Football Leaks znowu nadaje - podsumowanie #10
Jubileuszowa i zarazem ostatnia część z cyklu Football Leaks dotycząca Sergio Ramosa. Nie zostawiam Was jednak na zawsze. Mam już w głowie pewien temat, ale to już następnym razem. Dzisiaj trochę o prysznicach i konsekwencjach brania ich w pewnych sytuacjach. A raczej brak konsekwencji.
15 kwietnia 2018 roku Real podejmował drużynę z Malagi. Mecz, który zakończył się ważnym zwycięstwem 2:1. Po końcowym gwizdku Sergio Ramos został poproszony do przeprowadzenia badań antydopingowych. Co wydarzyło się w trakcie badań, opisał w dwustronnicowym raporcie kierownik działu hiszpańskiej agencji antydopingowej. Raport ten został wysłany 21 września do głównego lekarza Realu. Ramos miał spytać o możliwość wzięcia prysznica przed badaniem, gdyż jego koledzy chcieli jak najszybciej wracać samolotem do Madrytu. Według raportu, kontroler zabronił Ramosowi wziąć prysznic przed badaniem. Na to Ramos miał wyrazić swoje niezadowolenie razem z towarzyszącym lekarzem, który miał dodać, że jest to dozwolone. Kontroler jednak nie dał się przekonać i nie udzielił pozwolenia na prysznic.
Jednak Sergio Ramos nie dał się zastraszyć i w obecności kontrolera poszedł pod prysznic. "Wbrew moim ostrzeżeniom" - tak czytamy z raportu. Mimo oznajmienia, iż będzie to miało srogie konsekwencje dla Ramosa, reprezentant Hiszpanii robił, co chciał. Surowe podejście jest zupełnie zrozumiałe, ma to zapobiec fałszowaniu próbek moczu. Z tego też powodu wprowadzone zostały jednoznaczne przepisy. Jeśli sportowiec zostanie doprowadzony do badań antydopingowych i weźmie przed badaniem prysznic bądź kąpiel, łamie zasady antydopingowe. Hiszpański parlament dodatkowo zaostrzył owe zasady w zeszłym roku. Zarzut, jaki stawia się Ramosowi, można znaleźć w kodeksie urzędu do spraw dopingowych pod paragrafem 22.1.e, a brzmi on:
"Obstaculación ... de cualquier parte de los procedimentos control de dopaje"
Ww tłumaczeniu na polski są to "utrudnienia części procesu kontroli dopingowej".
Konsekwencje złamania tej zasady są drastyczne. Drużynie grozi między innymi kara do 300 000 euro, odjęcie punktów, spadek z ligi. Lekarzowi klubu grozi zawieszenie w czynnościach na okres 4 lat. Zawodnikowi grozi zakaz gry przez 4 lata. Zawodnik może skrócić zakaz do dwóch lat, pod warunkiem, że udowodni, że złamanie nie było celowe. Taki scenariusz streścił prawnik Realu w mailu do dyrektora Sancheza, który wysłano 30 września - po otrzymaniu zapoznania się z oskarżeniem urzędu antydopingowego przeciwko Ramosowi. "Kary są bardzo ciężkie" - czytamy na koniec maila. Ramos miał dziesięć dni na ustosunkowanie się do wyżej wspomnianego oskarżenia. Jednak ani Ramos, ani Real nie odnieśli się do sytuacji. Agencja antydopingowa wytłumaczyła tylko, że proces nie wskazywał jednoznacznie na złamanie zasad antydopingowych.
Zostaje tylko kwestia, dlaczego agencja antydopingowa informuje Real Madryt pięć miesięcy po badaniu Ramosa. W normalnym przypadku trwa to zaledwie kilka tygodni, aż zawodnik zostaje poinformowany, że jego wyniki nie są takie, jakie być powinny.
KONIEC.