Benzema, Vinícius, Hazard - napęd Realu w ogniu krytyki
Obecnie napastnicy Realu Madryt wydają się być na fali wznoszącej. Bardzo dobre mecze Viniciusa i Benzemy po wznowieniu rozgrywek nie dają zbyt dużo okazji do krytyki, ale w tym sezonie nie zawsze tak było. Jazda bez głowy, długa seria bez zdobytej bramki, problemy ze zdrowiem, słabe liczby, za wysoka cena. W ostatnich miesiącach wszystko to w kontekście ofensywnych piłkarzy Realu Madryt słyszeliśmy bardzo często. Benzema, Vini i przede wszystkim Hazard nie raz znajdowali się w ogniu krytyki. Jednak czy zasłużyli na to by tak często na nich narzekano?
Już dzisiaj Real Madryt podejmie u siebie Getafe. To i pozostałe spotkania pełnoletni widzowie mogą oglądać i obstawiać na stronie sponsora portalu, Betclic.pl. SPRAWDŹ TUTAJ!
MATERIAŁY PROMOCYJNE PARTNERA | W grach hazardowych mogą uczestniczyć wyłącznie osoby, które ukończyły 18 lat. Udział w nielegalnych grach hazardowych jest przestępstwem. | Hazard może uzależniać. BEM to legalny bukmacher. Gra u nielegalnych grozi konsekwencjami prawnymi.
Gdyby poproszono o wskazanie najlepszych napastników Realu większość osób wskazałoby Hazarda, Benzemę i Viníciusa. Każdy z tych piłkarzy miał w bieżącym sezonie swoje chwile, gdy pokazywał jak wielkie ma umiejętności. Jednak nie można też zaprzeczyć, że każdy z nich był też krytykowany. W przypadku każdego z nich powód był nieco inny. Można ogólnikowo powiedzieć, że oczekuje się od nich więcej. Zwłaszcza pod względem liczb każdy z tych piłkarz zawodził, przynajmniej przez jakiś czas. Jednak nie można powiedzieć, że zawsze był to jedyny powód, przez który nie zawsze byli wielbieni przez fanów “Los Blancos”.
W cieniu Ronaldo
Hazard był pierwszym wielkim transferem Florentino Péreza od kilku lat. W ostatnich latach prezes Realu skupował przede wszystkim zawodników perspektywicznych, nieco zaniedbując skupowanie wielkich gwiazd, do których kibiców “Królewskich” przyzwyczaił. Spowodowało to pewien niedosyt i Eden Hazard miał być tym, który nasyci sympatyków klubu ze stolicy Hiszpanii. Już samo to spowodowało, że na Belgu spoczywała gigantyczna presja. Jednak to wszystko i tak potęgował fakt, że była gwiazda Chelsea przyszła w okresie “po Ronaldo”. Portugalczyk był najlepszym piłkarzem Realu Madryt w historii i przejęcie po nim numeru nie mogło być łatwe. Każdy pamięta maszynę, która zdobywała pięćdziesiąt bramek na sezon. I w jego miejsce, największej gwiazdy, przyszedł ktoś, kto miał zupełnie inny profil. Hazard nie jest, jak Ronaldo piłkarzem, który będzie robił kosmiczne liczby. On po prostu dyryguje grą całej ofensywy. Jednak przez moment w jakim przyszedł, za ile przyszedł i numer jaki przejął wiele osób zaczęło wierzyć, że magicznie stanie się bestią, która będzie dawała tyle, ile jego poprzednik.
Kibice Realu są jednymi z najbardziej wymagających na świecie. Wystarczy wspomnieć, że Gareth Bale, który potrafił wygrywać “Królewskim” i mecze, i trofea jest powszechnie uważany za niewypał transferowy i kompletnego nieudacznika. Hazard, który nawet w swoim najlepszym okresie miał problem by uzyskiwać liczby porównywalne do tych Bale’a z lepszych lat miał być teraz największą gwiazdą. Dlatego już od początku można było przewidywać, że przynajmniej dla części osób będzie on sporym zawodem. Jednak trudno było powiedzieć, że ten sezon okaże się dla Belga aż tak słaby. Do tego momentu drugi najdroższy piłkarz w historii klubu zagrał zaledwie 35% możliwych minut, zdobył jedną bramkę i zaliczył sześć asyst. Do tej pory aż 23 razy nie był w kadrze meczowej i dwa razy przesiedział cały mecz na ławce. Na boisku minimalnie krócej w tym sezonie przebywał Gareth Bale, który zawsze był krytykowany za ciągłe problemy ze zdrowiem i brak formy. Trudno się więc dziwić, że Eden jest na celowniku kibiców Realu. Bardzo przeciętne liczby w połączeniu z bardzo małą ilością minut spowodowały, że obecnie nie można uznawać go za udany transfer. Nie jest on też piłkarzem młodym i był kupiony po to by robił różnicę już teraz, a nie dopiero w przyszłym sezonie.
