To przepraszam państwa #26 Mecz ma jednak dwie połowy
Wywiady i felietony
13-04-2018

To przepraszam państwa #26 Mecz ma jednak dwie połowy

-
0
0
+
Udostępnij

Wydawać by się mogło, że ludzie zajmujący się piłką nożną na poważnie, za pieniądze powinni znać jej zasady. W końcu jeśli już ktoś nazywa cię profesjonalistą w jakiejś dziedzinie, powinieneś mieć ją opanowaną w bardzo wysokim stopniu. Aż dziw bierze jednak, kiedy widzimy tylu piłkarzy i menedżerów, którzy o podstawowych zasadach piłki nożnej nie mają pojęcia. Nie chodzi mi tu nawet o sprawy bardziej szczegółowe, jak rozumienie spalonego czy rzutu wolnego pośredniego. Mam na myśli kompletne, ale to naprawdę fundamentalne podstawy  takie jak czas meczu, ilość zawodników na boisku czy ilość połów.

 

Ostatnie kilka dni świetnie obnażyły przed nami niewiedzę wyżej wymienionych osób i nieznajomość tychże właśnie podstaw. I o ile wszyscy z nich dobrze wiedzieli jak na zegarku wygląda półtorej godziny albo umieli doliczyć się do jedenastu, to już tylko garstka wiedziała, że mecz, a w tym konkretnym przypadku dwumecz składa się z dwóch części. Jakby nazwa nie wskazywała na to wystarczająco.

W sumie dobra, z tym ostatnim trochę się zagalopowałem, bo piłkarska nomenklatura jest taka jednoznaczna tylko w naszym języku. Jako, że w miarę biegle władam tylko angielskim, musiałem pokusić się o skorzystanie z pomocy Google Tłumacza, który może nie specjalizuje się w transkrypcjach całych zdań, ale pojedynczych słów już jak najbardziej. Sprawdziłem więc jak dwumecz brzmi odpowiednio po hiszpańsku i włosku. Lazo i cravatta.  Nasza dwójka to w przypadku tamtych języków kolejno dos i due. Czy w związku z tym można śmiało usprawiedliwić przedstawicieli klubów z tamtych krajów, że nie mieli pojęcia, że spotkania ćwierćfinałowe będą dwa? No tak średnio bym powiedział.

Choć strasznie owijam w bawełnę i bawię się w lingwistę, chyba dobrze wiecie do czego zmierzam. Do napisania tego tekstu zainspirowały mnie koszmarne występy Barcelony, Realu Madryt i Lazio Rzym, a nawet trochę też Atletico i Arsenalu. Po trosze to może i wszystkich ćwierćfinalistów europejskich pucharów, którzy byli święcie przekonani, że jak wystrzelali się w jednym spotkaniu, to w drugim będą mogli na boisku rozłożyć leżaczki, otworzyć browarki i oglądać jak rywale kopią się po czołach.

W zasadzie to jestem najbardziej w szoku, że zapomniała o tym Barcelona, która przecież świetnie pamiętała o tym rok temu, kiedy musiała tę prostą prawdę wbić do głowy Paryżanom za pomocą aż sześciu bramek. Katalończycy powinni być pierwszymi, którzy na drugi mecz ćwierćfinału przygotują się jeszcze lepiej niż na pierwszy, bez względu na wynik. Tymczasem Barcelona grała tak, jakby myślami była już na losowaniu półfinałów w Nyonie, na które, jak się z resztą okazało, nigdy nie dotarła. Blaugrana była bezsilna, Roma zdominowała ich nawet w posiadaniu piłki. Rzymianie wyszli na boisko świetnie zmobilizowani i jeszcze lepiej przygotowani pod względem taktycznym, podczas gdy Barca wyglądała na taką, której jedynym założeniem było wyjść na boisko i z niego zejść za dziewięćdziesiąt minut z awansem w garści. Giallorosi brutalnie to zweryfikowali i pokazali po prostu komu bardziej na tym półfinale zależało.

Mało tego, dzień później mieliśmy niemalże powtórkę z rozrywki. Choć wszyscy twierdzili, że nic nie zdarza się dwa razy i Real na pewno tak nie sfrajerzy, Królewscy stwierdzili, że w sumie to czemu nie. Przegrywali już 0-3 i rzutem na taśmę udało im się strzelić ostatniego gola. Niemniej jednak, powielili oni błąd swojego Katalońskiego rywala sprzed doby. Ci byli jeszcze bardziej pewni siebie, bo w końcu poprzedni zwyciężyli na wyjeździe , a nie na własnym stadionie, jak tego dokonała Barcelona. Czy Realowi pomógł sędzia, czy nie, to już nie mnie oceniać, nie zamierzam podejmować się tego tematu. Akurat oni mają takie szczęście, że nauczka wyniesiona z tego, no nie możemy użyć innego słowa, nawet pomimo awansu, blamażu, przyda im się jeszcze w tym sezonie Ligi Mistrzów, a nie w przyszłym.

