To są właśnie te detale #35 Nie chcesz, to nie kibicuj Legii
Kiedyś był taki raper, jeden z najsłynniejszych w tym kraju. Nawinął bardzo popularny kawałek, który na YouTube ma teraz ponad 2,3 mln wyświetleń - nazywał się "Nie musisz, więc nie idź". Singiel Radzia, bo taką ksywę miał ten na oko 13-letni król flow i bragga, opowiada o bardzo ważnych kwestiach egzystencjalnych, a także podaje w wątpliwość pewne nieuchronne i stałe aksjomaty, jak na przykład chodzenie do szkoły. "Kiedyś musiałem chodzić do tej bsafhakgahd szkoły" - nawija Radzio. A potem dodaje, że skoro nie musisz, to po prostu nie idź. Proste i genialne w swoim przekazie. Podobnie jest z kibicowaniem.
Przy meczach polskich drużyn w europejskich pucharach zawsze pojawia się ta sama inba. Niesieni patriotycznym duchem fani kopanej uważają, że trzeba wspierać wszystkie polskie zespoły, które w tych pucharach grają, bo to pomaga całej polskiej piłce! Co prawda przez cały rok można jakąś konkretną ekipę jebać, pierdolić, kurwić, wyzywać od frajerów, ludzi bez honoru, pedałów, dziwek i innych tego typu rzeczy, pluć na jej barwy, palić je - ale nie no, grają teraz z piątą ekipą ligi łotewskiej, to trzeba ją wesprzeć! Znaczy... najlepiej jeśli to jest akurat NASZA drużyna, której WY MUSICIE kibicować, bo to, że wasz zespół tam gra w tych pucharach...
Takie podejście jest niesamowicie sztuczne i zabawne. Kilka dni w roku i wszyscy nagle mają zapominać o różnych niesnaskach i jak brat z bratem wspierać dany klub. Legia Lecha, Lech Legię, Ruch Górnika i tak dalej. Przecież to mniej naturalne od sióstr Godlewskich. Czy w Anglii kibice wspierają się wzajemnie w Lidze Mistrzów? W Hiszpanii? Jasne, są takie przypadki, ale w większości nikt nie życzy rywalowi odniesienia sukcesu, to chyba normalne. W Polsce różnica jest taka, że tutejszy futbol jest w tak ciemnej dupie, że trzeba go ratować w każdy możliwy sposób. Las się pali, więc wiaderkiem z piaskownicy gasimy pożar. Tłumaczenia są przede wszystkim dwa. Trzeba wspierać każdy klub niezależnie od sympatii, bo po pierwsze, zbiera on punkty w rankingu, a po drugie, zarabia kasę, która rozlewa się po Ekstraklasie.
To z rankingiem ma oczywiście sens, bo od pozycji Ekstraklasy zależy to, z kim takie Jagiellonie i pozostali będą grali. Inna sprawa jest taka, że w wielu przypadkach polskie kluby raczej za wielu punktów tam dokładać nie będą, a nawet jeśli już coś dodadzą, to niejednokrotnie w stylu, który każe się z polskiej piłki śmiać, a nie ją szanować. Wiecie, opinia idzie w eter i tak, jak najwięksi kozacy cisną tutaj bekę z Mołdawii, tak w Mołdawii cisną bekę z nas. A to przekłada się na to, że piłkarze mogą być mniej skłonni do przyjścia do Polski, chociaż oczywiście aspekt finansowy, w Ekstraklasie aż za mocny, wciąż jest największym magnesem. Drugie tłumaczenie związane z pieniążkami, które rozlewają się po Ekstraklasie, podaje się najczęściej w kontekście Legii i najczęściej w związku z sensacyjną Ligą Mistrzów, która z niewiadomych przyczyn i łatwej drabinki zawitała do Warszawy. Jest to bardzo mocno naciągany argument, bo choć faktycznie klub ze stolicy zarobi na pucharach pieniążki, to nie jest wcale powiedziane, że będzie Robin Hoodem i rzuci się na Piasta Gliwice, żeby kupować jego piłkarzy. Właściwie to raczej tego nie zrobi.
