na drugą, czym nieustannie myliliby defensorów rywali. Jeśli ich współpraca wyglądałaby tak dobrze, jak ta obecna pomiędzy Mane, Salahem i Firmino, boję się pomyśleć jak silny w ofensywie stałby się Liverpool.