"Pokaż, na co Cię stać! Ale nie jeden raz..." Angielska cięta #9
Każdy topowy klub posiada w swojej talii asów zawodnika, który irytuje kibiców. W Realu Madryt kimś takim, z racji na swą nieskuteczność, jest Karim Benzema, znany również jako kochanek Florentino Pereza. Fani Barcelony z powodu niespełnionych oczekiwań oraz ogromnej sumy odstępnego narzekali do niedawna na Andre Gomesa – choć tutaj sytuacja jest inna. Gdy Portugalczyk zdobył się na publiczną spowiedź i powiedział otwarcie, że nie radzi sobie z presją, otrzymał wsparcie. Sympatycy takiego Milanu, z Szanownym Panem redaktorem Jankiem Rusinkiem na czele zasłużenie psioczyli na Kalinicia, będącego niejako symbolem olbrzymiego regresu zanotowanego przez zespół z Mediolanu. Jeśli taki zawodnik nosi trykot z numerem 7, nie będąc następcą Andrija Szewczenki, a jedynie jakąś karykaturalną podróbą puentującą swoją przygodę w klubie przepięknym samobójem, to wiedz, że jest nieciekawie. Biedny Diego Simeone…i Fernando Torres też. Bardzo możliwe, że i jego dziewiątka zostanie okryta hańbą. Albo może nie będzie do tego okazji, bo z samym wejściem Chorwata na boisko ostatnio różnie bywało.
Niestety i w moim ukochanym klubie gra piłkarz, z którym, delikatnie mówiąc, nie jest mi po drodze. Od samego początku nie chciałem transferu Paula Pogby, a powodów było kilka. Pierwszym (i najważniejszym) była oczywiście cena. Francuz powrócił w 2016 roku na Old Trafford za 105 milionów euro. Ten transfer (i późniejsze przejście Neymara do PSG) jest personifikacją szaleństwa, jakie dotknęło rynek i na które obecnie nie ma sposobu. Nie podobała mi się również ta cała saga z nim związana. Nie lubię, gdy temat jakiegoś transferu przewija się przez całe lato, dlatego zawsze szanowałem Bayern Monachium za prowadzoną politykę transferową. To, że Niemcy bywają skąpi, a ich rekord transferowy zamyka się na śmiesznej dziś kwocie 41,5 mln euro, to jedno. Ale to, w jaki sposób kontraktują oni piłkarzy: chcą kogoś, kładą siano na stół i mają, a cały proceder trwa zwykle kilka dni.
Wracając do Pogby, szczytem żenady było dla mnie, jak to jego przyjście zostało ogłoszone. Cały ten hype, jaki się wytworzył wokół jego powrotu, hasztag #POGBACK - kompletnie tego nie kupowałem z jednego prostego powodu. Sam zainteresowany powiedział kiedyś, że bardzo ceni sobie Juventus i to, że dostał w tym klubie szansę, której nie otrzymał podczas pierwszego pobytu na Old Trafford. Po kilku latach wkroczył Ed Woodward z walizką gotówy i nagle przestawiła się wajcha w głowie młodego Francuza.
W takich okolicznościach Pogba wrócił do Anglii ku mojemu niezadowoleniu. I nie oszczędzał mnie od samego początku. Pomijam jego zmiany fryzur co mecz, choć jest to dla mnie denerwujące, śmieszne i kiczowate. Ale cóż…jego włosy, niech robi z nimi, co chce – nic mi do tego. Jeśli mam rozliczać piłkarza na jakimś polu, to jest to tylko i wyłącznie postawa na boisku. A ta pozostawiała wiele, żeby nie powiedzieć bardzo wiele do życzenia. Do dziś mam w pamięci ćwierćfinał Ligi Europy przeciwko Anderlechtowi. Końcówka dogrywki, na tablicy świetlnej 2:1 dla United, a Belgom brakuje tylko jednego gola do awansu. Pod własnym polem karnym piłkę ma właśnie Pogba i co robi? Uskutecznia jakieś bezsensowne żonglerki narażając zespół na stratę piłki. Skrajnie nieodpowiedzialne zachowanie, które wtedy obyło się bez konsekwencji. Do rozpuku śmiałem się później, czytając komentarze mówiące, że on może sobie na to pozwolić, bo ma fenomenalny drybling. Oczami wyobraźni widzę, jak United przegrywa przez jego głupią stratę, a na konferencję wychodzi Jose Mourinho i wygłasza swe orędzie.
-Przegraliśmy, bo Pogba ma zbyt fenomenalny drybling – żodyn by tak nie powiedział, żodyn. Chociaż nie, Mourinho naprawdę byłby do tego zdolny.
Inna sytuacja, tym razem sezon 2017/18 i wyjazdowe spotkanie z Arsenalem. Czerwone Diabły prowadzą 3:1 (2 asysty Pogby, żeby nie było, że nie oddaję mu jego zasług) i w pewnym momencie Paul fauluje Hectora Bellerina, co kończy się przedwczesnym prysznicem. Myślałem, że wyjdę z siebie. Osłabił drużynę w głupi sposób, a za tydzień United czekało ważne spotkanie derbowe. W jednym momencie przekreślił swój cały dobry występ bezmyślnym przewinieniem.
