Nowy sezon, te same zawody? GOAT #2
Na wstępie pragnę Wam podziękować za tak dobre przyjęcie się pilotażowego odcinka serii przed tygodniem. Nie zwalniamy i jedziemy dalej. Dziś o tym, jak bardzo przewalone na początku tego sezonu mają wszyscy fani Arsenalu i Interu. W tym... ja. Przy okazji wspomnimy sobie jeszcze krótko o najlepszych transferach, których dokonały zespoły z najsilniejszych lig w ciągu tego tygodnia. A zatem – jedziemy!
Przed sezonem Premier League i Serie A nadzieje były wielkie. Kumple, którzy do tej pory śmiali się ze mnie, że kibicuję ,,klubom-memom” zaczęli w końcu obawiać się o własne tyłki i mówić do mnie: ,,no, mordo, pośmialiśmy się z Twoich klubów przez te wszystkie sezony, teraz chyba Ty pośmiejesz się z naszych, bo to jaką Inter i Arsenal robią sobie pakę to jest poezja”. A ja byłem na tyle głupi, że dałem się temu wszystkiemu ponieść i naprawdę uwierzyłem, że w ten sezon oba moje ulubione kluby wjadą z pierdolnięciem. Tymczasem, jedyne co naprawdę pierdolnęło to balonik i tyłki kibiców tych dwóch klubów. W tym oczywiście mój.
Każdy z nas ma czasem tak, że za łatwo się czymś podnieci, mimo tego iż wie, jak się to może skończyć. Oczywiście nie mówię tutaj o sytuacjach, w których za optymistycznym podejściem idzie także wiele logicznych przesłanek, bo takie też się zdarzają i to bardzo często. Chcecie przykładu, proszę bardzo. Hannibal Lecter Premier League – Manchester City. Angielska drużyna, która zjada każdego, kogo napotka na swej drodze, mimo zdobycia mistrzostwa w zeszłym sezonie, nie wygląda na sytą. Ma się nawet wrażenie, że są głodni sukcesu jeszcze bardziej – i to właśnie ich kibice mogą z optymizmem spoglądać w ten sezon, zwłaszcza po tym, jak podopieczni Pepa Guardioli go rozpoczęli.
,,A co jeśli to tylko początki? Nie ocenia się zespołu po jednym czy dwóch meczach”.
I tu się z wami zgadzam, oczywiście. Ewentualnie mógłbym jeszcze dyskutować z tym ,,ocenianiem” – bo nikt tu nie ma zamiaru oceniać poszczególnych zawodników czy trenerów obu ekip. Doskonale wiem, że np. Arsenal jest w totalnej przebudowie – zmiana trenera, sztabu, nowi zawodnicy. I ja rozumiem, że to wszystko musi się dotrzeć, jasne. Ale patrzcie – w Chelsea jest dokładnie ta sama sytuacja – nowy trener, nowi zawodnicy, nowy zespół. A fakty są takie, że po 2 kolejkach The Blues mają 6 punktów, a Kanonierzy okrągłe jak Ryszard Kalisz ZERO. Wiadomo, Arsenal te mecze miał bardzo trudne. Ale co im szkodziło zgarnąć na Stamford Bridge z BĘDĄCĄ W PRZEBUDOWIE CHELSEA 3 punkty i skończyć głupie dywagacje na temat tego, czy są w dołku czy nie? No nikt. Mieli nawet sytuacje ku temu, by mecz ten rozstrzygnąć na swoją korzyść, ale jak się kilka razy nie trafia na pustą bramkę to można iść grać przeciwko Legii Warszawa (tak, będę po nich jechał jak po burej suce jak tylko będę mógł), a nie przeciwko Chelsea Bus Company. ALEŻ SIĘ ZEMŚCIŁ. Nie no, żartuję – gratulacje dla ekipy Maurizio Sarriego za zwycięstwo w tym meczu. Dali oni Kanonierom (kolejną już w tym sezonie) lekcję futbolu. Oby tylko tej lekcji nie udzielił im także jutro West Ham, który po 2 kolejkach ma identyczny dorobek punktowy jak oni. Czyli zerowy.
