Pamiętaj Angliku młody - Puchar nie jest dla osłody!
W ten weekend nie obejrzymy następnej kolejki zmagań w Premier League. Fanów angielskiej ekstraklasy czeka więc mordęga. Jednak czy aby na pewno? Dziś bowiem wznowione zostaną rozgrywki Pucharu Anglii, które mogą zagwarantować równie duże emocje, a już na pewno nie powinniśmy ich traktować po macoszemu. Dlaczego? Powiedzmy sobie kilka słów o tych rozgrywkach i dlaczego zostały one zapomniane przez kibiców angielskiej piłki.
Przeszłość
Puchar Anglii to najstarsze klubowe rozgrywki świata – powstały w 1871 roku. Przybliżmy więc trochę młodszym widzom z jak dawnymi czasami mamy do czynienia: wszystko to działo się w latach, kiedy Polski nie było na mapie. Było Królestwo Polskie zwane Kongresowym – czyli niby było, ale tak naprawdę to go nie było. Odzyskanie niepodległości przyszło dopiero 47 lat później. Królem Polski (oczywiście bezprawnie) tytułuje się car Rosji, Aleksander II Romanow. Oprócz tego: kanclerzem Cesarstwa Niemieckiego zostaje Otto von Bismarck, w Japonii wciąż istnieje klasa samurajów, a na opatentowanie żarówki przez Thomasa Edisona, świat musi czekać jeszcze 8 lat. Właśnie w tym roku angielska federacja The Football Association, założona 8 lat wcześniej, powołała do życia pierwsze klubowe rozgrywki piłkarskie. Udział mogły w nich wziąć wszystkie drużyny, które były zrzeszone w angielskim związku. Pierwszy finał miał miejsce w 1872 roku na Stadionie Kennington Oval w Londynie. Na mecz przybyła rekordowa jak na tamte czasy widownia – 2 tysiące osób. Spotkanie między amatorskimi już dziś ekipami Wanderers F.C. i Royal Engineers A.F.C. zakończyło się zwycięstwem tych pierwszych 1:0, a jedynego gola strzelił Morton Peto Betts. Puchar Anglii dzięki swojemu niepowtarzalnemu charakterowi i swego rodzaju pionierstwu stał się bardzo cenionym i szanowanym trofeum nie tylko w samej ojczyźnie panującej wówczas królowej Wiktorii, ale i na całym świecie, do którego zaczynała już docierać ,,moda na futbol”.
Teraźniejszość
Tegoroczny finał F.A. Cup będzie 146. w historii. Powalczą o niego będące jeszcze wciąż na placu boju ekipy: Leicester City, Sheffield United, Chelsea, Hull City, Sheffield Wednesday, Swansea City, Brighton & Hove Albion, Coventry City, West Bromwich Albion, Southampton, Huddersfield Town, Manchesteru United, Rochdale, Tottenhamu, Wigan Athletic oraz Manchesteru City. Przeciętny fan piłki nożnej zna jakieś 6 ekip z tego zestawienia. Przeciętny kibic Premier League – no, może z 10. Ale zespołów jest 16, więc o co chodzi? Dlaczego większość fanów angielskiej piłki (a przynajmniej ludzie, którzy za takowych fanów się uważają) nie znają prawie połowy drużyn grających w 5. rundzie Pucharu Anglii, najstarszych piłkarskich rozgrywek świata jak to sobie powiedzieliśmy na początku? Odpowiedź jest bardzo prosta – pieniądze. Już wyjaśniam. Nie jest tajemnicą, że rozgrywki te od co najmniej kilku lat są traktowane po macoszemu przez największe kluby w Anglii, a do finałów zamiast ekip pokroju Manchesteru United, Liverpoolu czy Chelsea coraz częściej dochodzą takie zespoły jak Hull City, Wigan Athletic, Stoke City czy Birmingham. Wynika to właśnie z faktu, że udział w tych rozgrywkach nie przynosi klubom zbyt wielkiego przychodu. A już na pewno nie może się on równać z pieniędzmi, jakie czołowe kluby z Premier League dostają za mecze ligowe czy występy w Lidze Mistrzów. Według oficjalnych danych za komplet zwycięstw w tych rozgrywkach zainkasować można maksymalnie niecałe 3.5 miliona funtów. Czym więc jest ta liczba wobec transferów piłkarzy za 100 czy 200 milionów? Brawo, zgadliście – NICZYM. Świat piłki nożnej został zepsuty przez pieniądze i to właśnie one wyznaczają dziś priorytety dla najlepszych klubów. A tyczy się to właśnie głównie Anglii, gdzie ilość pieniędzy pompowanych w futbol jest niebotyczna. 99% ludzi tego świata nigdy nie zobaczy nawet przez szybę takich sum, jakie widnieją na kontach angielskich klubów i ich włodarzy. A na tym cierpi prawdziwa piłka nożna oraz cała romantyczna i piękna atmosfera związana z tym sportem. A Puchar Anglii? Przez pogoń za pieniądzem stał się właściwie bezużyteczny i dziś jest traktowany przez kluby, ich trenerów, menedżerów, oraz (co najsmutniejsze) kibiców jako Puchar Pocieszenia, który może uratować przegrany sezon lub Puchar Dopełnienia, będący wtedy najmniej istotnym elementem tzw. potrójnej korony (czyli zwycięstwa w lidze, Lidze Mistrzów oraz właśnie w krajowym Pucharze).
