Russia 2018 - napompowany balonik czy realne oczekiwania? Tłusty Czwartek #4
Do Mundialu w Rosji pozostały niespełna 3 miesiące. Będąc bardziej precyzyjnym – Polacy swój pierwszy mecz z Senegalem rozegrają dokładnie za 89 dni. Mogłoby się wydawać, że jest to szmat czasu, ale czy aby na pewno? Jedno jest pewne – nasza reprezentacja po 12 latach wraca na Mistrzostwa Świata. Jest to druga z rzędu wielka impreza na której zagramy. Każdy kibic biało-czerwonej husarii entuzjastycznie odlicza dni, godziny a nawet minuty do inauguracyjnego spotkania podopiecznych Adama Nawałki na mundialu. Czy jesteśmy faworytem grupy? Jakie powinny być nasze realne oczekiwania? Czy balonik został już nadmuchany? Czy mamy się o co martwić? Zapraszam Was do lektury.
Na wstępie chciałbym Was przeprosić , że czwartkowy tekst jest dziś czwartkowy tylko z nazwy. Niestety, czasem tak bywa, że życie zawodowe pochłania większość naszego czasu i choćby stawało się na rzęsach, to nie mamy fizycznej możliwości przedłużyć doby o kilka godzin. Mam nadzieję, że wybaczycie mi to maleńkie opóźnienie – ale co cholery maja przykładowo powiedzieć ludzie, którzy podróżują liniami PKP?! Takie opóźnienie to nie opóźnienie! Nazwijmy to po prostu poślizgiem. Tyle tytułem wyjaśnień, teraz możemy wreszcie przejść do rzeczy, bo zaczyna się robić nudno!
Jak już wcześniej zaznaczyłem, do mundialu w Rosji pozostały niespełna trzy miesiące. Czy to dużo? Wielu z Was pewnie powie, że tak. I tu się z Wami zgadzam - generalnie trzy miesiące w piłce nożnej to sporo. Z tym że ja mam na myśli tylko i wyłącznie piłkę klubową ! Z reprezentacyjną jest jednak troszeczkę inaczej i zakładam, że w tym miejscu większość z Was się ze mną zgadza. Zgrupowania reprezentacji trwają zwykle kilka dni i generalnie poprawia się na nich tylko i wyłącznie aspekty taktyczne. Na nic innego nie ma po prostu czasu. Selekcjoner nie ma wpływu na to, kto w jakiej formie przyjedzie na zgrupowanie – on ma tylko wySELEKCJONOWAĆ (jak sama nazwa wskazuje) najlepszą możliwą konfigurację zawodników w danym okresie. Serio myślicie, że Nawałka jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki sprawi, że połowa naszej kadry nagle znajdzie się w swojej szczytowej formie? Nie! Jeśli zawodnicy w swoich klubach sami o to nie zadbają, to tu nie pomoże nawet Zbyszek Nowak z ,,Ręce, które leczą“. Jesteśmy na ten moment o wiele słabszą drużyną niż ta, która grała we Francji oraz wygrywała swoją grupę podczas eliminacji do Mundialu. Takie są fakty! Ktoś mi zaraz napisze, że przecież wygraliśmy swoją grupę eliminacyjną! Tak wygraliśmy, ale cytując słowa Ś.P. Pawła Zarzecznego: ,,Panowie, jeszcze nie czas na lizanie się po fiutach". To mimo wszystko TYLKO eliminacje...
Zacznijmy od bramkarzy – od kilku lat jest to jedna z niewielu formacji, o którą nie musimy się martwić. Nasi bramkarze prezentują bardzo solidny europejski poziom i są pożądanym kąskiem na rynku transferowym. Rywalizacja o ,,pierwszą bluzę" w naszej reprezentacji zawsze stała na bardzo wysokim poziomie – na szczęście mamy ten komfort, że kogo byśmy tu nie wystawili, to nie zaniży on znacząco poziomu. Chociaż tyle i aż tyle.
