O tym, dlaczego Zloty Footrolla są najpiękniejsze
Wiele moich tekstów zaczynam od przywołania jakiegoś wydarzenia z przeszłości, obierając je później za punkt odniesienia, pozycję do dalszych rozważań. Dzisiaj więc nie będzie odstępstwa od tej reguły. Cofamy się ponad 2 lata w czasie, do 2 kwietnia 2016, gdy Barcelona grała na Camp Nou z Realem Madryt. No i co z tego? Ano to z tego, że DissBlaster organizował II Zlot Footroll w warszawskiej Kinotece, a ja na tym zlocie się pojawiłem. Był to wyjazd bardzo spontaniczny: zerknąłem wcześniej na zapowiedź tego, co będzie się działo, zobaczyłem, że mam troszkę wolnych środków na koncie, na studiach ze wszystkim byłem na czysto, więc stwierdziłem, że czemu by się nie wybrać.
Po wysiadce z pociągu udałem się prosto do Kinoteki, gdzie zaczynał się cały event. Najpierw pogadanka na temat naszych predykcji odnośnie zbliżającego się El Clasico, potem danie główne, czyli mecz na dużym ekranie, a po nim dyskusja o boiskowych wydarzeniach w luźnej atmosferze przy trunkach produkowanych z chmielu. Salę kinową podczas meczu wypełniło ponad 100 osób, nigdy nie oglądałem spotkania piłkarskiego w tak dużym gronie. Po wszystkim udaliśmy się z Przemkiem Pabiankiem, którego miałem wtedy przyjemność poznać na kebaba, chcąc jakoś zabić czas oczekiwania na pociąg powrotny, wynoszący blisko 4 godziny. W dużym skrócie, było naprawdę fajnie, do tego zyskałem nowego kumpla, z którym do dziś utrzymuję kontakt online z uwagi na dystans dzielący miejscowości, w których mieszkamy na co dzień.
A potem nadszedł kolejny zlot, którego data przypadła na 3 grudnia 2016. Tym razem spotkaliśmy się nieco wcześniej, aby móc się jeszcze lepiej zintegrować. Miejsce również nie było to samo, co poprzednio – klasyk oglądaliśmy w Piwiarni Warka na ul. Wilczej w Warszawie. W odróżnieniu od zlotu z kwietnia, ten był już planowany i zorganizowany. Wsiadłem w pociąg z Łodzi, a w Skierniewicach dosiadł się do mnie Przemek. Miałem farta, że się z nim skumałem. Mecz obejrzeliśmy w specjalnej loży, ponieważ kojarzył on DissBlastera jeszcze z pierwszego zlotu, na którym mnie nie było. Wokół znane Wam wszystkim osobistości takiej jak: Bolczester z żoną, Mr Magic, żona DissBlastera, krótko rzecz ujmując zajebiste towarzystwo. Poznałem kolejnych przezajefajnych ludzi, z którymi również do dzisiaj utrzymuję kontakt. Już wtedy wiedziałem, że inaczej oglądania meczów Barcelony z Realem sobie nie wyobrażam.
Kolejny, czwarty już zlot (mój trzeci), odbywający się w Jachrance pod koniec kwietnia, jeszcze bardziej zacisnął więzi przyjaźni wytworzonej wcześniej. Następne ligowe El Clasico odbywało się 23 kwietnia 2017 roku, lecz my integrację zaczęliśmy dzień wcześniej. Oglądanie meczów, wspólne ognisko, śpiewy, turniej piłkarski, turniej w FIFĘ, wszystko wspomagane zupą chmielową. Miłośnikom futbolu do szczęścia potrzeba naprawdę tylko tyle.
Na kolejne ligowe starcie Barcelony z Realem zlotu niestety nie było, nad czym bardzo ubolewałem (nie tylko ja). Powód? Jakiś (nie)mądry człek w terminarz rozgrywek El Clasico wpisał na dzień 23 grudnia. No geniusz po prostu. To tylko jeszcze bardziej zaostrzyło mój apetyt na klasyk w rundzie wiosennej, który odbył się przed kilkoma dniami.
V Zlot Footroll, tak samo jak poprzedni, rozpoczął się w sobotę i trwał do poniedziałku. Jednak Administracja i Moderacja Stajni DissBlastera (AiMSD)postanowiła zadbać o przybyłych towarzyszów i już w piątek zameldowała się na miejscu celem przeprowadzenia rzetelnej inspekcji. Najważniejszym priorytetem było dla nas sprawdzenie, czy znajdujące się w ośrodku lodówki odpowiednio chłodzą. A że mieliśmy ze sobą wódkę i inne alkohole, to właśnie je w nich umieściliśmy. A żeby sprawdzić, trzeba było je wypić…No cóż. Życie osoby zarządzającej grupą dyskusyjną liczącą blisko 40 tysięcy członków nie jest usłane różami. Po złożeniu komunikatu do DissBlastera z rana (w nocy sprawdzaliśmy, czy lodówki chłodzą porządnie), do Jachranki przybyła reszta gości.
No i się zaczęło. Plan weekendu i zestaw atrakcji podobny jak poprzednio: ognisko, turniej w FIFĘ, w niedzielę turniej piłkarski na stadionie Dębu Wieliszew, wspólne oglądanie El Clasico w Sali Koncertowej im. Krzysztofa Klenczona, a na koniec dogłębna analiza spotkania pod wpływem napojów mniej lub bardziej wyskokowych. W poniedziałek rano rozjechaliśmy się do domów i wróciliśmy do szarej rzeczywistości.
