Football Leaks znów nadaje - podsumowanie #4
W poprzedniej części mogliście przeczytać trochę o Messim. Były rzeczy oczywiste, były rzeczy ciekawe, ale teraz czas rozkręcić tę karuzelę. Bez zbędnego wiadomo czego, zapraszam.
Sprawa
Lionel Messi i jego ojciec Jorge są skazani. Zawodnik - przy pomocy ojca - schował za pazuchę 4,1 mln euro z podatków przez wpływy reklamowe w latach 2007-2009. Wpływy oczywiście zostały ulokowane w firmach, które zarejestrowane były w rajach podatkowych, by nie musieć płacić wysokich hiszpańskich danin. Latem 2016 roku państwo Messi zostali skazani na 21 miesięcy więzienia, oraz mieli do zapłacenia wysokie kary finansowe. Ze względu na to, że to był ich pierwszy raz z prawem na bakier, nie zostali zmuszeni na pobyt w więzieniu.
Tym bardziej wystraszeni musieli być, kiedy jeszcze podczas ich procesu, po raz kolejny zostali poddani obserwacji przez hiszpański urząd skarbowy. Czterech urzędników Agencia Tributaria, dział dużych przedsiębiorstw, podczas kontroli FC Barcelony, dotarli do przelewów na ciężkie milionowe kwoty, na konto ojca Messiego, oraz na fundację Lionela. Po rekonstrukcji zdarzeń, dzięki dokumentom Football Leaks, wynikło, że inspektorzy naciskali na Barcelonę o udostępnienie dokumentów dotyczących płatności i przelewów między rokiem 2010 a 2013 na fundację Leo Messiego. Wsławia się ona szczególnie pomocą dla potrzebujących dzieci. Urzędnicy domagali się dokładnych informacji o tym, w jakim celu Barca przelewała te pieniądze. W powietrzu wisiało podejrzenie, że to nie miały być datki na potrzebujących, a ukryte wynagrodzenia dla zawodnika.
FC Barcelona wydawała się nieco niespokojna, na myśl i śledztwie w sprawie podatków. Z "lojalności", jak czytamy w pewnym mailu prawnika Messiego, poinformował samych zainteresowanych o możliwych pytaniach śledczych. Jorge Messi jednak uspokoił: "Spokojnie, w tej kwestii (podatków) znamy się już jak mało kto". FC Barcelona zatrudniła więc renomowanego prawnika, by ocenił ryzyko. Z tej analizy wynika, że klub w batalii z fiskusem, był raczej na przegranej pozycji. To samo się tyczy Messiego. Prawnik oszacował prawdopodobieństwo, że organy uznają "datki" Barcelony za część wypłaty Messiego - że uznają je jako wysokie. W piśmie prawnika, znajduje się kilka scenariuszy dla Lionela Messiego. Jedno z nich brzmi: "Zawodnik ureguluje swoją sytuację podatkową, zanim urząd skarbowy się za to zabierze." Lionel Messi musiał wprawdzie liczyć się z zapłatą podatków jak i kary finansowej, jednak mógł przez tę regulację, ominąć osądzenia o oszustwa podatkowe. To była bezpieczniejsza furtka dla Messiego, czytamy z listu prawnika.
Kolejne dochodzenie, nie byłoby tylko problemem Messiego, ale i FC Barcelony. Cały marketing klubu jest zależny od jednego zawodnika, tak samo jak gra całej drużyny.
Podczas gdy Barcelona i przedstawiciele Messiego, przygotowywali spotkanie w sprawie dochodzeń Agencia Tributaria, prezydent klubu, Josep Maria Bartomeu, błagał głównego prawnika klubu w mailu: "Proszę, zostań przy nich, szybko, upewnij się, że wszystko zostanie zrobione jak należy". Adwokat, który przeprowadzał analizę ryzyka, zgłosił się ponownie pod koniec lipca w kancelarii Barcelony. Był zmartwiony wizją konsekwencji dla Messiego.
