To przepraszam państwa #1 Wyjmijmy kije
Zanim zapytacie o to, skąd wziąłem ten tytuł, przytoczę wam historię, którą pewnie i tak większość z was kojarzy. Pamiętacie taką pomeczową wypowiedź, w której delikatnie nieukontentowany Radosław Majdan opowiada o kontrowersyjnych sytuacjach z meczu swojej Wisły? Ktoś tam kogoś kopał, nawet trzy razy, nie? Bramka była, ręka też tam była. Jakiś zawodnik tam nawet przyaktorzył. Oczywiście golkiper ubiera całą swoją opinię w odpowiednią szatę wulgaryzmów, które paradoksalnie dodają jej uroku. Na sam koniec Majdan dowiaduje się od reportera, że jest na wizji, a cała jego wypowiedź została nagrana. Wszystko kwituje dość zmieszanym uśmieszkiem i wypowiedź kończy właśnie tytułowym „to przepraszam państwa”. Po zastanowieniu się nad nazwą cyklu, uznałem, że chcę, by oddawała ona pełen jego charakter. A będzie on właśnie dokładnie tożsamy z powyższą wypowiedzią Majdana. Będzie dobitnie, szczerze i momentami oczywiście żenująco, tak że czasem nie pozostanie mi na końcu nic innego, niż użycie tych trzech prostych słów, którymi ówczesny bramkarz Wisły zakończył swoją wypowiedź.
Często odnoszę wrażenie, że za bardzo przejmujemy się futbolem, w zasadzie to wszystkim, ale skoro to jest tekst o tej konkretnej dyscyplinie, to zostańmy przy niej. Motto tego portalu brzmi: „To tylko piłka nożna.”, a ja w pełni się z nim zgadzam. Nie ma powodu, by traktować ją aż tak poważnie. Im poważniejsi będziemy, tym szybciej się zestarzejemy, a co gorsza, szybciej dorośniemy, a to jest w piłce niedopuszczalne. W końcu to ta młodzieńcza pasja sprawiła, że do dziś z wypiekami na twarzy oglądamy poczynania naszych ulubieńców. Trzeba dbać o to, by taka ona pozostała, dziecięco niewinna, bo inaczej wszyscy skończymy jak Azja. W sensie ten gość z Pana Wołodyjowskiego, a nie kontynent. W tej nadętej i zdecydowanie przesadzonej przenośni chodziło mi o to, że sami nabijemy się na kije, które umiejscowione w dolnej części pleców i tak usztywniają nas już aż zanadto.
Uderzyło mnie to po zwolnieniu Jacka Magiery. Swoją drogą, Ekstraklasa to kompletnie nie mój konik, ale jako szanujący się Polak, choć nazwisko może na to nie wskazywać, nie znam się, to się wypowiem. Pamiętajmy o tym, że były już trener Legii to człowiek, który jeszcze kilka miesięcy temu zdobył Mistrzostwo Polski, a rok temu urywał punkty Realowi Madryt w Lidze Mistrzów i był odpowiedzialny za awans do Ligi Europy. W tym sezonie, kolokwialnie mówiąc, coś nie pykło i Magiera przypłacił to swoją posadą, pomimo tego, że prezes Legii jeszcze miesiąc temu zapowiadał, że menedżer, ma komfort pracy i jest szykowany dla niego nowy kontrakt. Wiem, że te trzydzieści dni to wcale nie jest tak dużo, głównie dzięki temu, że niedawno uświadomił nas o tym, desperacko pragnący urlopu Michał Kucharczyk, ale mimo to uważam, że to podjęta przez Legię decyzja jest przesadą. Moja diagnoza jest prosta. Kij jest niestety coraz głębiej. Parafrazując wypowiedź Freda z kultowego filmu „Chłopaki nie płaczą”, gość nie wygrał ci kilku meczy, a ty zachowujesz się, jakby krzywdził twoją matkę. Inny, nie mniej charyzmatyczny bohater tej komedii, Laska, kazałby się panu Mioduskiemu wyluzować.