Przyszłość
Miałem sen. Ale wcale nie taki piękny sen. W tym śnie futbol stał się częścią showbiznesu. Nieistotne już było to, kto jak gra w piłkę, kto zdobywa trofea, kto strzela bramki – tylko to, kto najwięcej zarabia, kto jaką ma fryzurę, kto jest najbardziej rozpoznawalny w mediach i kto ostatnio rozbił nowe auto warte trylion miliardów dolarów. Przestały mieć znaczenie wartości i uczucia takie jak miłość, przyjaźń, bezinteresowność, empatia, przywiązanie, tęsknota. Poziom szczęścia mierzony był ilością followów na Instagramie czy like’ów na Fejsie. Głównymi uczuciami stały się zazdrość, zawiść i żądza pieniądza. Kluby piłkarskie stały się burdelami, które trzymały u siebie prostytutki, wciąż jeszcze z grzeczności nazywane piłkarzami, ale już coraz rzadziej, bo jak inaczej nazwać ludzi, którzy za pieniądze zrobią wszystko. W tym momencie sen się urwał.
Przebudzenie
Obudziłem się i zobaczyłem, że to wcale nie był sen. Większość z wymienionych wyżej rzeczy już się dzieje, a reszta najprawdopodobniej wydarzy się lada moment. Czy tego chcieliśmy my, fani futbolu? Czy naprawdę tego pragnął każdy kibic tej dyscypliny? Szanujmy siebie nawzajem, swoje uczucia. Szanujmy wartości, które sprawiają, że życie jest piękne. A dodatkowo my, fani angielskiej piłki, poza rozgrywkami angielskiej ekstraklasy szanujmy także Puchar Anglii. Może i staje się on już pomału melodią przeszłości, ale, jak powiedział niegdyś Józef Piłsudski:
Ten, kto nie szanuje i nie ceni przeszłości, ten nie jest godzien szacunku teraźniejszości, ani prawa do przyszłości.
Szanujmy więc i nie zapominajmy o randze tego Pucharu, który dla wielu starszych kibiców w Anglii wciąż ma większe znaczenie niż Mistrzostwo Anglii, a nawet Liga Mistrzów. To są właśnie ludzie z własnym zdaniem i własnymi poglądami. Czyli z tym, czego nam, młodym, niezwykle dziś brakuje.
Kończąc moje starcze pier***enie – ten tekst nie ma sprawić, że od piątku do poniedziałku każdy z Was, drodzy kibice angielskiego futbolu, będzie śledził wszystkie mecze F.A. Cup z wywieszonym językiem. Nie o to chodzi. Chodzi o to, by nie zapomnieć, co w życiu jest naprawdę ważne. Ten nieszczęsny Puchar Anglii to tak naprawdę metafora wartości takich jak pokój, dobroć, szacunek, miłość, przyjaźń, współczucie. Bo podobnie jak pamięć i zainteresowanie Pucharem Anglii – zanikają. Dbajmy więc o to, by nie zanikły do końca.