Nie Dybala, a inny piłkarz Juventusu wzmocni Liverpool?
Kilka dni temu angielskie media zaczęły łudzić się, że Liverpool jest w stanie sprowadzić Paulo Dybalę. Swoje plotki argumentowały tym, że ze Starej Damy wypchnie go Cristiano Ronaldo. Nie mogłem tego nie skomentować i wyjaśniłem, dlaczego ten transfer nie będzie miał miejsca. Wszystko wskazuje jednak na to, że Juventusowi zrobiło się szkoda, przez co prawdopodobnie wyciągnie do The Reds pomocną dłoń.
W zasadzie nie swoją, a jednego z zawodników. La Gazzetta dello Sport podaje bowiem, że Stara Dama zamierza sprzedać Marko Pjacę i zaoferowała go już Liverpoolowi. Mistrzowie Włoch oczywiście nie zamierzają tak po prostu rozdawać swoich piłkarzy na prawo i lewo. Chorwat swoje będzie też kosztował. Podobno Juventus nakleił na niego cenę, na której widnieją 22 miliony funtów. Wydaje się jednak, że jest ona do negocjacji. Jeśli klub sam chce sprzedać zawodnika, zwykle jest skłonny zejść z ceny bardziej, niż miałoby to miejsce w przypadku zakusów kupca.
Chciałoby się napisać, że Chorwat zasłużył sobie na ten transfer wybitnymi występami na Mudnialu. Prawda jest jednak taka, że to jego koledzy odwalili za niego czarną robotę, a on spije tylko ewentualną piankę, o ile oczywiście uda zdobyć się jakiś medal. Pjaca zagrał na tym turnieju jedynie 74 minuty rozdzielone na dwa spotkania i nie zaliczył w tej czasie żadnej asysty, ani nie strzelił gola. Nie stworzył w zasadzie żadnej akcji, która zapadłaby nam w pamięć.
Nie zdziwiłbym się więc, gdyby Liverpoolczycy po prostu grzecznie podziękowali za tego pana. Na rynku jest bowiem dużo więcej zawodników o podobnej charakterystyce, którzy w ostatnim czasie prezentowali dużo wyższą formę. Dobrą i tanią opcją byłby Gelson Martins, ale ten jest już na ostatniej prostej, by trafić do Atletico Madryt. Z Liverpoolem łączono też Julina Brandta, ale Niemiec jest z kolei zdecydowanie za drogi, by być jedynie uzupełnieniem składu. Na miejscu Kloppa rozejrzałbym się więc kompletnie gdzie indziej, a na ten Turyn już nawet nie patrzył, żeby nie korcić brytyjskich mediów.