Nawet jeśli hajs miałby trafić do słabszych klubów pośrednio, to i tak będzie to tylko jakiś orzeszek w całej misce fistaszków. Zresztą ani Remy, ani Cafu, ani Philipps nie przybyli do Legii z klubów polskich, więc to też nie jest tak, że warszawiacy będą dobrymi samarytanami i będą myśleć o swoich krajanach. Nie. Oni przede wszystkim będą myśleć o sobie, tak jak każdy normalny klub tego świata. Oczywiście nie jest też tak, że Legia w Lidze Mistrzów nie przynosi Polsce żadnych korzyści, bo na pewno jakieś tam przynosi, ale mam wrażenie, że są one mocno przereklamowane i przehype'owane. Po prostu. Zresztą zarządzanie w polskim futbolu stoi na takim poziomie, że do teraz aktualne są w necie memy z Legią odjeżdżającą reszcie stawki za hajs z Champions League. Tak wybitnie zostały zainwestowane te pieniądze. Poza tym, że sparafrazuję Mateusza Borka, fakty też są takie, że Wiśle Płock bardziej opłaca się wypromować Arkadiusza Recę i opchnąć go za 4 melonki do Serie A - bo tyle od warszawiaków ni chu, chu by do nich nie spłynęło. I zanim ktoś powie, że to przecież reprezentanci Polski w pucharach zrobili Ekstraklasie świetną markę, to od razu powiem, że nie, nie oni. To polscy piłkarze zagranicą pokazali Włochom, że warto ściągnąć kogoś z biało-czerwonym paszportem. Bo jeśli Atalanta oglądałaby dwumecz ze Spartakiem Trnawą, to śmiem twierdzić, że mocno by zwątpiła w zakup takiego Recy. W końcu mówimy o mistrzu tego kraju, więc co dopiero ktoś z Płocka...
Nie chcesz kibicować Legii, to nie kibicuj, Jezus Maria, nikt Cię do tego nie będzie zmuszał, a jeśli ktoś tego od Ciebie wymaga, to jest to jego problem, a nie Twój. Bo polska piłka, bo rozwój... sratatata, spójrzcie na biedniejsze kraje, z gorszymi stadionami i warunkami, jak oni sobie bardzo dobrze radzą. Europejskie puchary mogą być pomocne, oczywiście, że tak, są ważne (żeby ktoś nie pomyślał, że twierdzę inaczej), ale co z tego, skoro futbol w tym kraju kuleje na innych polach, które nie mają zupełnie żadnego związku z tym, czy ktoś trafi do Ligi Europy, czy nie. Tutaj kuleje praca u podstaw i na tym polu trzeba sobie wzajemnie kibicować. Jasne też, że ustawianie sobie na profilowym herbu Trnawy czy kogoś innego jest po prostu głupie, ale żeby robić z tego jakiś wielki bulwers? No dajcie spokój, są istotniejsze sprawy do zawracania sobie dupy.
Legia jest najlepszym klubem tego kraju, czy się to komuś podoba, czy nie. Inna sprawa, że jej kibice sami kopią pod sobą dołki, bo wybaczcie, ale najwięcej cwaniaków, pyszałków i kozaczków w interncie sympatyzuje właśnie z Legią - nie z Lechem, nie z Jagą, nie z Zabrzem, a właśnie z warszawiakami. Nie mówię, że wszyscy - żeby ktoś tu się bóldupić zaraz nie zaczął - ale ich widzę właśnie najwięcej. Sorry, mówię, jak jest, a trochę tych komentarzy przeglądam. No i później ludzie są nastawieni przeciwko nim, irytują się, robią coś antylegijnego, potem z kolei wkurzają się Legioniści i dalej kozaczą zdobytymi mistrzostwami, tamci drudzy znowu się denerwują i cisną bekę z dwumeczu ze Spartakiem, potem tamci... Spirala. I jak oni mają nawzajem się wspierać? Mają okazywać jakąś sztuczną miłość z powodu jakichś idealistycznych idei? Nie chcesz kibicować, to nie kibicuj i tyle, nie popadajmy w skrajność, bo skrajności nigdy nie są niczym dobrym. Tutaj są często po prostu śmieszne, tym bardziej że i tak żadnego wpływu na grę polskich klubów mieć one nie będą.