Wszystkie zloty, prócz alkoholu oczywiście, łączy kilka rzeczy. Genialni ludzie i kapitalna atmosfera. Od Maćka począwszy, przez AiMSD, innych stałych bywalców, na nowych osobach skończywszy. Choć zjeżdżają się głównie kibice Barcelony, Realu, innych klubów, pochodzący z różnych regionów Polski (ostatnio horyzonty zostały poszerzone do granic Niemiec i Holandii), wszyscy są jedną całością. Wszelkie różnice wynikające z przynależności kibicowskiej, geograficznej, światopoglądowej – nie ma tego. Najdobitniej pokazuje to ten filmik. Nakazuję oglądać z dźwiękiem. Koniecznie.
Andres Iniesta schodzi z murawy żegnany owacją na stojąco przez kibiców Barcelony, Realu i innych klubów. Totalny spontan, wstali wszyscy. Nawet mój znajomy, kibic Realu, jeden z największych obiboków, jakich znam, podniósł tyłek i zaczał bić brawo. Takie momenty przywracają mi wiarę w ludzkość. A najpiękniejsze jest to, że to nie pierwszy taki przypadek, gdy na zlocie okazano szacunek legendzie futbolu. Na II Zlocie w 14. minucie meczu cała sala wstała i zaczęła bić brawo dla zmarłego Johanna Cruyffa.
I jeszcze jedno… Również koniecznie z dźwiękiem.
Szpaler dla zwycięzców i finalistów turnieju piłkarskiego, którym miałem przyjemność iść. W tamtym momencie uświadomiłem sobie, że jestem lepszy niż cała Barcelona, która szpaleru ze strony Realu się nie doczekała i musiała ustawić go sobie sama, a ja nie musiałem się nikogo prosić. Takie chwile zostają w pamięci na całe życie, ponieważ są po prostu przepiękne. Profesjonalni piłkarze dostają owacje od tysięcy na stadionie, a ja mam w swojej kolekcji wspomnień coś takiego. Należy powiedzieć jedno magiczne słowo: Dziękuję.
"Zlot to nie tylko dobra impreza - to znacznie więcej, to wspaniali ludzie i jedna wielka Footrollowa rodzinka! To zaszczyt być częścią tego projektu. 💪 To twoja zasługa, Maciek Krawczyk!"~Przemysław Pabianek
"Moderacjo - You made my majówka. DZIĘKUJEMY!"~Patryk Małyszko
Zloty mają magię, niesamowitą siłę przyciągania, która powoduje, że za każdym kolejnym razem zjeżdża i integruje się ze sobą więcej osób, które łączy futbol. Nie brakuje szydery, lecz jest ona kontrolowana. Spotykają się ze sobą ludzie z dystansem, rozumiejący w pełni hasło „To tylko piłka nożna!” i nikt o banterowe docinki nie toczy wojen. Przed meczem, w trakcie meczu i po nim również atmosfera nie traci ani grama jakości.
"Dzięki bardzo każdemu za zajebisty zlot szczególnie moderacji. Najlepsze spędzenie końca majówki pod słońcem. Jeszcze raz DZIĘKI !!! HALA MADRID"~Adam Markiewicz
Jak ja postrzegam zloty Footrolla i społeczność, która na nie przybywa? Podczas ich trwania mam wrażenie, jakby wszystko inne przestało istnieć. Jakby wszystkie zmartwienia nagle rozpłynęły się w powietrzu. Liczy się tylko tu i teraz. Na każdy kolejny czekam z utęsknieniem - połknąłem bakcyla 2 lata temu i nie zamierzam go nigdy wypluwać. Na zlotach spotykam swoich przyjaciół, których poznałem, polubiłem, a oni mnie. Z niektórymi jestem bliżej (AiMSD), z niektórymi dalej, ale każdego z nich szanuję i uwielbiam tak samo. Rodzina. To słowo najlepiej opisuje ich wszystkich. Rodzina połączona miłością do piłki, lecz mająca świadomość, że to „tylko” rzecz najważniejsza z nieważnych. Rodzina ludzi wesołych, szczerych, z dużym poczuciem humoru. Rodzina Footrolla.
#lazabawa #ElClásico Najpiękniejszy moment V zlotu @FootrollPL to wspólna owacja na stojąco kibiców Barcelony, Realu i innych klubów dla Iniesty. @DissBlaster stworzyłeś zajebista ekipę ludzi! Szacunek bro! pic.twitter.com/0CwPQeuX6X
— Przemysław Pabianek (@Pabian_95) 6 maja 2018
Zatem jeżeli to czytacie i jeszcze nie jesteście jej członkami, zaprawdę powiadam Wam, nie ma z czym zwlekać. Wsiadajcie w samochód, pociąg, autobus, cokolwiek i przyjeżdżajcie na następny Zlot Footrollowej Familii. Satysfakcja i dobra zabawa gwarantowane, albo zwrot pieniędzy. Żartuję, nikt nie dostanie z powrotem ani grosza, bo jeszcze nie spotkałem osoby, która wyjechałaby z któregokolwiek zlotu niezadowolona.
Obowiązkowo, z całego serducha, kieruję podziękowania i pozdrowienia do uczestników ostatniego zlotu. Uwielbiam Was ludzie.