To są właśnie te detale #40 Obserwuję Cię!
Jako że są Święta Bożego Narodzenia, to nie będę Wam życzył wesołych Świąt. Ile można? Cała redakcja złożyła je TUTAJ. Myśleliście, że będzie to świąteczny tekst? Świąteczne detale, które powracają po prawie trzech miesiącach? Nie, nie będą. Bo ile można? Wszędzie tylko życzenia i życzenia, jedne bardziej nieszczere od drugich, jedne na większej wyjebce od drugich, hohoho, rymowany wierszyk. Ekstra. A gdzie futbol?! Ja wiem, że rodzina, że czas razem, że MAKÓWKI (no chyba że nie ma u Was makówek, więc trochę mi Was szkoda), ale nie będziecie przecież gadać z babcią od 9 do 24, nie? Boxing Day dopiero jutro, a dzisiaj także trzeba czas jakoś spędzić, więc porozmawiamy sobie trochę o obserwowaniu.
Bo w dzisiejszej piłce obserwowanie jest powszechne. Można powiedzieć, że to taki stalking, tyle że skauci dostają za to niezły hajs. Ogólnie jest to bardzo fajna robota, jeździsz, oglądasz mecze, przypatrujesz się małym dzieciom, zapisujesz, które dziecko chciałbyś mieć u siebie, jak to dziecko wygląda, do czego ci się może przydać... Na boisku rzecz jasna. Ten ma talent, ten nie ma, a jak przegapisz, to nic wielkiego się nie stanie, bo i tak dziecko jest jedno, a klubów wiele, więc do wszystkich dołączyć raczej nie dołączy. A zawsze też można powiedzieć, że nie pasował do koncepcji klubu, albo że u nas by się nie sprawdził. Nie ma tragedii.
Ale są także skauci nie lubujący się w kategorii U-11, a analizujący graczy z tej najwyższej półki - w sensie seniorskiej, bo nawet w lidze mołdawskiej znajdziecie skautów. Wiadomo, jakie są ich zadania. Znaleźć realne wzmocnienia dla pierwszej drużyny, co idzie im raz lepiej, raz gorzej. O ile w przypadku młodego dzieciaka margines błędu jest jako tako duży, o tyle w przypadku seniora jest już lekki przypał, dlatego że przypadkiem może okazać się, że ten anonimowy Haitańczyk, który kiedyś strzelił dziesięć goli w międzygimnazjalnym turnieju o bananowy puchar w środku sierpnia, może jednak nie nadać się do profesjonalnej piłki. Ani nawet do Ekstraklasy.
Dlatego robota skauta, choć całkiem przyjemna, jest jednak także wymagająca, ponieważ trzeba oglądać od cholery meczów, ale nie tak, że siedzi się z browarkiem i je chipsy. Trzeba analizować, koncentrować się, notować, myśleć. Nie wiem, ile takich weekendowych maratonów złożonych z 7-8 spotkań w TV bylibyście w stanie uciągnąć, ale dla skauta to codzienność. Tym bardziej że są jeszcze powtórki... Skaut nie może mieć na oku tylko jednego czy pięciu piłkarzy, on musi mieć całą masę, żeby wiedzieć dokładnie kto gra gdzie, jak gra, jaka jest jego forma, jakie ma predyspozycje, kiedy jego cena będzie odpowiednia, czy warto kupić go już teraz, czy może jednak przeczekać... On musi przewidzieć wszystko, on to kmini, on składa raporty szefostwu, do którego należy ostateczna decyzja. Jasne, trener ma znajomych zawodników itp., ale jednak trzonem sztabu wywiadowczego jest sieć skautów.
Im większy klub, tym skautów więcej, dlatego czasem dziwi mnie, gdy ktoś donosi, że Barcelona obserwuje Krzysztofa Piątka, to wielu jako pewnik bierze to, że chcą go jako następcę Luisa Suareza! Albo jego zmiennika! Jest też grupa, która będzie hejtować źródło i marudzić, że pociska farmazony, a inni będą w ogóle zaprzeczać rzeczywistości, że przecież nie ma takiej możliwości, że to w ogóle absolutnie niemające racji bytu info, że to jest złe i szatan to opętał. Słodkie. Czy Wy (oni) naprawdę myślicie, że największe kluby Europy nie będą obserwować najlepszego strzelca trzeciej najmocniejszej ligi kontynentu i zapewne też świata, tylko dlatego że... no właśnie, że co? Że z Cracovii przyszedł?
