To są właśnie te detale #27 Ósma rocznica
10 kwietnia 2010 roku stało się coś, o czym wszyscy doskonale wiemy i co bezdyskusyjnie było ogromną katastrofą. Wiele osób dzień ten uznaje za moment, kiedy i tak z natury kłótliwi i zawistni Polacy, w większości urodzeni jeszcze w czerwonych czasach, podzielili się jeszcze bardziej niż trzynastolatka przerąbana w pół siekierą przez psychopatycznego mordercę w lesie. O zmierzchu. Zimą. Podczas deszczu. W Sosnowcu. Osiem lat temu Polska podzieliła się na dwie części... które same właściwie nie wiedzą, czego chcą. Same właściwie nie wiedzą, w co wierzą, co myślą, co twierdzą, co mają robić. Z jednej strony mamy obecnie PiS&TVP, z drugiej Opozycję&TVN, które nawzajem obrzucają się mięsem i flakami, w dodatku faszerując obywateli OBUSTRONNĄ manipulacją i pierdołami. Kłócą się jak dzieci, które nie mogą się dogadać w sprawie klocków, huśtawki, zabawki i innych błahostek, a dorośli, czyli w tej analogii ludzie kumaci, nie angażujący się w te durne i żałosne spory, tylko patrzą z góry śmiejąc się i kręcąc z niedowierzaniem głową. W prawdziwym świecie jest jednak nieco inaczej, ponieważ zamiast śmiechu pozostaje jedynie płacz i załamywanie rąk nad sytuacją, w której kraj przez nas zamieszkiwany jest dymany zarówno ze wschodu i zachodu z winy wszystkich możliwych polityków, taplających się ze sobą w błocie jak spasione świnie. Dzisiaj jest ósma rocznica tego podziału i jest też Liga Mistrzów.
Dla nas, fanów piłki nożnej, dzisiejszy wtorek nie jest dniem, w którym będziemy śmigać po miastach z transparentami 38 872 stowarzyszeń, ugrupowań czy innych takich dupereli, które będą krzyczeć bezsensowne hasła popierające jedną ze stron. Jeszcze gdyby to miało jakiś sens, niosło za sobą jakieś realne przesłanki czy wartości, a nie tylko płytką warstwę tandetnych haseł, w większości przypadków nastawionych na bezrefleksyjne szkalowanie drugiej strony. My, fani piłki nożnej, wrócimy ze szkoły, uczelni, roboty, siądziemy w domu, posiedzimy na necie, powchodzimy na interesujące nas strony, a potem kulturalnie odpalimy meczyk Ligi Mistrzów. I na tym będzie polegał nasz wtorek. Nie będziemy zawracać sobie dupy polityką i całym tym ścierwem, który się z nią wiąże, razem, jak jeden mąż, będziemy obczajać któreś ze spotkań. Nieważne czy jesteś kibicem Barcelony, Realu Madryt, Liverpoolu, Manchesteru United, Manchesteru City, Romy, Bayernu, Legii Warszawa, Arki Gdynia czy KS Pcimianki Pcim - nieważne, komu kibicuje twój ziomek, obejrzycie ten sam mecz i będziecie o nim dyskutować jak na dżentelmenów przystało. Będziecie mieli z tego fun, ubaw, przyjemność, pozytywne emocje, a nie fekalia wylewające się jak z prysznica prosto do waszych gardeł. Smacznego.
Cała ta otoczka narosła wokół Smoleńska jest tak niezdrowo popierdolona, że to się aż w pale nie mieści. Już od samego początku, od kwestii pochówku Lecha Kaczyńskiego pojawiały się konflikty. Wawel? A może nie Wawel? Gdyby to jeszcze była zdrowa dyskusja, ale nie! To musi być sprawa honoru, życia i śmierci i NIKT nie może mieć odmiennego zdania od mojego! Nie to, co przy piłce. Tutaj idzie podyskutować nawet z randomowym gościem na przystanku, w pociągu, w kolejce do urzędu, nawet w barze. O polityce? Jasne, możesz, jeśli masz profilaktyczną maczetę. O futbolu? Zawsze, wszędzie, może ci jeszcze nawet kolejkę postawią. No, chyba że w Gdańsku zaczniesz mówić, że Arka > Lechia, wtedy może być przypał... Ale to tylko w określonych środowiskach!
Dyskusje o piłce bywają czasem chamskie, prostackie i debilne, jasne, jak w każdym przypadku, ale w 99% dzieje się tak na łamach internetu (lub w środkowym etapie szkoły podstawowej). Nie muszę wam chyba tłumaczyć jak to działa, każdy jest tego świadomy, pozorna anonimowość i bezpieczeństwo, bla, bla, bla. Sęk w tym, że internet ma to do siebie, że nawet błaha informacja na spotted o poszukiwaniu jakiejś ładnej dziewczyny, którą widziało się w busie, może powodować szyderę i kłótnie. Nikt nie weźmie pod uwagę, że mógł to napisać jakiś nieśmiały chłopak, który po prostu bał się zagadać, ale każdy koniecznie skomentuje i wyśmieje biednego anonima. W takich przypadkach hasło "kozak w necie, pizda w świecie" pasuje idealnie, bo mało który bohater klawiatury byłby takim samym cwaniakiem w rzeczywistości. Pomijam już fakt żenującego poziomu składniowego, gramatycznego, ortograficznego i interpunkcyjnego - najważniejsze, żeby mieć z drugiej osoby bekę.
Jak sami doskonale wiecie, internetowy hejt w dyskusjach sięga wszystkich możliwych aspektów życia społecznego. Nieważne o co by nie szło, ludzie i tak są w stanie podzielić się i szczekać na siebie jak małe psy, wylewać na siebie jad i walczyć o byle idiotyzm niczym lwica broniąca swojego lwiątka. Piłka nożna nie jest więc jakimś wyjątkiem, ba, w porównaniu z wieloma innymi sprawami często bywa przykładem! Jak jest natomiast z tematami politycznymi? To, co się dzieje w komentarzach pod różnymi tekstami dotyczącymi rządzenia jest już w ogóle zatrważające, a katastrofa smoleńska jest jednym z najpopularniejszych zapalników. Zdaję sobie sprawę i wy też zdajcie, że blisko 1/3 ruchu internetowego to różnego rodzaju boty, są też trolle zatrudnione przez różne firmy, ale jednak większość piszących to zwykli ludzie, jak my, którzy swoją frustrację wylewają przez router.
Dlatego wy, czytelnicy Footrolla i ci, którzy czytacie to przez przypadek, nie idźcie tą drogą. Wszyscy tutaj charakteryzujemy się pasją do futbolu i wzajemnym szacunkiem do każdego z osobna. Nieważne komu się kibicuje i jaką się ma opinię oraz poglądy, grunt, żeby szanować drugiego człowieka. Nas łączy piłka nożna i razem potrafimy stworzyć zajebistą, zintegrowaną społeczność w tym futbolowym świecie, a polityka może nam ssać. Oni niech się kłócą kolejny rok, my dyskutujmy jak na homo sapiens przystało.
Tak na marginesie, 10 kwietnia 1912 roku z portu w Southampton wypłynął nijaki Titanic. Jaki los czekał ponad 1500 osób, wszyscy wiemy.