Jednakże, ani Real, ani Barcelona nie wygrywają dziś nagrody ignoranta tygodnia. Miano to przypada piłkarzom Lazio Rzym. Ci nawet trochę wybili się poza tezę postawioną przeze mnie w tym tekście bo mieli świadomość, że dwumecz składa się z dwóch spotkań. Po zwycięstwie 4-2 u siebie nawet zdołali objąć prowadzenie w drugim starciu. Wtedy wydawało się, że awans mają niemalże pewny. Problem w tym, że oni uwierzyli w to nawet bardziej niż my wszyscy. W zasadzie jedynymi, którzy nie dali się odurzyć tym swędem zwycięstwa Rzymian w Salzburgu byli właśnie gospodarze. Ci zakasali rękawy i zaczęli rozstrzeliwać pewnych siebie gości. Właśnie dlatego uważam Lazio za najbardziej patologiczny przypadek z całej trójki. Nie wyjść na boisko z konkretnymi założeniami, bo wydaje się, że mecz się sam wygra to jedno, ale porzucić je w trakcie, bo wprowadzone w życie zaczęły działać? Komediodramat.

Wyżej wspomniałem jeszcze o Arsenalu i Atletico. Obydwa te zespoły również zagrały znacznie poniżej swoich oczekiwań, ale awansowały bez takich dramatów i nerwów, jak to miało miejsce w przypadku Królewskich. Kanonierzy przegrywali już 2-0. Gdyby Rosjanie strzelili im jeszcze jednego gola, Londyńczycy nie mieliby nawet dogrywki, pożegnaliby się z Ligą Europy w trybie natychmiastowym. Gdyby zaś Sporting strzelił Atletico gola więcej, Rojiblancos musieliby się z nimi barować przez kolejne trzydzieści minut, a może i nawet również w rzutach karnych. Po co komu te wszystkie nerwy?

Bardzo ciekawi mnie, dlaczego to się tak skumulowało. Widzieliśmy już przecież świetne powroty z piłkarskich zaświatów, ale tylu na przestrzeni kilku dni? Nie mam pojęcia czy miała na to wpływ rocznica tragedii smoleńskiej, ułożenie planet oraz gwiazd, czy może cygańskie czary jakiejś wróżki. Jeśli macie jakaś teorię, chętnie jakaś przygarnę, bo moja wyobraźnia jest w tym momencie zbyt płytka.

Abstrahując jednak od przyczyn takiego stanu rzeczy, skupmy się na jego konsekwencjach. Tak, jak wspominałem wcześniej, Real może jeszcze naukę z tej lekcji wykorzystać w tym sezonie. Inni nie, ale może to i lepiej. Jeśli bardziej zaboli, zostawi głębszą bliznę, a ta będzie im już zawsze przypominała, że dwumecz składa się z dwóch części, nieważne w jakim języku byśmy o nim mówili.

Komentarze0
Musisz być zalogowany aby dodawać komentarze.

Najnowsze

Betclic wprowadza grę bez podatku. Od 11 marca każdy Gracz może wygrać więcej
-
+9
+9
+
Udostępnij
Główne
10-05-2024

Betclic wprowadza grę bez podatku. Od 11 marca każdy Gracz może wygrać więcej

Najlepsza XI dywizji A Ligi Narodów według WhoScored
-
+22
+22
+
Udostępnij
Grafiki
22-11-2024

Najlepsza XI dywizji A Ligi Narodów według WhoScored

Pamiętny RANKING FIFA z 2017 roku. Byliśmy potęgą... xD
-
+35
+35
+
Udostępnij
Grafiki
22-11-2024

Pamiętny RANKING FIFA z 2017 roku. Byliśmy potęgą... xD

PORÓWNANIE liczb Haalanda i Gyökeresa w tym sezonie!
-
+21
+21
+
Udostępnij
Grafiki
22-11-2024

PORÓWNANIE liczb Haalanda i Gyökeresa w tym sezonie!

Vitor Roque zdradził, kto jest jego piłkarskim idolem!
-
+22
+22
+
Udostępnij
Grafiki
22-11-2024

Vitor Roque zdradził, kto jest jego piłkarskim idolem!

Pep Guardiola o tym, dlaczego został w Manchesterze City!
-
+21
+21
+
Udostępnij
Grafiki
21-11-2024

Pep Guardiola o tym, dlaczego został w Manchesterze City!

Cristiano Ronaldo 2015 vs. Viktor Gyokeres 2024 O.o [PORÓWNANIE]
-
+35
+35
+
Udostępnij
Grafiki
21-11-2024

Cristiano Ronaldo 2015 vs. Viktor Gyokeres 2024 O.o [PORÓWNANIE]

HIT! Barca chce pozyskać TEGO SKRZYDŁOWEGO!
-
+29
+29
+
Udostępnij
Grafiki
21-11-2024

HIT! Barca chce pozyskać TEGO SKRZYDŁOWEGO!

Leo Messi LADA MOMENT pojawi się w Barcelonie przy okazji...
-
+28
+28
+
Udostępnij
Grafiki
21-11-2024

Leo Messi LADA MOMENT pojawi się w Barcelonie przy okazji...

Raphinha wybrał swoją IDEALNĄ XI Barcelony!
-
+24
+24
+
Udostępnij
Grafiki
21-11-2024

Raphinha wybrał swoją IDEALNĄ XI Barcelony!