Wiem, co sobie pomyśleliście, ale nie przytoczę tego, żeby nie zapełniać tekstu zbędnymi wulgaryzmami. Dla wielu z was, szczególnie jeśli jesteście kibicami, ta sytuacja nie może być tak błaha, jak dla mnie. Przeżywacie mecze, kibicujecie, wydajecie pieniądze na bilety i dojazdy. Macie prawo być źli, jeśli wasza drużyna przegrywa z ogórkami, w dodatku tak mocno ukiszonymi. W takim razie, tak samo zdenerwowany mógł być Mioduski i cały zarząd. Jasne, rozumiem was, ale jeżeli tylko spróbowalibyście się tym przejmować mniej, zobaczylibyście różnicę. Sukcesy dalej cieszyłyby tak mocno, ale wszelkie porażki byłoby łatwiej przyjąć, a decyzje, podobnie jak ta dotycząca zwolnienia Magiery, byłyby podejmowane mniej pochopnie i z większą wyrozumiałością.
Poza tym, trzeba nadmienić, że obecna forma zespołu nie musi być winą menedżera. Być może jest coś nie tak z drużyną albo z zarządem. Tak, wiem że polecieli też ludzie odpowiedzialni za to drugie, jak Żewłakow, ale przy takiej ilości dyrektorów i szefów, jeden to nic. Jednak wybranie najprostszej z opcji, czyli pozbycia się trenera i jego bliskich współpracowników, tylko pokazuje jak mocno zawęża się pole widzenia i myślenia, gdy jesteśmy tym wszystkim zbyt spięci.
Tak jak wspominałem kilka akapitów wyżej, diagnoza, którą postawiłem prezesowi Legii , tyczy się tak naprawdę nas wszystkich. Wystarczy zajrzeć na pierwsze lepsze forum piłkarskie, czy nawet czasem w komentarze na tym portalu. Zdecydowana większość niepotrzebnie spina się i przejmuje głupotami, podczas gdy tylko niewielka część potrafi dostrzec płytkość tych spraw i mieć z nich ubaw, bagatelizować je do postaci żartu. Wyobraźcie sobie fora, na których zamiast spinać się o kluby czy o błędy sędziowskie, wszyscy razem po prostu mamy z nich bekę. Po co dziecinne kłótnie polegające na wytykaniu wad konkurencyjnych drużyn mają przeobrażać się w oskarżanie o to, czyja matka jest cięższa, a czyja starsza? Przecież możemy cieszyć się z tego, że te niedoskonałości w ogóle występują i wspólnie się z nich śmiać. W końcu to tylko wady jakichś tam klubów piłkarskich, którym kibicowanie z założenia powinno sprawiać nam przyjemność, a mam wrażenie, że nie zawsze tak jest. Właściwie to z powodu wspomnianego kija, jest wręcz przeciwnie. Wspieranie niektórych zespołów, dla osób, które przesadnie się przejmują, nie ma nic wspólnego z przyjemnością, a wiele więcej z frustracją, a w skrajnych przypadkach, patrz Arsenal, wręcz z masochizmem.
Mam świadomość, że moja wizja zakrawa o piłkarską utopię, ale mimo wszystko uważam, że nie jest ona tak daleko, jak nam się wydaje. Na pewno jest bliżej niż czubkowi nosa Ibry do jego czoła, a już na stówę jest tak na naszym portalu. Niby nie chcę bawić się w moralizatora, ani narzucać nikomu mojej ideologii… ale z drugiej strony to mój felieton, więc i tak to zrobię. Gdybyśmy wszyscy potrafili być mniej poważni w kwestii spraw, które faktycznie tego od nas nie wymagają, żyłoby nam się weselej. Piłka nożna, jeśli wedle wspomnianego wcześniej motta, pozostanie tylko piłką nożną, da nam znacznie więcej radości, kosztem wszechobecnej irytacji.