Hazard obecnie jest bardzo głośno krytykowany. Trudno powiedzieć, że na krytykę nie zasługuje. Nieco łatwiej powiedzieć, że nie zasługuje na jakiekolwiek pochwały, chociaż nie do końca byłoby to sprawiedliwe. Nie można dyskutować z tym, że w pierwszych meczach Eden prezentował się łagodnie mówiąc przeciętnie. Jednak też jedynie ignorant mógłby nie zauważyć, że z czasem forma zaczęła wracać i z każdym meczem prezentował się coraz lepiej. Było już u niego widać swobodę, która zaczynała wyglądać jak ta z meczów w Chelsea. Belg coraz bardziej się rozkręcał i było to widać zwłaszcza w meczu z PSG. Jednak wtedy Meunier skutecznie zatrzymał ten progres swoim faulem. Optymizmu nie dodaje także forma Edena po powrocie rozgrywek. Belga praktycznie nie widać i pokazuje dużo mniej niż chociażby taki Vinícius, który jest wciąż piłkarzem bardzo niedoświadczonym. Hazard zdobył w ostatnich meczach dwie asysty, ale nie jest to raczej wynik jakiego można było oczekiwać po piłkarzu przychodzącym za sto milionów euro.
Napastnik, który podzielił wszystkich
Karim Benzema jest jednym z tych piłkarzy, którzy wśród kibiców Realu Madryt wzbudza największe emocje. Ma bardzo liczne grono fanów, którzy go po prostu uwielbiają i bronią w każdej sytuacji. Jednocześnie jest też jednym z tych piłkarzy “Los Blancos”, którzy mają najliczniejszą grupę przeciwników. Jest to piłkarz bardzo specyficzny. Z jednej strony jest środkowym napastnikiem, ale z drugiej oglądając jego grę trudno nie odnieść wrażenia, że w sumie to on tym środkowym napastnikiem do końca nie jest. Potrafi zarówno pochwalić się techniką, o jakiej większość “dziewiątek” może najwyżej pomarzyć, jak i kilka razy w meczu zmarnować sytuacje wydawało się stuprocentowe. Poza tym na jego korzyść i nie korzyść działa też pamięć kibiców. Jedni pamiętają przede wszystkim jego słabsze sezony, gdy praktycznie nie zdobywał bramek. Inni wolą pamiętać, że bywał goleadorem, który jakby nie patrzeć pod względem liczb nie wygląda gorzej od Raúla.
Benzema jest piłkarzem, który często jest krytykowany dla zasady.
Dostał łatkę słabego piłkarza i bardzo nieskutecznego napastnika, której nie może się pozbyć. O ile początek sezonu w jego wykonaniu pozwalał mu udowodnić, że nie jest to prawda, tak ostatnie mecze przed zawieszeniem były w jego wykonaniu bardzo przeciętne. W tym roku do czasu zawieszenia rozgrywek rozegrał trzynaście spotkań. Zdobył w nich trzy bramki i dwie asysty. Jest to oczywiście napastnik, którego nie można oceniać jedynie przez pryzmat liczb, ale po pierwsze przy obecnej kadrze Realu tak słabe liczby nie mogą być akceptowalne, a po drugie również pod względem gry nie prezentował poziomu, do którego nas przyzwyczaił. Poza momentami Karim wówczas po prostu zawodził i jego gra wskazywała na to, że rację mają osoby, które go krytykują i żądają jego odejścia.
Przez kilka miesięcy Karim był w piłkarskim letargu, ale po powrocie LaLigi znowu prezentuje najwyższy poziom. W tych zaledwie pięciu meczach zdobył trzy bramki i jedną asystę, czyli niemal połowę swojego tegorocznego dobytku. Poza bramkami ponownie prezentował się również bardzo dobrze pod względem gry. Ponownie nie miał problemu z mijaniem kolejnych rywali. Bardzo dobrze wyglądało u niego również rozgrywanie. Poza bardzo efektowną asystą w meczu z Espanyolem miał również asystę drugiego stopnia w meczu z Eibarem, gdzie przy bramce Ramosa to on notując świetne podanie do Hazarda wykonał większość pracy. Podobnie grał w poprzednim roku, gdzie w 23 meczach zdobył szesnaście bramek i zanotował siedem asyst. Razem z Casemiro był najprawdopodobniej najlepszym piłkarzem “Królewskich". Takie liczby robiły wrażenie i dały Realowi Madryt wiele punktów. W optymalnej formie Karim jest piłkarzem, który potrafi zdecydować o tym czy jego drużyna wygra mecz. Nie bez powodu Hazard powiedział, że przenosi się do stolicy Hiszpanii między innymi po to by móc grać z Francuzem.
