Komplet punktów i 1. miejsce w grupie OBOWIĄZKIEM!
Znamy już grupę, w jakiej wystąpi Polska na Mistrzostwach Świata 2018 w Rosji i powiedzmy sobie szczerze, że lepiej trafić nie mogliśmy! Los uśmiechnął się do nas i już możemy myśleć o fazie pucharowej turnieju, bo tylko jakiś kataklizm mógłby nam odebrać pierwsze miejsce wśród takich futbolowych miernot jak Senegal, Japonia czy Kolumbia.
Dziwi mnie nadmierna skromność i internetowe komplementy pod kątem naszych grupowych rywali. Nie wiem, czy oni nie oglądają piłki nożnej, czy po prostu chcą zachować się politycznie, ale naprawdę ciężko znaleźć argumenty, dla których z kimkolwiek mielibyśmy przegrać.
Zaczynamy 19 czerwca meczem z Senegalem i wchodzimy w niego jak Francuzi w XVII wieku. Obawianie się afrykańskiej drużyny piłkarskiej, to jak obawianie się pięciolatka w bokserskim ringu. Przecież oni ani nie mają pojęcia o taktyce, ani o technice. Ot napakowane chłopy z niezłą szybkością, ale to za mało na tego typu imprezę! I nie wyskakujcie mi z nazwiskami typu Kulibaly, Kouyate, Niang, Mane czy Balde, bo ci goście istnieją tylko dzięki temu, że trafili do dobrych drużyn europejskich. Bez europejskich kolegów byliby nikim. Poza tym Napoli, Liverpool czy Monaco to żadne potęgi, więc to oni powinni bać się nas, a nie na odwrót.
Później wjeżdżamy w Kolumbię 24 czerwca i odrywamy ich słabości jak Alonso de Hojeda odkrył ich tereny. Tam jest tylko jeden (słownie: 1) piłkarz, którego można się obawiać: James Rodriguez. Reszta to statyści, którzy będą się przyglądali jak TurboGrosik mija ich z prędkością Kubicy na testach F1. Bacca, Zapata czy Cuadrado już dawno się skończyli, a Davinson Sanchez jeszcze na dobre się nie zaczął. Cudem znaleźli się na tych Mistrzostwach, ale w grupie już cudu nie będzie. Każdy inny wynik niż 2-3 bramkowe zwycięstwo Biało-Czerwonej Dumy trzeba będzie uznać jako rozczarowanie.
I na deser rozbijemy jakieś 5:0 Japonię, a będzie to miało miejsce 28 czerwca. Boję się tylko o to, żeby nas nie zawiesili, jak ich będziemy miażdżyć fizycznie, bo może to być potraktowane jako przemoc fizyczna nad słabszymi. Tutaj Lewy może sobie dość wcześnie zapewnić tytuł Króla Strzelców tej prestiżowej imprezy, co może być ważnym krokiem w kierunku Złotej Piłki. Totalny outsider, którego nie można się obawiać, dopóki nie będziemy mierzyli się w zawodach sumo.
Koniec, kropka, 9 punktów, pierwsze miejsce i najlepiej bez straconej bramki. Do tego Lewy min. 5 goli i czekamy na rywala w fazie pucharowej. Tam już wszystko może się zdarzyć i tak łatwo już nie będzie… a jeśli jakimś cudem nie załapałeś, że ten tekst jest prześmiewczy i odnosi się do Januszowych komentarzy dotyczących naszej grupy, to powinieneś się wstydzić.