To są właśnie te detale #26 Wielkie Derby Polski, czyli wojna o Kosmos
Nieczęsto mamy okazję być świadkami wielkich wydarzeń, które mogą odcisnąć widoczne piętno na historii całej Rzeczpospolitej Polskiej. Wiadomo, że przeszłość kraju z białym orłem na czerwonym tle naznaczona jest wyjątkowym cierpieniem i bólem, bo przecież żaden inny kraj nie cierpiał tak jak Polska, nawet najwybitniejszy poeta wszech czasów Mickiewicz o tym pisał. Żadne inne państwo nie było podbijane, żaden inny naród nie ginął na wojnach i to w dodatku zawsze niesprawiedliwie! Zawsze to była wina innych, bo przecież jeden jest tylko na świecie kraj o nieskalanej historyji, białej niczym suknia dziewicy stąpającej lekko po rosie pokrywającej mgliste polany podczas rozkwitu wiosennego bzu o świcie. Musimy być dumni z bycia częścią jedynego słusznego państwa i celebrować jego wspaniałe wydarzenia, które miały tak wielki wpływ na rzeczywistość świata, jak chociażby francuska rewolucja, amerykańska wojna o niepodległość, rosyjska rewolucja październikowa czy południowoamerykański traktat z Tordesillas, dzielący tamten kontynent między Portugalię oraz Hiszpanię (tak tylko przypominam). Polacy muszą być dumni z chrztu, który przyjęli, żeby nie zostać podbitymi przez Niemców; z niewykorzystanego potencjału wygranej pod Grunwaldem, gdzie dowodził król z litewskiej dynastii; z Sarmatów, traktujących niżej usytuowanych ludzi jak śmieci; z wigilijnego karpia, którego wprowadzili komuniści, bo jest najłatwiejszy do wyhodowania, a wtedy w sklepach nie było nic innego. Nad Wisłą trzeba być dumnym z Wielkich Derbów Polski pomiędzy Podbeskidziem takim, a Łęczną!
Nie zna życia ten, kto nie widział tego szlagieru. A nie piszę o tym wiekopomnym wydarzeniu tak bez powodu, o nie! Już w ten piątek dwie potęgi polskiej piłki zmierzą się ze sobą w Bielsku-Białej o godzinie 19:00. Nie zobaczycie tego w telewizji z takiej prostej przyczyny, że doświadczenia związane z tym spotkaniem są niepowtarzalne i nie da się ich przekazać przez obiektywy kamer i ekran odbiornika. To może co najwyżej wypaczyć obraz widowiska i nigdy nie odda prawdziwych emocji i wrażeń kulturalnych, oddziałujących na duszę, serce i rozwój osobisty człowieka. Mecz odbędzie się co prawda w Nice I lidze, a nie w grupie mistrzowskiej Ekstraklasy podczas ostatniej kolejki, decydującej o tym, czy mistrzostwo trafi do województwa śląskiego czy lubelskiego, co jest oczywistym skandalem spowodowanym jawnymi przekrętami, korupcją i zielonymi stolikami zorganizowanymi przez rywali Podbeskidzie i Górnika. Wiadomo, że największymi oszustami w Polsce są ci z Warszawy. Biegła, Legia, Legła, Cegła, coś takiego, whatever. To właśnie oni przekupili odpowiednich oficjeli, żeby w sezonie 2015/16 sfałszować obraz medialny, który do nas docierał. Oczywiście ekipa ze stolicy współpracowała z Niemcami, tj. Ruchem Chorzów oraz Lechią Gdańsk.
Najważniejsi związkowcy otrzymali wielkie gratyfikacje finansowe od tych trzech klubów (chociaż Ruch podobno zalega z ich wypłatą), aby po pierwsze nie ukazywać nam realnej dyspozycji, jaką prezentowało w tamtych rozgrywkach Podbeskidzie oraz po drugie, żeby w wykreowanej na własne potrzeby wirtualnej tabeli, zepchnąć bielszczan do grupy spadkowej, mimo że wg niej mieli tyle samo punktów co wspomniani Ruch oraz Lechia. Wszyscy doskonale pamiętamy tamtą aferę. Zespół spod Beskid był tak wstrząśnięty karygodnym i bezczelnym zachowaniem swoich rywali, że z wrażenia nie był w stanie zareagować w żaden możliwy sposób, przez co kolejny sezon rozpoczął już w rozgrywkach pierwszoligowych, w których tkwi do dziś. Każdy głupi wie, że Podbeskidzie ma potencjał co najmniej na zwycięstwo w Pucharze Międzygalaktycznym, ale ich piłkarze i działacze, tak jak każdy prawdziwy człowiek, mają uczucia i nadal są w szoku po krzywdzie, którą wyrządziły im kluby występujące w Ekstraklasie. Poza tym:
Transfermarkt pokazujący miejsce #Podbeskidzie w #Ekstraklasa w sezonie 2015/16. Rzetelne i wiarygodne polskie #media pokazywały nam jednak co innego i według nich ekipa z Bielska spadła wówczas do I ligi. SKANDAL! pic.twitter.com/McSEobuxSR
— Piotrek Tubacki (@P_Tub) 3 kwietnia 2018
Górnik Łęczna to klub z tradycjami i zasadami. Nie dla nich sprzedawanie nazwy zewnętrznym podmiotom i przenoszenie się na ładniejszy stadion, żeby pomarszczyć ego zawistnych działaczy. Klub z Lubelszczyzny o przekrętach i ciosie, który został zadany Podbeskidziu, dowiedział się dopiero w następnym sezonie, dlatego że gminna studnia z internetem wyschła, a wójt nie zdążył z pociągnięciem kabli. Ludzie nie mieli skąd się o tym dowiedzieć, bo najbliższy kiosk z prasą znajduje się dopiero w Sandomierzu. Zasłużony klub, w którego gablocie z trofeami dumnie stoi jeden z najcenniejszych pucharów w polskim futbolu, czyli Copa del B klasa, omal nie uległ samorozwiązaniu, gdy odkrył warszawsko-gdańsko-chorzowskie spiski pogrążające Podbeskidzie. Stwierdzono, że trzeba solidaryzować się z ekipą z Bielska-Białej, dlatego należy zanotować jak najszybszy spadek. Tym bardziej, że trzy lata w Ekstraklasie okazały się aż nadto wystarczające i finansowo korzystne, dzięki czemu w gminie położono asfalt i wyremontowano słupek graniczny między Łęczną, a Puchaczowem.
