Drogi pamiętniku... #5 - Nienawidzę rzutów karnych
Drogi pamiętniku! Kiedy myślę sobie o rzutach karnych to od razu zapala mi się lampka. Przypomina się od razu trauma z dzieciństwa i ogólnie szeroko pojęty strach. Nie ma co się dziwić, każdy Milanista na dźwięk słów "calcio di rigore" od razu zmienia humor. Mój humor był jeszcze popsuty z powodu tego, że trzeba było wracać po nocach z miasta, gdzie oglądałem. Zawsze można było wrócić wcześniejszym tramwajem, gdyby mecz zakończył się w regulaminowym czasie. Jeszcze wczorajszy mecz może i zakończył się dobrym wynikiem, ale dogrywka to był najgorszy z możliwych scenariuszy, biorąc pod uwagę maraton ważnych meczów praktycznie co trzy dni. Ale trzeba być dobrej myśli, bo w głowie każdego kibica Milanu trwa jedynie odliczanie do pierwszego gwizdka w niedzielę na San Siro.
Styl jaki zaprezentował Milan meczu z Lazio pozostawiał wiele do życzenia. Biancocelesti zdominowali ich i cały czas napierali na bramkę. Z takim wyjątkiem, że gdy atakowali Laziale, to w większości przypadków nie było się czego bać. Milan jak zaatakował to już było czym postraszyć, ale raziła nieskuteczność. Ale najważniejsze jest to, że seria meczów bez porażki wzrosła do trzynastu, a Milan dokłada do kalendarza jeszcze jedno spotkanie zaplanowane na 9 maja. Kto wie, może w końcu będzie mi dane namacalnego oglądania wygranej w Pucharze Włoch? Najpierw jednak trzeba będzie zagrać z Juventusem o to trofeum.
Milan zagrał mecz z drużyną, która jest w formie i to widać. Przestój Lazio był spowodowany konfliktem Inzaghiego z Andersonem i jeszcze zbiegł się z tym uraz Immobile i jego powrót do formy. Widać, że Biancocelesti byli dobrze zorganizowani i narzucili z góry pressing, który lekko sparaliżował Milanistów. Indywidualne krycie dostawał Suso i już połową sukcesu było odcięcie Hiszpana od podań. Ale wystarczyło tylko raz dać mu miejsce, żeby mógł pokazać swój kunszt i magiczną lewą nogę, chyba obecnie najlepszą w całej Serie A. Tak wiem, jest jeszcze Dybala, ale Argentyńczyk ostatnio obniżył loty i Suso jest dużo bardziej użyteczny ostatnio.
Powody do zmartwienia daje lewa strona. Calhanoglu może i jest magikiem, ale demonem prędkości nie jest i to widać. Poza tym powinien już nie skupiać się na strzelaniu z odległości 16, 20 metra, bo wszystko leci w ręce bramkarzy. I nie tylko wczoraj, ale też w innych meczach. Niech on się zajmie rozgrywaniem, bo to wychodzi mu niesamowicie. Jego kolega na lewej stronie był najgorszym zawodnikiem meczu. Rodriguez sprawiał wrażenie jakby miał dwa wozy węgla na plecach i był strasznie ociężały i niedokładny w tym co robi. Cały czas podawał do przeciwników, a Marusić uciekał mu spod krycia i Hakan musiał za każdym razem asekurować lewą stronę. Do kompletu jeszcze zepsuł pierwszego karnego i dodał niepotrzebnej dramaturgii. Można to zwalić na to, że RiRo gra cały czas po 90 minut i nie ma zmiennika. To prawda, ale z Udinese odpoczywał przez kartki i tak jak powiedział Gattuso. Oni po tak żenującej jesieni nie mają prawa być zmęczeni.
Najmocniejszym punktem meczu byli stoperzy. Ja wyróżniłbym Alessio Romagnolego. Nasz kibic Lazio i wychowanek Romy, wczoraj zachowywał się po profesorsku i czyścił, że aż miło było patrzeć. Roman wyglądał najlepiej z bloku defensywnego i jego forma daje powody do szybkiego uspokojenia się gdy idzie akcja. Bonucci też zagrał wielkie zawody. O mały włos w pierwszej połowie nie przestawił szczęki Luisowi Alberto, w myśl zasady "piłka przejdzie, ale zawodnik z nią już nie". Niestety, ale zaliczył jeden błąd, w momencie jak SMS go ograł jak juniora, ale był Roman, który od razu asekurował. Kooperacja tej dwójki może się podobać, a przyszły selekcjoner Włochów nie powinien mieć problemu z szukaniem pary stoperów. Zawsze przecież lepiej wziąć dwójkę z jednego klubu, bo będą zgrani.