Obrona? Hmm... No tu już nie jest tak kolorowo (łagodnie mówiąc). Oczywiście, prawa strona naszej formacji defensywnej może okazać się naszym atutem - mamy tutaj przecież świetnego technicznie, wybieganego i zdyscyplinowanego taktycznie Piszczka, który przeżywa swoją drugą młodość oraz jednego z najlepszych stoperów francuskiej Lique 1 – Kamila Glika. Tyle pozytywów. To, że nie mamy lewego obrońcy z prawdziwego zdarzenia wiadomo nie od dziś. Ilość piłkarzy wypróbowana na tej pozycji za kadencji Adama Nawałki liczona jest już w dziesiątkach. Wydawało się, że zbawieniem na lewej obronie będzie Artur Jędrzejczyk. Niestety, parafrazując klasyka: coś się popsuło, a raczej ktoś się popsuł. To co prezentuje sobą popularny Jędza od powrotu do Ekstraklasy woła o pomstę do nieba. Z resztą – nie ma sensu pastwić się nad nim czy rozczarowującym ostatnio Michałem Pazdanem. Bo i po co? Koń jaki jest, każdy widzi.
Pomocnicy – grających w miarę regularnie w swoich klubach nie jest wielu, mamy Krychowiaka, Mączyńskiego, Linettego. Grają? No grają – raz lepiej, raz gorzej, ale grają. Zieliński? Wchodzi głównie z ławki na ogony, czasem Sarri da mu zagrać całe spotkanie. Ciężko mi dziś powiedzieć, aby któryś z nich był na ten moment w topowej formie. Jednak środek pomocy to nie jest nasze największe zmartwienie. Tutaj jest w miarę spokojnie.
Nie będę Sherlockiem, jeśli napiszę Wam, że na dzień dzisiejszy nie mamy ani jednego dobrego skrzydłowego na poziomie reprezentacyjnym. Makuszewski walczy o powrót do treningów po makabrycznej kontuzji, Grosicki grzeje ławkę w jednej z najgorszych drużyn angielskiej Championship, Kuba Błaszczykowski zmaga się z urazami, a Kapustka przepadł w Bundeslidze (podobnie jak wcześniej w Leicester). Jeśli na mundialu mamy straszyć Sławkiem Peszką (z całym szacunkiem do jego umiejętności), to serio nie mamy tam czego szukać. Zostaniemy bezlitośnie zjedzeni, przerzuci i wypluci przez Senegal, Kolumbie, a nawet Japonię. Sam Lewandowski wyniku nam nie zrobi – nie łudźcie się. Arek Milik dopiero zaczyna wracać do poważnej piłki po dwóch poważnych urazach. Teodorczyk, Kownacki? Niestety, póki co to nie ten kaliber... Spójrzmy prawdzie w oczy – oprócz Lewandowskiego nie mamy na dzień dzisiejszy kim straszyć naszych rywali. Jest to brutalne, ale prawdziwe. Zobaczycie jaki będzie płacz w lipcu (a może nawet jeszcze w czerwcu), ale oby się moje słowo w świńskie gówno obróciło...
Wiecie co mnie naprawdę przeraża? Ogromne niedoinformowanie oraz zbyt wybujałe oczekiwania kibiców względem faktycznych umiejętności naszych piłkarzy. Faktem jest, że Nawałka zbudował fajny zespół, mamy fantastyczną atmosferę, osiągamy dobre wyniki, gramy naprawdę niezły dla oka futbol. Ale czy to oznacza, że większość mainstreamowych mediów musi wieszczyć spacerki z Kolumbią, Senegalem i Japonią? Przecież realnie patrząc to wcale nie jesteśmy faworytem tej grupy, o czym doskonale wiedzą sami piłkarze i nie ukrywają tego w rozmowach miedzy sobą. Skąd o tym wiem? Informacja ta pojawiła się na Twitterze użytkownika Janekx89, który jest bardzo wiarygodną osobą i jestem w stanie mu uwierzyć.
Woleliby? Raczej nie. Oni cztery lata temu mieli medal po zlaniu Brazylii. My nie wyjdziemy z grupy i wrócimy z podkulonymi uszami o czym mówią sami piłkarze prywatnie.