Z naszych obserwacji wynika, że ryzyko posadzenia zawodnika, od kilku tygodni, jest bardzo wysokie i jest praktycznie nie do ominięcia. Nie ważne co się stanie, czy przyślemy wam dokumenty czy nie, jeśli inspekcja znów nas odwiedzi.
W następnych tygodniach, doszło do kilku spotkań pomiędzy władzami klubu, a doradcami podatkowymi zawodnika, również w obecności Jorge Messiego. Ojciec był, jak to napisał Bartomeu w mailu "niespokojny". Wyraz, którym się obie strony posługiwały, jeśli chodziło o problemy podatkowe, brzmiał "el asunto", po polsku "sprawa".
Nawet jeśli doradcy Messiego zostali przy tym, że przelewy Barcelony na fundację Messiego, nie były częścią wypłaty Lionela, ten poszedł na ugodę z fiskusem i zapłacił 12 milionów euro. Jednak w tym momencie wiedział, że i tak klub weźmie na siebie tę kwotę.
Barca zdecydowała się tutaj na dość ryzykowny model. Z kontraktu wynika, że klub udzielił Messiemu pożyczki w kwocie 12 milionów euro. Z tych pieniędzy miał on uregulować swoje zaległości podatkowe. "Nawet jeśli te kwoty zostaną zapłacone przez Pana Messiego, będą one w całości uregulowane przez klub" - to wynikało z owego kontraktu. W październiku 2016 zostało to sfinalizowane: Klub i Messi doszli do porozumienia i 12 milionów zostało przelane na konto zawodnika w Caixabanku. Wniosek? Nawet ta pożyczka nie powinna na nim ciążyć. Messi dogadał się z klubem w kwestii specjalnego wypłacenia. Bonus, który miał dostać dodatkowo do swojej wypłaty, wynosił 23,1 milionów euro. Z tego 9,6 milionów na uregulowanie podatków, dla doradców jego ojca i 13 milionów, na uregulowanie swoich podatków ze sprawy z fundacją. Bonus ten, mniej więcej pokrywa kwotę brutto, z 12 milionów netto - kwoty pożyczki.
W FC Barcelonie głowił się więc cały zarząd, nad rozwiązaniem problemów podatkowych Messiego i nikomu nie przeszkadzał fakt, że koniec końców to klub będzie musiał za to zapłacić. Oprócz jednej: Sabine Paquer, przedstawicielki Compliance. Owa nadzorczyni, doszła do głosu w październiku 2016. Zapytała w wewnętrznym mailu, czy umowa pożyczki dla Messiego, została przeczytana przez prawników Barcelony. Później drążyła w tym, czy zostały przesłane opinie kontrolerów z zewnątrz. Ekspertka Compliance pytała o czas trwania, oprocentowanie i pozostałe klauzule z tej pożyczki.
Sabine Paquer została przez władze Barcelony uznana za natrętną. Tak na to wskazuje ton, w którym dyrektorzy porozumiewali się między sobą, o jej dociekliwości. Jeden z nich poprosił dyrektora finansowego, by wytłumaczył "Sabinie", że "ten klub to nie jest spółka akcyjna i ta pożyczka ma tylko pomóc w przedłużeniu kontraktu Leo. A jeśli tego nie zrobimy, cała sytuacja się mocno skomplikuje". Sabine Paquer została więc postawiona przed faktem. Dyrektor finansowy wytłumaczył drogą mailową, dociekliwość Sabiny o te umowy.
Musimy się zjednoczyć w tym, że chodzi tutaj o najważniejszy skarb klubu.
Dzięki Messiemu można było w przyszłości zapewnić sobie kolejnych sponsorów. Lionel Messi, najcenniejszy skarb FC Barcelony - pani Paquer poddała się. Dla klubu to jednak nie koniec. Kontrola zarządu trwa dalej...
Moi drodzy, dzisiaj dłuższy urywek całego artykułu. W ramach przeprosin za jego wczorajszy brak. Ale to jeszcze nie wszystko, gdyż w następnej części będzie jeszcze ciekawiej. Do następnego!