Dochodzą głosy, że Gattuso za mocno forsuje Patricka Cutrone. Nic z tych rzeczy. W ostatnich meczach często ściągał go wcześniej z boiska, dawał odpocząć. Szkoda, że nie zdobył bramki, bo w pierwszej połowie miał świetną okazję na to. Ale dalej nie jestem w stanie pojąć decyzji Rino. Dlaczego do ch... pana on dalej forsuje to chorwackie, pogryzione przez korniki drewno? Nikt nie może mówić, że on dostaje inne zadania, bo tu powoli zaczyna się robić casus Benzemy. Ale Francuz oprócz rzeszy hejterów, ma grupę obrońców, ślepo powtarzających jak mantrę, że on ma inne zadania na boisku (niektórzy dalej chcą nam wmówić, że napastnik nie musi umieć strzelać goli). Nikola miał w 119 minucie na nodze piłkę meczową, ale oczywiście w swoim stylu wybił ją w trybuny. Mógł zostać chociaż na chwilę bohaterem, ale przyspieszył efekt domina, bo kibice dalej nie są w stanie ogarnąć, że nr 7 nosi taka pokraka co ma problem z wykończeniem akcji. Zresztą Twitter nie pozostawił na "Bomberze" suchej nitki.
KALINIĆ NO ŻESZ TY...DO MEDIOLANU NA PIECHOTĘ!!! 🤦♂️🤦♂️😱😱😱😱
— ACMilan.com.pl (@acmilan_com_pl) 28 lutego 2018
Wypierdalaj z tego klubu!
— Kamil Gnela (@KGnela) 28 lutego 2018
Jeśli to przegramy przez Kalinicia... Nie chcę nawet myśleć.
— Kamil Jadczyk (@kamiljadczyk) 28 lutego 2018
Kalinic... Jakbym Kucharczyka w meczu z Ajaxem sprzed 3 lat widział. #LazioMilan
— Sebastian Warowny (@S_Warowny) 28 lutego 2018
PIĘKNIE ŻE FINAŁ ALE WIESZ CO KALINIĆ ? WYPIERDALAJJJJJJJJ
— Przemek Gawron (@Przemek899) 28 lutego 2018
JAK TY TO MOGŁEŚ SPIEPRZYĆ
— Jakub Kuźnar (@kubaqzn) 28 lutego 2018
A, zapomniałem - nazywasz się Kalinić.
Kalinic to musi być taki kop w jaja dla Silvy za każdym razem jak wchodzi. Co za jebany bolec.
— Jakub (@xKkeld) 28 lutego 2018
A ja powiem tak. Ten pajac powinien pakować walizki w podskokach, bo gdyby nie fakt, że wygraliśmy, to gościowi należał się minimum pręgierz za to co zrobił. Znając wymagającą publiczność na San Siro to ukrzyżowaliby go i wystawili publicznie na pokaz pod stadionem. Kalinić to może i kop w jaja dla Silvy, ale nie tylko. To jest kop w jaja dla Szewczenki, którego numer nosi na koszulce. Przez tego impotenta strzeleckiego straciliśmy mnóstwo ważnych punktów w lidze. Jak się je zsumuje to aż jest ochota poszukania żyletek. Gattuso może i jest cudotwórcą, bo pod jego ręką odżyło wielu piłkarzy. Nie nazywa się on jednak Gepetto, żeby ożywił drewno i przy okazji nauczył grać je w piłkę nożną. Chociaż w sumie? Nawet gdy drewno ożyje tak jak w meczu z Romą, gdzie zaliczył asystę, to mentalnie i tak trafia jak literacki Pinokio do Krainy Głupków i zamienia się w osła, tylko w tym przypadku nie będzie happy endu.
Ostatnia rzecz, która mnie martwi to jedenastka. Jestem niesamowicie szczęśliwy, że w końcu można powiedzieć, że takowa jest. Za Nutelli to w każdym meczu wychodził inny skład i nie było opcji, żeby w jakikolwiek sposób ci zawodnicy się zgrali. Teraz obawiam się, że o ile po takiej słabej jesieni nikt nie ma prawa być zmęczony, o tyle trzeba coraz częściej rotować tym składem. Na ławce są zmiennicy, którzy mogliby pograć w najbliższych meczach z ogórami, czyli Genoą i Chievo. Bo zostały jeszcze niecałe trzy miesiące sezonu, jak mamy bardziej długofalowo patrzeć. Najpierw jednak przetrzymajmy ten okres ciężkich spotkań. A najważniejsze. Wygrajmy derby z Interem. Zbliżmy się do nich na te 4 punkty w lidze. Niech na swoich karkach poczują nasze głośne sapanie.
Ivanie Perisiciu! Karma wraca. Tak Ci było do śmiechu po naszym remisie z Benevento. To mam nadzieję, że po derbach się wszyscy razem z Tobą pośmiejemy. Ja w takie przesądy nie wierzę, ale coraz częściej się sprawdza, że karma jest straszną suką. I teraz wróciła ze zdwojoną siłą. Wygrana Milanu z Lazio po karnych na sto procent była obciążeniem psychicznym i fizycznym dla zawodników, w momencie gdy Inter odpoczywał sobie w najlepsze. Tak czy inaczej. To są derby. Tu będzie walka na 100% po każdej ze stron i nie ma mowy o odpuszczaniu, nieważne w jak fatalnej dyspozycji jest Inter. Trzeba podejść jak najbardziej serio i ograć ich.
I na sam koniec ode mnie, przeróbka Gattuso i Titanica. Nic lepszego dzisiaj nie zobaczycie.
Titanic / Romagnoli pic.twitter.com/kyMoGMKuXO
— Team Milan AC (@TeamMilanAC) 28 lutego 2018