Wciąż nieoszlifowany diament
Vinícius jest ostatnim z trójki podstawowych ofensywnych piłkarzy Realu. Na papierze wydaje się być z nich, przynajmniej póki co jeszcze najsłabszy, ale w obecnym sezonie zrobił już zdecydowanie więcej niż Eden Hazard. Sama bramka w starciu z Barceloną w wykonaniu młodego Brazylijczyka jest dostatecznym powodem do pochwalenia go przy porównywaniu ze znacznie bardziej uznanym kolegą z klubu. Nie jest to oczywiście jedyny powód do chwalenia go. Jednak wydaje się, że w poprzednim sezonie Vinícius otrzymywał znacznie więcej pochwał, chociaż grał zauważalnie słabiej. Dopiero w bieżącym sezonie zaczęto go coraz bardziej krytykować, chociaż jego gra się wyraźnie poprawiła.
Gdy do Realu Madryt wchodził Vinícius, spora część kibiców Realu Madryt momentalnie się w nim zakochała. Dostał łatkę jednego z najlepszych piłkarzy sezonu i był chwalony z każdej strony. Bardzo często przymykano oczy na jego wady, które pomimo tylu pozytywnych opinii były bardzo liczne. O piłkarzach takich jak wychowanek Flamengo zwykło się mówić jeźdźcy bez głowy. Vini bardzo często głupio wbiegał w piłkarzy rywala, zrobił kilka mniej lub bardziej śmiesznych zwodów i tracił piłkę. Często okazją do żartów stały się też jego strzały, które przypominały jakością przeciętne uderzenie z wolnego w wykonaniu Cristiano Ronaldo. Co prawda dośrodkowania i podania również często wyglądały podobnie, ale to o strzałach mówiło się najwięcej. Brazylijczykowi nie można było jedynie odmówić zaangażowania i odwagi. Nie miał żadnych kompleksów by próbować przejść piłkarzy Barcelony. Po prostu bawił się piłką i pomimo, że bardzo często ją tracił, to również bardzo często mu ta zabawa wychodziła. Problem miał przede wszystkim z finalizacją akcji. Potrafił minąć trzech przeciwników i później w idiotyczny sposób stracić piłkę lub podać ją bramkarzowi rywali poprzez strzał w aut bramkowy.
Podobnie jak w swoim pierwszym sezonie w stolicy Hiszpanii Vini wyglądał też na początku drugiego. Wtedy zainterweniował Zidane i odsunął piłkarza od regularnej gry na jakiś czas. Decyzja trenera Realu Madryt okazała się słuszna i młody piłkarz zrobił znaczy postęp. W jego grze w końcu widać, że znacznie więcej myśli przy swoich decyzjach. Poprawiła się także jego skuteczność. Przy tym nie stracił swojej fantazji. Oczywiście dalej czasem głupio straci piłkę, ale nie robi tego już tak często jak jeszcze rok temu. Jego progres jest widoczny gołym okiem i przestaje być chwalony dlatego, że gra dobrze jak na swój wiek, a zaczyna być chwalony za to, że po prostu dobrze gra. Paradoksalnie jednak to właśnie w tym sezonie częściej go krytykowano. Po udanym zdaniem większości kibiców pierwszym sezonie wymagania względem Viníciusa wzrosły i teraz znacznie trudniej było mu zadowolić fanów. Jednak z czasem wzrosły nie tylko wymagania, ale też i umiejętności, dzięki czemu coraz rzadziej słyszy się narzekania na grę tego nieoszlifowanego diamentu.
