Football Leaks znowu nadaje - podsumowanie #7

Smutny dzisiaj dzień, albowiem kończymy temat Messiego i Football Leaks. Czy jeszcze kiedyś do niego wrócimy? To zależy już tylko od samego zainteresowanego i Johna, którego powinniśmy już bardzo dobrze znać. Przypominam, że całą serię możecie znaleźć, klikając na moje imię i nazwisko pod artykułem. Zostaniecie przekierowani do zbioru moich tekstów, w tym tych poświęconych Football Leaks.

Ojcowski drybling

Zaraz po tym, jak ojciec Messiego i włodarze Barcelony poprzedniego lata podpisali umowy, klub chciał kilka dni później opublikować ''Kommuniqué'', że kontrakt z "najlepszym zawodnikiem w historii" został podpisany do lata 2012 roku. Sam Leo miałby podpisać kontrakt tuż po powrocie z miesiąca miodowego. Oprócz tego, klub chciał opublikować kwotę odstępnego, którą kluby zainteresowane pozyskaniem Messiego, miałyby wpłacić na konto Barcelony - 300 milionów euro. "Publikacja tej kwoty jest już wręcz standardem" - pisze prezes Oscar Grau do Jorge Messiego. Jednak papa Argentyńczyk się na to nie zgodził. "Podkreślenie tych 300 milionów nam nic nie da", odpowiedział Jorge. Obawiał się, że zostaną opublikowane dalsze szczegóły negocjacji. W dalszej treści czytamy:

Delikatnie mówiąc, byłbym niezadowolony, gdyby liczby wydostały się na zewnątrz. Wywołałoby to niepokój.

Barcelona zaplanowała na 18 lipca, dokładnie na trybunie honorowej, przekazanie światowym mediom informację o przedłużeniu kontraktu Messiego. Leo, który dopiero co wrócił z Japonii z touru PR-owego, miał siedzieć obok szefów klubu i podpisać kontrakt. Na sam koniec prezydent Bartomeu miał wręczyć mu koszulke z nadrukiem "Leo 2021".

"Czekamy, aż potwierdzisz nam termin" - pisze Grau 14 lipca do ojca Messiego. Ten jednak się nie spieszył. Dwa dni później Grau po raz kolejny zaniepokoił się ciszą:

Martwi mnie to, że się nie odzywasz. Chcielibyśmy zrobić prezentację, jeszcze przed wylotem do USA.

19 lipca drużyna poleciała do New Jersey na turniej. A Leo Messi nadal nie złożył podpisu. Jorge Messi prawdopodobnie zdał sobie sprawę z tego, że w najbliższych tygodniach dojdzie do cezury w światowej piłce. Lato, podczas którego Messi miał podpisać kontrakt, stało się gorączką złota. Na początku sierpnia Neymar, kolega Messiego, opuścił Barcelonę za rekordową sumę 222 milionów euro. Przeszedł do Paris Saint-Germain. Barcelona kupiła za część z tej kasy Ousmane'a Dembele'a z Dortmundu (145 milionów euro to było -przyp. red.). Manchester United wydał 160 milionów na transfery, AC Milan zainwestował niespełna 200 milionów na nowych zawodników, Manchester City z kolei wydał 250 milionów. Rynek eksplodował. Dla Jorge Messiego była to dobra wiadomość, taka tendencja inflacyjna oznaczała dla niego lepszą pozycję do negocjacji, jeszcze więcej przychodów i kolejne warunki.

Pomimo podpisania kontraktu 30 czerwca, umowa została jeszcze raz podrasowana. Dopiero w ostatni weekend listopada, pięć miesięcy po pamiętnym "Aleluya" prawnika Barcelony, Messi oficjalnie podpisał dokument. Co zrobił prezydent Bartomeu? Podniósł - jako reakcję na transfer Neymara - kwotę odstępnego do 700 milionów euro. Jorge Messi napisał redakcji "Der Spiegel", że ten kontrakt jest wynikiem "negocjacji, które uwzględniały aktualne warunki na rynku". Po wszystkich naciskach urzędów skarbowych, zagrywkach pokerowych z pożyczkami, negocjacjach, można uznać, że Jorge Messi potrafi tak samo dobrze dryblować w kwestiach negocjacyjnych, co jego syn na boisku.

Cisza

Od początku listopada redakcja "Der Spiegel" starała się nawiązać kontakt z familią Messich, by porozmawiać o fundacji czy o rekordowym kontraktu. Nie odpowiadali. Na kolejne pisemne zapytanie dział PR odpowiedział krótko przed świętami - z obietnicą skontaktowania się z prawnikami. Dalej jednak odpowiadała cisza. Dopiero kilkanaście dni temu - po wysłaniu pokaźnego katalogu pytań do Jorge, Lionela i Rodrigo Messiego - rodzina zareagowała. Jorge Messi odpisał w swoim i syna imieniu:

Ja i mój syn, wypełniliśmy wzorowo wszystkie podatkowe zobowiązania.

Rodrigo Messi, który jest odpowiedzialny za fundację Messiego odpisał:

Żadne z działań nie były przeprowadzane wbrew prawu i wszelkie dochodzenia hiszpańskich urzędów, zostawały poprawnie rozpatrywane.

Dlaczego Messi musiał zapłacić 12 milionów euro na konto hiszpańskiego urzędu finansowego? Dlaczego ostatecznie to klub uregulował zaległości Messiego? Na te pytania nie dostaliśmy odpowiedzi. Barcelona w swoim oświadczeniu dodała, że wszystkie przelewy klubu na fundację Messiego były darowiznami. Napisała też, że wszelkie interpretacje co do tych darowizn nie zmieniają ich faktycznego stanu. Także prezydent Bartomeu czy Grau nie odpowiadali na pytania, dlaczego zdecydowali się na takie pomysłowe rozwiązanie problemów swojej gwiazdy. 

Te wszystkie maile i umowy pokazują, że prawie wszystkimi sprawami Lionela zajmuje się jego ojciec Jorge, brat Rodrigo i kilku wybranych prawników. Ale czy to wyłącza go z odpowiedzialności za to, co robią jego bliscy? Po ogłoszeniu wyroku w sprawie oszustw podatkowych, Leo dostał od sądu jeszcze jedną szansę, dzięki której uniknął więzienia. A mógł jeszcze długo przed oskarżeniem przeciąć pępowinę i przekazać pilnowanie swoich interesów niezależnym i poważnym doradcom. Zamiast tego, Lionel Messi ufa dalej swojemu ojcu, z którym siedział na ławie oskarżonych.

To już jest koniec, nie ma już nic. Jesteście wolni, możecie iść...

Tym cytatem żegnam się z Wami w serii, gdzie podsumowaliśmy sobie Messiego i jego tajemnice. Wracam już niedługo, gdzie na tapet weźmiemy sobie...

...a niech to zostanie tajemnicą.

Autor

Karol Sitarski

karolsitarski1