Wiedziano jednak, że ekipa Górnika nie może ot tak po prostu spaść. Przecież sezon wcześniej razem z Podbeskidziem zajęła pierwsze miejsce w tabeli (patrz ORYGINALNA tabela z Transfermarktu poniżej), mając właściwie identyczne statystyki, przegrywając jedynie w kwestii liczby piłek treningowych i procencie celności wyrzutów z autu wykonywanych przez rezerwowego bramkarza drużyny U-19 w meczach wyjazdowych przeciwko zespołom z miejscowości nie większych niż 657 mieszkańców - co jak wiemy, jest bardzo istotnym odczytem w nowoczesnym futbolu XXI wieku. Podejrzane byłoby, gdyby taka potęga nagle spadła, dlatego pod odpowiednimi pretekstami zdecydowano się zatrudnić eksperta - Franciszka Smudę.
Franz, który przecież nie tak dawno znalazł się w tytule artykułu na stronie internetowej brytyjskiego Guardiana, to znany specjalista w grze o spadek, co zresztą sam podkreślił na jednej z konferencji prasowych. Doświadczony szkoleniowiec musiał podjąć odpowiednie środki, aby uzyskać zamierzony cel, jakim był awans do I ligi. Z tego powodu na pozycję stopera przesunął Przemysława Pitrego, który całe życie grał jako napastnik. W ostatnich kolejkach zdecydowanie postawił na Piotra Grzelczaka, zwinnego i drobnego, mierzącego zaledwie 186 cm wzrostu, napastnika, którego ustawił na skrzydle. Raz na jakiś czas na szpicy korzystał ze słynnego Vojo Ubiparipa, który w tamtym sezonie, 2016/17, strzelał gole z częstotliwością raz na pięć godzin. Kapitanem pozostawił rzecz jasna największą gwiazdę polskich boisk, czyli Grzegorza "Messi" Bonina.
Smuda fantastycznie wykonał swoją robotę, dzięki czemu w trwających rozgrywkach Górnik występuje w Nice I lidze. Trzeba powiedzieć, że trochę rozpędził się jednak z grą o mistrzostwo obróconej tabeli, dlatego że obecnie zajmuje przedostatnie miejsce, ustępując na tronie jedynie podstępnemu Ruchowi Chorzów, do którego karma wróciła. I który ma w dodatku odjęte 11 punktów, co w znacznej mierze przeszkadza Łęcznej w realizowaniu swoich przedsezonowych założeń. Liga niżej, a oni wciąż smarują... A trzeba też powiedzieć, że łęcznianie starają się o antymistrzostwo aż nadto, dlatego że obecnie notują fantastyczną passę 12 meczów bez wygranej! Zaś Podbeskidzie zawodzi dużo bardziej, ponieważ niestety nie przegrało już ostatnich sześciu spotkań, co mocno podważa ich obecną dyspozycję i piłkarską wiarygodność.
Nie ma w Polsce drugiego takiego meczu. Nie ma w Polsce drugich takich derbów. Pojedynek w gminie Żabno między Sandecją i Termalicą może i był hitem sezonu w Ekstraklasie, ale nigdy nie będzie hitem sezonu w całej Polsce. Starcia Podbeskidzia oraz Łęcznej to kwintesencja polskiej piłki, jej esencja, jej magia, jej wyjątkowość, jej boskość. Puste trybuny, fatalne podania, stare stadiony - ten w Bielsku ma może ledwo trzy lata, ale jest stary mentalnie. To nie tylko walka o punkty, o pieniądze, o dumę, o honor, o tytuły, to walka o cały futbolowy Kosmos. Można ekscytować się starciami Jagiellonii, Legii, Lecha, Wisły, Górnika Zabrze i cholera wie kogo jeszcze, ale tak naprawdę gdy rozgrywki dobiegną końca, gdy rozpocznie się sezon ogórkowy, a kibice będą smażyć się na niezwykle drogich plażach Władysławowa i Dźwirzyna, to i tak w ostatecznym rozrachunku ich myśl będzie tylko jedna i w głębi duszy dobrze o tym wiecie:
.....
.....
.....
.....
.....
.....
.....
.....