Problemy z resztą atakujących
Wymienieni wcześniej zawodnicy nie są oczywiście jedynymi piłkarzami, jakimi dysponuje Zizou. Jednak najbardziej wyróżniają się na tle reszty. Z pozostałych opcji do tej pory najlepiej się zaprezentował się Rodrygo, który miał znakomite wejście do pierwszego zespołu. Jednak z czasem zaczął grać coraz bardziej przeciętnie. Chociaż jego gra wydawała się bardziej dojrzała brakowało mu tej odwagi, którą od początku miał Vini. Później również i proste zagrania coraz gorzej mu wychodziły i większość swojego dobytku bramkowego uzbierał on w swoich pierwszych występach. W bieżącym roku zdobył on w pięciu meczach zaledwie jedną bramkę. W lidze dwie bramki zdobył w swoich trzech pierwszych meczach, w Lidze Mistrzów po czterech meczach ma cztery bramki i dwie asysty. Być może wypożyczenie go pomoże mu wrócić do formy. Albo być może Zidane wybierze taktykę podobną do tej, którą zastosował przy Viníciusie i pozostawi go w Realu Madryt, ale dosunie go na jakiś czas od gry.
O ile przy Rodrygo można było powiedzieć trochę dobrego, tak trudno pozytywnie ocenić innych atakujących “Królewskich”. Niesprawiedliwe byłyby jedynie pretensje do Asensio, który dopiero wraca z kilkumiesięcznej kontuzji. Hiszpan w ciągu minuty od powrotu zdobył bramkę, ale mając w pamięci jego grę przed urazem nie można już wyrokować, że będzie on tak dobry jak chociażby Vini. Mariano i Lucas są postaciami, od których zazwyczaj zbyt dużo się nie oczekuje, bo są piłkarzami, którzy mają wejść i zrobić nieco zamieszania. Obaj trochę wspomogli Real Madryt, ale są piłkarzami na ławkę rezerwowych, którzy powinni wchodzić sporadycznie jedynie na końcówki, gdzie swoją aktywnością mogą nadrobić swoje braki. Zdecydowanie więcej można zarzucić Joviciowi, który przyszedł za spore pieniądze, a póki co praktycznie nic nie pokazał. Strzelił dwie bramki, raz wziął dwóch obrońców na masę i właściwie tyle. Widać, że jeszcze się nie odnalazł w Realu. I pewnie zbyt szybko się nie odnajdzie, bo notorycznie słychać, że sprawia jakieś problemy.
Jednak wciąż za największy zawód w ofensywie Realu trzeba uznać Garetha Bale’a. Z całej ekipy zarabia najwięcej i w swoim najlepszym okresie przerastał pozostałych wymienionych tu piłkarzy przynajmniej o klasę. Tymczasem obecnie ma na koncie zaledwie trzy bramki i dwie asysty. Jeszcze rzadziej niż Bale’a celebrującego strzeloną przez siebie bramkę widzimy jednak Bale’a wykazującego zaangażowanie. Książę Walii wygląda jakby stracił jakąkolwiek ochotę na grę w piłkę i byłby to jedynie przykry obowiązek. Jedynie grając dla reprezentacji widać u niego jeszcze wolę walki.
Krytyka przesadna, czy jednak słuszna?
Przeglądając opinie o piłkarzy Realu Madryt bardzo trudno znaleźć jakąś obiektywną i sprawiedliwą opinię. Każdemu z tych piłkarzy należała się krytyka. Żaden z nich nie grał na miarę Realu Madryt przez cały czas i właściwie jedynie Benzema dość długo był w formie. Jednak często też byli oni krytykowani aż za bardzo. Kibice “Los Blancos” są znani ze swojego braku cierpliwości i surowości. Często też nie wybaczają gorszych okresów. Dlatego taki Benzema lub Vini pomimo względnie dobrej gry spotkali się ze zdecydowanie zbyt dużą krytyką. U Hazarda można to zrozumieć, bo jednak od niego oczekuje się więcej niż od kogokolwiek innego, a robi mniej niż prawie wszyscy. Jednak i on z czasem stał się w oczach kibiców piłkarzem gorszym niż jest w rzeczywistości. Wśród postaci rezerwowych również brakowało kogoś, kto by był takim Moratą z sezonu 2016/2017, który może nie był najlepszym piłkarzem na świecie, ale jak wchodził z ławki, to zawsze sporo wnosił. Spośród niech jednak na miano kozła ofiarnego najbardziej zasłużył Gareth Bale. Nikt poważny nie powiedziałby, że na krytykę nie zasłużył, ale on był atakowany nawet za to, że ma jakieś hobby i uprawia w wolnym czasie jakiś inny sport niż piłka nożna. Więc chyba trudno mieć wątpliwości, że odpowiedź na pytanie, które pojawiło się na samym początku tekstu będzie przecząca. Czy zasłużyli na to by na nich narzekać? Tak. Czy zasłużyli na to by krytykowano ich aż tak często. Zdecydowanie nie.