Koniec pewnej epoki? Łukasz Wiśniowski odchodzi z ,,Łączy Nas Piłka”. GOAT #3
Po pierwsze – dzień dobry. Po drugie – co tam słychać? Po trzecie – też nie możecie się doczekać występów nowej, odmienionej pod wodzą Jerzego Brzęczka reprezentacji Polski? Bo ja naprawdę przebieram już nogami i czekam na to z wielką niecierpliwością. Nie napalam się oczywiście na zbyt wiele – po pierwsze dlatego, że kadra za kadencji Adama Nawałki naprawdę osiągała bardzo dobre wyniki, więc ciężko oczekiwać że teraz będzie lepiej, albo że chociaż uda się od razu ten poziom podtrzymać. Mnie jednak niepokoi jedno – atmosfera. Od czasu mundialu totalnie siadła i nadal nie udało się jej przywrócić, czego dowodem jest niedawne odejście z pracy w PZPN-ie Łukasza Wiśniowskiego i Jakuba Polkowskiego – dwóch głównych dziennikarzy reprezentacji Polski. I to właśnie na tym, a nie na aspektach sportowych postaram się skupić w dzisiejszym felietonie.
Dlaczego? Ano dlatego, że sportowo niczego jeszcze o tej kadrze nie wiemy. Możemy oczywiście oceniać powołania do reprezentacji pod kątem tego, czy dany zawodnik gra na co dzień dobrze w swoim klubie i czy W OGÓLE w nim gra, ale nie wiemy jak będzie spisywać się drużyna złożona z tych zawodników, kierowana do tego przez Jerzego Brzęczka. Jest to zatem jedna wielka niewiadoma, o której nieco więcej będziemy wiedzieć dopiero po wrześniowych spotkaniach z Irlandią i Włochami. Natomiast jedno jest pewne – w tej kadrze totalnie siadła atmosfera i nowy selekcjoner ma teraz bardzo twardy orzech do zgryzienia – nie dość, że musi przygotować zespół taktycznie na oba spotkania, to musi jeszcze zadbać o odbudowanie atmosfery. Bo jak wszyscy doskonale wiemy – atmosfera tworzy wyniki, a wyniki tworzą atmosferę. Jest to podwójna zależność. Jeśli nie ma atmosfery – nie ma wyników, a jeśli nie ma wyników – nie ma atmosfery. Nasz polski ,,Atmosferić”, czyli Sławek Peszko, tym razem na kadrze się nie pojawi, więc trzeba się chwytać innych sposobów. Jakich? To już zostawiamy trenerowi Brzęczkowi i jego ludziom.
Skąd wiem że w kadrze nie ma atmosfery? Ano po pierwsze – z wyniku sportowego na mundialu, po drugie – z relacji poszczególnych piłkarzy, po trzecie – z tego, co mówił Łukasz Wiśniowski, dziennikarz kadry, który od jutra wraz z Jakubem Polkowskim przestanie współpracować z PZPN-em i obaj staną się (nie wiadomo na jak długo) wolnymi strzelcami. Jestem ciekaw, czy wtedy dowiemy się kolejnych ,,kwiatków” wyniesionych prosto z kulis kadry – według mnie nie, bo jak znam (tak mi się wydaje) charakter ,,Wiśni”, to ma on w sobie na tyle klasy, by wszystkie te rzeczy zachować dla siebie.
Jego klasy, pasji i zaangażowania w to co robi nie dostrzegli natomiast piłkarze reprezentacji Polski podczas turnieju w Rosji. Wtedy to potraktowali go oni jak śmiecia i nie zgodzili się na nagrywanie przez niego ich wizerunków (o ile dobrze pamiętam, sytuacja miała miejsce po spotkaniu z Kolumbią). Łukasz dostał za to wszystko niemiłosiernie po dupie nie tylko od kibiców (którzy przecież wchodzą na kanał Łączy Nas Piłka głównie dla kulis z kadry), ale także od dziennikarzy. Przypieprzył się do niego nawet sam Tomasz Zimoch, który w ogóle ostatnimi czasy zachowuje się tak, jakby totalnie postradał rozum. Doradzał on wówczas Łukaszowi ,,trening mentalny”. Tymczasem prawda jest taka, że ,,Wiśnia” chciał wszystkie te programy realizować, ale po prostu nie zgodzili się na to piłkarze (nie wiem czy wszyscy i nie wiem dokładnie którzy, ale na pewno była to zdecydowana większość drużyny). Ich podejście można więc scharakteryzować słowami: ,,no, jak my wygrywamy i ogólnie jest fajna atmosferka to Ty pokazuj to kibicom na kanale żeby robili nam wirtualną laskę i nas uwielbiali, ale jak my przegrywamy i klimat w szatni totalnie się jebie to Ty już tego nie pokazuj bo my sobie tego nie życzymy, bo jeszcze kibice nas znielubią i co będzie”. Tak więc trening mentalny to by się przydał naszym gwiazdom, a nie Bogu ducha winnemu dziennikarzowi, który próbował tylko wykonywać swoją pracę.