Przejdźmy zatem do Interu – tutaj sytuacja jest nieco inna. Ale tylko nieco. Bo faktycznie – trener i sztab to dokładnie ci sami ludzie, co w zeszłej kampanii. Ale doszło kilku nowych piłkarzy, którzy w zamyśle mieli znacząco wzmocnić zespół przed batalią na śmierć i życie zarówno w Serie A, jak i w Lidze Mistrzów. Tymczasem w pierwszym spotkaniu z Sassuolo niekoniecznie pokazali się z dobrej strony. Radja Nainggolan na przykład w ogóle nie pokazał się w klubie. Tzn. pokazał, tylko że w NOCNYM i to kilka dni później. Ale jego akurat ten jeden jedyny i ostatni raz rozgrzeszamy, bo miał on uraz, i w niedzielnym meczu na Mapei grać po prostu nie mógł. Lautaro nie błysnął (choć wiadomo, nazywanie go drugim Gabigolem to pieprzone bluźnierstwo), De Vrij nie błysnął, Asamoah nie błysnął – właściwie jedynym gościem, który przyszedł do Interu i dał mu coś w tym meczu był Matteo Politano, były zawodnik... Sassuolo, czyli klubu, z którym tego dnia Nerazzurri krzyżowali miecze. To niestety było za mało i po karnym z kapelusza (nazywajmy rzeczy po imieniu, hello, w lidze, w której jest VAR, nie ma prawa zostać podyktowany taki rzut karny jak ten po ,,faulu” Mirandy na Berardim) nieszczęście stało się faktem.
Cóż, pierwsze kolejki tego sezonu zbyt łaskawe dla kibiców Arsenalu i Interu nie są, ale mam nadzieję, że to ostatni raz w tym sezonie, kiedy muszę tak o tym mówić, a oba kluby od tej pory będą zaskakiwać mnie już TYLKO pozytywnie.
Na koniec, na pocieszenie dla wszystkich strapionych, niekoniecznie formą Arsenalu czy Interu – nie martwcie się burzą misiaczki, bo po niej zawsze wychodzi słońce ;)
Teraz omówmy sobie szybko 10 najważniejszych transferów, których dokonano na przestrzeni ostatniego tygodnia. Jedziemy!
10. Marlon, Barcelona --> Sassuolo – no, to chyba tyle w kwestii Marlona i ogólnie brazylijskich talentów ściąganych przez Barcelonę. Oczywiście – z Neymarem wyszło, z Arthurem pewnie też wyjdzie, ale jedna czy dwie jaskółki pośród takich zimorodków jak KTOTOKURWAJESTDouglas, Keirrison, bracia Dos Santos (celowo o nich mówię, ponieważ są oni Brazylijczykami, tylko po prostu grają w reprezentacji Meksyku) czy właśnie Marlon wiosny nie uczynią. Witamy więc pana Don Corleone tam, gdzie jego miejsce – we Włoszech.
9. Łukasz Teodorczyk, RSC Anderlecht --> Udinese Calcio – ,,jeden z naczelnych dzbanów reprezentacji Polski wreszcie zmienia klub!” – ciekawe ile osób, które nie przeczytały wcześniej nazwiska pomyślały że chodzi o Grosickiego :v Niemniej jednak – nie, nie chodzi o Grosika, chodzi o Teo. Szczerze mówiąc to jestem zdziwiony, że klub z taką historią, jak Udinese, bierze takiego zawodnika. Może to oznaczać dwie rzeczy – albo mamy kolejnego w historii Serie A polskiego napastnika, który będzie grzał ławę, albo Kevin Lasagna odchodzi z Udine. Raczej to drugie.
8. Ragnar Klavan, Liverpool --> Cagliari Calcio – trzeci z rzędu transfer do Włoch. Zobaczcie więc drodzy państwo, ileż Serie A zyskuje drewna wartościowych zawodników z dobrych klubów. Ten ruch, w przeciwieństwie do dwóch poprzednich, uważam za dość spoko, ponieważ jest on dobry zarówno dla samego zawodnika, który wreszcie będzie grał w pierwszym składzie, jak i dla klubu, który zyskuje obrońcę ogranego w silniejszej lidze.
7. Simone Zaza, Valencia --> Torino – no i patrzcie, kolejny transfer do Serie A! Pytanie jest zasadnicze – czy przyjście Zazy do Torino oznacza wyczekiwany przez wielu odejście stamtąd Andrei Belottiego, czy po prostu tylko nienawiść do pana klauna od rozbiegu (nigdy mu tego nie zapomnimy xD) ze strony fanów Juve. Nie umiem natomiast na nie odpowiedzieć – musicie się uzbroić w cierpliwość i spokojnie poczekać do końca okienka. Bomba z Belottim w roli głównej może pomału nadchodzić, ale wcale nie musi.