— Janekx89 (@janekx89) 18 marca 2018
Skoro sami zainteresowani nie są zbyt optymistycznie nastawieni do naszej grupy to skąd ta wielka radość wśród Polaków z losowania? No skąd? Ano właśnie – większość kibiców ogląda tylko Ligę Mistrzów na TVP i nie ma pojęcia o tym, jak silnych grupowych przeciwników przydzielił nam los. I doskonale wiem, że nasz selekcjoner zdaje sobie z tego sprawę – nie jest przecież głupcem. Dziś gramy mecz towarzyski z Nigerią, która w pewien sposób ma przypominać naszego pierwszego grupowego rywala – Senegal. Selekcjoner ma podobno testować różne ustawienia na boisku i tej kwestii poruszał nie będę, bo od analizowania są inni, lepsi w tym ode mnie ludzie. Nie mam zamiaru zagłębiać się w taktykę, bo większości z Was i tak to nie obchodzi. Do czego zmierzam – naszą jedyną szansą na dobry wynik w Rosji jest najzwyczajniej w świecie kolektyw! Piłkarze muszą ze sobą współpracować i w miarę możliwości zaangażowaniem i mądrością taktyczną ukrywać swoje braki w umiejętnościach. Tylko wtedy będziemy w stanie namieszać na rosyjskich boiskach. Nie muszę Wam chyba pisać, co by się stało, gdyby Lewandowski tuż przed mundialem doznał kontuzji... No właśnie, oprócz problemów z wyjściowym składem, naszą największą bolączką jest krótka i mało kreatywna ławka rezerwowych. W momencie, w którym wypada nam jakiś zawodnik z pierwszego garnituru, to praktycznie nie mamy żadnej alternatywy, która da nam podobną, bądź zbliżoną jakość piłkarską co kontuzjowany zawodnik. Oczywiście, na świecie ciężko by było znaleźć piłkarza, który by zastąpił Lewego jeden do jednego. I nie tylko w kadrze, bo Bayern Monachium zapewne też boleśnie się o tym przekona, kiedy Polak stamtąd odejdzie. Chodzi mi o co innego - chcę Wam pokazać, jak bardzo jesteśmy uzależnieni od jednego piłkarza. Praktycznie cały nasz pomysł opiera się na Lewym, który niewątpliwie jest piłkarzem wybitnym, prawdopodobnie najwybitniejszym w historii reprezentacji Polski. Ale każdy w miarę łebski trener wie, że wyłaczenie Lewego z gry równa się odebraniem Polskiej reprezentacji większości atutów. Tyle w teorii, w praktyce czasem bywa to o wiele trudniejsze. Kluczem do sukcesu będzie odzyskanie Arka Milika, który jeśli wróci na swój normalny poziom przed mundialem, będzie ogromnym wzmocnieniem kadry Nawałki na zbliżających się mistrzostwach.
Jak każda reprezentacja mamy swoje problemy – jedne mniejsze, inne większe, ale w tym już głowa Adama Nawałki, żeby się z nimi jakoś uporać. Osobiście – biorę wyjście z grupy naszych piłkarzy w ciemno. Może nie będzie to tak ogromny sukces, ale od czegoś trzeba zacząć. Potęgę buduje się latami i niech was nie zmyli ranking FIFA, który nie jest i nigdy nie był ŻADNYM wyznacznikiem. Kroczek po kroczku – najpierw wyjdźmy z grupy a potem się będziemy zastanawiać i marzyć. Nie ulega wątpliwości, że turniej w Rosji będzie prawdopodobnie ostatnią wielką imprezą dla Łukasza Piszczka, Kuby Błaszczykowskiego i Łukasza Fabiańskiego. Mam nadzieję, że, wbrew temu co piłkarze mówią między sobą, sprawią nam mnóstwo radości i po raz kolejny będziemy mogli być z nich dumni. Tak jak jesteśmy dumni codziennie od prawie 4 lat.
*Cały cykl felietonów Tłusty Czwartek, mojego autorstwa ma charakter subiektywny. Biorę na siebie 100% odpowiedzialność za wszystko co się w nich znajdzie – w końcu Footroll z założenia ma charakter opiniotwórczy