Ten faul jest jak na razie najlepszą metaforą jego pobytu na Old Trafford. Dobre, a czasem nawet świetne występy przekreśla kompletnymi blamażami, gdy zamiast rozdawać cudowne podania kolegom z drużyny, rozdaje piłki kibicom siedzącym na trybunach na prawo i lewo. Sezon 2017/18 wyglądał już całkiem nieźle pod względem liczb. 6 bramek i 10 asyst, jest progres, a moim zdaniem nie byłby on możliwy, gdyby nie przyjście Nemanji Maticia.
-Ludzie wymagają ode mnie, żebym odbierał piłkę, podawał, dośrodkowywał, a na końcu strzelał – tak kiedyś wypowiedział się Francuz. Nie powiem, coś w tym jest. Wraz z przybyciem Maticia, Pogba został nieco odciążony z zadań defensywnych, dzięki czemu mogliśmy ujrzeć jego potencjał ofensywny. Wciąż jednak jeszcze nie w pełni.
By tak się stało, kupiony został Fred. Liczyłem, że środek Matić-Fred-Pogba wejdzie w nowy sezon na pełnym ogniu i zacznie prezentować klasę od samego początku. Niestety, będzie mi dane jeszcze troszkę poczekać. Serb leczy uraz, Brazylijczyk dołączył do drużyny w środku amerykańskiego tournée, również po zaleczeniu drobnej kontuzji, a Paul…
…pozytywnie u mnie zapunktował wracając przedwcześnie z pomundialowego urlopu. Podobnie zresztą jak Romelu Lukaku, z tą różnicą, że Belg nie zagrał w spotkaniu z Leicester od pierwszej minuty. Pogba wybiegający na boisku w pierwszym składzie, pokazujący, że zależy mu na drużynie, takiego go widziałem i chcę go widzieć. Nie bojącego się wziąć odpowiedzialności na swoje barki, a mam na myśli podejście do wykonania karnego. Drobienie kroczków pozostawiam bez komentarza. Strzelił i tylko to jest ważne.
Nie był to występ z najwyższej półki, z pewnością nie Pogba nie jest jeszcze w optymalnej formie fizycznej i nie przepracował okresu przygotowawczego. Jest natomiast jeden fakt, wobec którego nie można pozostać obojętnym – w meczu z Lisami Francuz był kapitanem United. Głosy o przejęciu przez niego opaski kapitańskiej pojawiały się już w poprzednim sezonie. Wtedy kazałem tym, którzy tego chcieli popukać się w głowę. Logika podpowiada, że na taki zaszczyt trzeba sobie zasłużyć. Potem jednak przywołałem sobie sytuację Roberta Lewandowskiego w naszej reprezentacji i to, jak pozycja oficjalnego przywódcy drużyny go zbudowała. Pomijam katastrofalny mundial – tu odpowiedzialność ponosi cała drużyna. Ale tytuły króla strzelców eliminacji EURO 2016 i MŚ 2018 nie wzięły się znikąd. Wszystko to z opaską, która dodała mu pewności siebie.
Czy tak może być z Pogbą? Czy to sprawi, że będzie chciał umierać za drużynę? Może, ale żeby się o tym przekonać, należałoby powierzyć mu funkcję kapitana na dłuższy okres. Jose Mourinho mówi, że pierwszym kapitanem jest Antonio Valencia, który obecnie wraca do zdrowia. Czas pokaże, czy nie były to, jak często bywa w przypadku Portugalczyka, puste słowa. Ale nawet jeśli Pogba nie utrzyma kapitańskiej opaski – niech ten sezon będzie jego sezonem. Nie, wróć! Ten sezon musi być jego sezonem!
-Mecz z Liverpoolem pokazał, jak bardzo Pogba jest potrzebny w United.
-No jak pokazał?
-No nie grał w tym meczu.
To fragment mojej rozmowy z DissBlasterem przy okazji pamiętnego już spotkania z Sevillą w poprzednim sezonie. Dziś po dłuższej chwili zastanowienia wycofuję się z tych słów. Pogba jest potrzebny Manchesterowi. Wraca do klubu w glorii chwały jako mistrz świata ze swoją reprezentacją. Będzie miał obok siebie piłkarzy, którzy powinni sprawić, że będzie lepiej sobie radził na murawie. To do czegoś zobowiązuje. Nie chcę widzieć jak zawodnik, który ma stanowić o sile Manchesteru United strzela 2 bramki w derbach z City, a tydzień później nie potrafi prosto kopnąć piłki. Jak śpiewał kiedyś zespół Feel: „Pokaż, na co się stać! Ale nie jeden raz…”. Pokazuj to przez cały sezon. Teraz albo nigdy – pokładam w Tobie nadzieję.