6. Jason Denayer, Manchester City --> Olympique Lyon – fajnie, że Denayer w końcu odszedł z Manchesteru City i fajnie, że Manchester City w końcu pozbył się Denayera. Ten chłopak naprawdę ma potencjał ku temu, by być bardzo dobrym obrońcą, ale po pierwsze – w Manchesterze City nie miał najmniejszych szans na rozwój, a po drugie – wątpię, by kiedyś stał się obrońcą właśnie na miarę występów w pierwszym składzie Manchesteru City. Bierze go natomiast Lyon, który ma rękę do młodych piłkarzy. A Jason jest stoperem i ma zaledwie 23 lata. Trzymamy kciuki.
5. Hamza Mendyl, LOSC Lille --> Schalke 04 – utalentowany francuski lewy obrońca ucieka z tonącego w tempie Titanica Lille, by od nowego sezonu zagrać w Schalke. 21-latek jeszcze rok temu grał w rezerwach francuskiego klubu, a teraz ma szansę być pierwszym wyborem w zespole wicemistrza Niemiec. To brzmi dumnie i tak też wygląda. Nie zmarnuj tej szansy panie Hamza.
4. Giuliano, Fenerbahçe SK --> Al-Nassr – ech, panie Giuliano. Wszyscy mieli pana za takiego fajnego gościa. Utalentowanego, dobrego technicznie i każdy z nas czekał tylko na to, aż wyląduje pan w jakimś silnym europejskim klubie. Tymczasem okazał się pan typowym brazolem i zamiast podbijać Europę śmiga pan podbijać... Arabię Saudyjską. Szczyt ambicji. Tak wiem, piłka nożna to praca, bycie piłkarzem to zawód, trzeba mieć pieniądze, bla bla bla. WIEM. Ale tego, że gość nie ma ambicji nie wycofam.
3. Diego Laxalt, Genoa --> AC Milan – nie możemy ściągnąć Milinkovicia-Savicia bo jebnięty prezes Lazio, Lotito, życzy sobie za niego chorych 150 milionów? Mamy mało czasu do zamknięcia okienka a kadra ciągle nie jest dopięta? Myk – panic buy! Ciężko mi powiem inaczej skomentować ruch ten, jak i ten poniżej. Żeby nie było – Diego Laxalt to super zawodnik. Z tym, że: a) Milan niezbyt często wykorzystuje skrzydło, zwłaszcza lewe, b) jeśli Laxalt miałby jednak grać na lewej obronie, to w klubie z czerwonej części Mediolanu są już dwaj LO – Rodriguez i Strinić. Nie do końca zatem rozumiem ten ruch.
2. Samu Castillejo, Villarreal CF --> AC Milan – kolejny przykład nieogarnięcia włodarzy Milanu. Tego samego dnia kupili oni bowiem gości grających na DOKŁADNIE tej samej pozycji. Dodajmy – pozycji, która w ogóle nie wymagała wzmocnienia. Wszyscy bowiem doskonale wiemy, że w Milanie liczy się bardziej na aktywność bocznych obrońców w ofensywie, natomiast pomocników więcej jest w środku niż na bokach (no, może poza Suso czy Calhanoglu). I taka sama historia jak z Laxaltem – piłkarz bardzo dobry, tylko po co. Jest jednak jeden argument, który może go uratować – Samu może grać również na pozycji napastnika. I to byłoby spoko, gdyby nie fakt, że na 99% przed nim w hierarchii będą Higuain i Cutrone.
1. Thilo Kehrer, Schalke 04 --> Paris Saint-Germain – 21-letni środkowy obrońca w zeszłym sezonie w barwach wicemistrza Niemiec rozegrał 28 spotkań w Bundeslidze, w których strzelił 3 bramki, zaliczył 2 asysty i nie dostał ani jednej czerwonej kartki. Nagrodą za to jest transfer do PSG, wart 37 milionów euro. Tu oczywiście czeka go walka o pierwszy skład z takimi tuzami jak Thiago Silva, Marquinhos czy Presnel Kimpembe. Łatwo więc nie będzie, ale jeśli będzie trenował i grał na maksimum swoich możliwości, to dosyć szybko powinien wskoczyć do jedenastki Thomasa Tuchela. Powodzenia młody.
Podczas pisania tego felietonu dopinany jest jeszcze jeden transfer – mianowicie 2-letnie wypożyczenia Lorisa Kariusa z Liverpoolu do Beşiktaşu. Dziś lub jutro oficjalne potwierdzenie.
Ja tymczasem żegnam się już z Wami i zapraszam za tydzień na trzecią część. Przypada ona na ostatni dzień okienka, więc w kwestii transferów może się jeszcze wydarzyć naprawdę sporo. Bądźcie zatem czujni i do zobaczenia za tydzień. Ciao!