Ludzie, skoro Wy jesteście w stanie raz na tydzień wejść na Transfermartk i obadać jakieś tam statystyki, to myślicie, że skauci, którzy zajmują się konkretnym regionem, nie potrafią tego? Że nie mają lepszych baz danych? Oczywiście, że mają. Nawet Wy byście do części z nich mogli mieć dostęp, gdybyście tylko wyłożyli trochę sianka na fajne statystyki. Spod obrusu możecie wyjąć, może mama nie zapomniała wyrzucić. To oczywiste, że Barcelona obserwuje Piąta, a nawet jeśli nie obserwuje, to na pewno jest świadoma jego istnienia. Każdy klub z większej lub mniejszej czołówki jest świadomy najlepszego strzelca silnej Serie A, który ma tylko 23-lata i który strzela bramki dla jakiejś ogórkowej drużyny. To nie jest żaden Jasiek z okręgówki.
Jeżeli ktoś pisze, że jakiś klub obserwuje Piotra Zielińskiego, to naprawdę nie jest to nic nieprawdopodobnego, bo trudno, żeby było inaczej, skoro mówimy o bardzo kreatywnym zawodniku jednego z najmocniejszych włoskich klubów. A że to jest Barcelona, Liverpool czy PSG... chyba po to mają skautów, żeby przebadać tych zawodników w stopniu większym niż my to robimy, czyli nie wciskając go do jakże obszernych kategorii "chujowy", "średni", "zajebisty". Nie, praca tych ogromnych siatek skautingowych polega na trochę bardziej obszernych analizach. Nie jest też tak, że skaut po miesiącu stwierdzi, że gościu jest daremny i oleje temat - no chyba że faktycznie jest tak daremny. Skaut może po prostu obserwować jakiegoś zawodnika, nie mając żadnych planów w ściągnięciu go, ale tak profilaktycznie mając go na uwadze, żeby się kiedyś nie zdziwić, jak nagle odpali i za dwa lata zdobędzie jakże miarodajną Złotą Piłkę. No i kolejna sprawa jest taka, że na boisku w jednej chwili biega 22 graczy, więc przy okazji można rzucić oczkiem na innych ciekawych piłkarzy.
Jeśli taki Piątek wchodzi z buta do Serie A, przychodząc z ligi, na którą poważne kluby nie za bardzo mają czas i ochotę patrzeć w takim stopniu jak na włoską, to oczywistym jest, że skauci zlecą się jak muchy. Coś tam może o jakimś Polaku z Cracovii słyszeli, może gdzieś tam rzucili okiem nie skupiając się za bardzo, potem zauważyli, że kupiła go Genoa, no ale bez spiny, bo co on może pokazać... A on nagle pokazuje, więc to logiczne, że klubowi obserwatorzy przybędą, żeby dokładniej przyjrzeć się jego fenomenowi, jego mentalności, zaletom, wadom itp. Na tym polega ich robota. To jest biznes, to jest wyścig szczurów i nie można wykonywać swojej pracy po łebkach, tym bardziej w XXI. wieku, gdzie tempo życia wzrosło do tempa formuły 1 i każdy tylko prześciga w walce o różnego rodzaju zyski.
To normalne, że skauci obserwują. Im wyższy poziom, tym więcej skautów, bo oczywiście nawet w najniższych ligach w jakimś tam stopniu podglądanie piłkarzy istnieje. To, że ktoś doniesie o tym, że skaut pojawił się na konkretnym meczu, nie jest czymś na miarę transferu Cristiano Ronaldo, nie można z tego wyciągać pochopnych wniosków, choć oczywiście fajnie jest się nad tym zastanowić. Dlaczego? Dlatego, że wszyscy kochamy ten sport, lubimy przewidywać różne scenariusze, lubimy rozważać i dyskutować. No i oczywiście z reguły nie ma transferu bez uprzedniego skautingu, więc regularne pojawianie się skauta na meczach danego zespołu jest pierwszym krokiem do dokonania transakcji i warto to gdzieś odnotować. Ale czy faktycznie coś się stanie? Tego to już nie wiemy, bo to, jak działają poszczególne kluby i co dzieje się za kulisami futbolu, na zawsze pozostanie dla nas słodką tajemnicą.