Otóż wiedzcie drodzy piłkarze, że przez to co zrobiliście Łukaszowi Wiśniowskiemu, prawdziwi kibice, którzy wiedzą co w trawie piszczy naprawdę stracili do Was prawie cały szacunek, a już na pewno sympatię. Sympatię, którą jeszcze zmniejszyliście tym, jak totalnie nas, kibiców, olaliście. Żadnego wyjścia do nas, powiedzenia, że przepraszacie za wszystko, że po prostu nie wyszło. Uwierzcie – kibice rozumieją. Rozumieją, że można mieć słabszy występ, a nawet ich kilka. Ale nie zrozumieją jednego – niebycia wobec nich w porządku. A Wy nie byliście, dlatego nie dziwcie się, że w ostatnich tygodniach spora ilość z nas ma Was gdzieś. Cóż, proste – akcja-reakcja.
Kończąc pomału moje rozważania – szanuję Łukasza za to, że zdecydował się on zakończyć swoją współpracę z Polskim Związkiem Piłki Nożnej. Pokazał on tym samym, że ma ogromny szacunek do samego siebie i nie będzie siedział w miejscu, w którym nie szanuje się jego pracy z ludźmi, którzy nie szanują jego pracy. To znaczy szanują – ale tylko wtedy, kiedy kadra ma wyniki. A taka praca do łatwych nie należy. Bo wyobraźcie sobie, że wykonujecie jakąś pracę. Staracie się jak możecie by wszystko było zrobione dobrze, a i tak to, jak zostanie ona odebrana przez ludzi kompletnie nie zależy od Was, tylko od Waszych współpracowników. A jeszcze oni, kiedy coś spieprzą, nie potrafią (chociażby z szacunku do Was) jakoś postarać się Wam pomóc, by przynajmniej Wasza robota została oceniona pozytywnie.
Popularny Bartek Szczęśniak, znany w Internecie jako ,,Mietczyński”, szybko zweryfikował swoje poglądy na temat pracy Łukasza w PZPN-ie. Parę lat wstecz, w jednym ze swoich odcinków na kanale ,,Ni mom pojęcia co robię” powiedział on bowiem, że ,,jedynym człowiekiem, z którym mógłby się zamienić na pracę jest Łukasz Wiśniowski, dziennikarz reprezentacji Polski”. Kiedy jednak reprezentacja Polski przegrała Mundial i potraktowała ,,Wiśnię” tak jak potraktowała, totalnie zmienił on swoje zdanie na temat jego pracy, nabrał do niej dużego szacunku i już nie miał jej za taką wymarzoną i od tamtej pory prezentuje na jej temat mniej więcej taki pogląd jak ja w poprzednim akapicie.
I na koniec – ludzie nie lubią, kiedy nie szanuje się ich pracy oraz pracy innych. Właśnie dlatego po tyłku na Twitterze dostawał Przemysław Rudzki. A czym różnią się nasi piłkarze od tegoż ,,Tigera Bonzo polskiego Twittera”? No niczym – również wykazali się totalnym chamstwem i bufonadą w stosunku do Łukasza i pokazali, jak bardzo nie szanują jego i jego pracy. Dlatego decyzję o jego odejściu uważam za bardzo dobrą i w pełni ją propsuję. A znając jego i jego znajomości, na pewno niedługo pojawi się dla niego oferta chociażby ze stacji Eleven, w której ma wielu serdecznych przyjaciół, i w której na pewno jego praca oraz jej efekty będą zależały wyłącznie od niego samego. Na pewno również jego praca będzie tam szanowana. Trzymaj się Wiśnia, Footroll jest z Tobą!
PS – przepraszam, że w tekście nie wspominam za bardzo o Kubie Polkowskim, ale raz że aż tyle na temat jego odejścia nie słyszałem, a dwa, że prawdopodobnie powody jego odejścia są bardzo podobne do powodów odejścia Łukasza.
*Cały cykl felietonów ,,GOAT" jest wyłącznie mojego autorstwa oraz ma charakter mocno subiektywny. Biorę zatem na siebie 100% odpowiedzialności za wszystko co się w nich znajdzie – w końcu zarówno kanał Footroll, jak i portal footroll.pl mają z założenia ma charakter opiniotwórczy.