Chelsea się (w końcu) wzmacnia
OK. Może dalej w Chelsea nie jest jakoś specjalnie normalnie, ale klub z zachodniego Londynu pod koniec okienka w końcu ruszył na zakupy. Od Maurizio Sarriego i jego podopiecznych, póki co nikt nie wymaga wygrania Premier League, ale każdy śmiało wierzy, że z sympatycznym panem w dresach można spokojnie walczyć o powrót do TOP4, dającego Ligę Mistrzów. Przy wąskiej kadrze wzmocnienia były nieuniknione i oto są.
Po tym jak Thibaut Courtois zrobił strajk wymuszający jego transfer do Realu Madryt, kierownictwo Chelsea musiało szukać bramkarza, żeby zastąpić Belga w bramce. Jego odejście było możliwe tylko wtedy gdyby udało się ściągnąć odpowiedniego zmiennika na bramkę. Padało wiele nazwisk przy próbie ściągnięcia kogokolwiek, ale żadne z nich nie satysfakcjonowało Abramowicza i spółkę. W końcu pod sam koniec okienka The Blues zdecydowali się na mocno desperacki ruch i ściągnęli z Athletiku Bilbao Kepę Arrizabalagę. Bask urodzony w 1994 roku kosztował Chelsea aż 80 milionów euro (tyle wynosiła jego klauzula) i tym samym stał się najdroższym bramkarzem na świecie, wyprzedzając Alissona Beckera, który kilka tygodni temu zamienił Romę na Liverpool FC. Cały ten transfer można ocenić jako akt desperacji ze strony Chelsea, która zapłaciła horrendalne pieniądze za bramkarza, który jeszcze za wiele nie pokazał w wielkiej piłce, a ma już ukończone 24 lata. Sporą sumkę zainkasowało również Bilbao, ale w ich przypadku to nie jest nic z czego mogą się cieszyć. Dalej mają oni tradycję ściągania zawodników z Kraju Basków, którzy w Hiszpanii do najdroższych nie należą, a kadra wcale też nie jest najgorsza, więc nie mają za bardzo jak wykorzystać te środki. Zwłaszcza, że stadion (swoją drogą piękny) już postawili, więc mogą spokojnie czekać na jakieś inwestycje za kilka lat.
Kepa is a Chelsea player! 👊#WelcomeKepa pic.twitter.com/Tt2kLIOqU8
— Chelsea FC (@ChelseaFC) 8 sierpnia 2018
The Blues potrzebowali również transferu do środka pola. Wiadomo przyszedł Jorginho, czyli podstawa taktyki Maurizio Sarriego, ale w obliczu przenosin Tiemoue Bakayoko do Milanu co jest kwestią godzin, musieli oni wzmocnić środek pola. Z pomocną dłonią wystartował Real Madryt, który musiał gdzieś upchnąć Mateo Kovacicia. Chorwat przez ostatnie trzy lata był w Madrycie rezerwowym i potrzebował zmiany otoczenia, żeby móc więcej grać, ponieważ Real mu tego nie był w stanie zapewnić. Tak więc na okres rocznego wypożyczenia bez możliwości wykupu zasila on Chelsea i obydwie strony mogą być z tego zadowolone. Real za rok otrzyma zawodnika, który w końcu jest ograny i będzie jakoś wyglądał, a CFC może skorzystać na jego obecności, tylko w przyszłym roku Sarri będzie musiał załatać po nim dziurę.
Welcome to Stamford Bridge, @Mateo_Kova23! 💙 #WelcomeKovacic pic.twitter.com/XsDvGswXDK
— Chelsea FC (@ChelseaFC) 9 sierpnia 2018