Sąd nad Legią - legioniści wrócą na zwycięską ścieżkę?
Wiele już się o Legii napisało. Naprawdę wiele. Kolejny słaby początek sezonu, przegrany Superpuchar, odpadnięcie z eliminacji Ligi Mistrzów oraz Ligi Europy zmiana trenera. Od rozpoczęcia sezonu już trochę minęło, także podsumujmy poczynania legionistów.
Legia od początku sezonu rozegrała już czternaście spotkań. O ile pozycja stołecznej drużyny w tabeli nie jest zła (patrząc na ich dyspozycję oraz przygotowanie), o tyle kolejna porażka w meczu o Superpuchar czy odpadnięcie ze Spartakiem Trnawa oraz Dudelange jest kompromitacją. Źle również wygląda fakt, że na osiem potyczek przy Łazienkowskiej, legioniści wygrali zaledwie DWIE. Bez komentarza.
Stołeczna drużyna od początku sezonu jest ociężała, o jedno, dwa tempa spóźniona co było widać chociażby w meczu z Dudelange, ale nie tylko. Przygotowanie do sezonu to jawna kompromitacja, ale powiedzmy sobie szczerze - jeśli piłkarz nie potrafi dobrze podać piłki to tutaj nawet przygotowanie fizyczne mu nie pomoże.
Winowajców tego, co oglądamy na boisku już nie ma. Z klubu zwolniono Deana Klafurcia, jego asystenta, trenera od przygotowania fizycznego oraz Ivana Kepciję. Chorwacki trener dostał szansę popracować z zespołem dłużej niż wcześniej planowano. Niestety Klaf sam zapracował na swoje zwolnienie ustawieniem trójką obrońców, w które uparcie wierzył. Może gdyby nic nie zmieniał w ustawieniu, teraz ten tekst wyglądałby o wiele lepiej, a on sam dalej pracowałby przy Łazienkowskiej?
Teraz przed Ricardo Sa Pinto postawiono zadanie by posprzątać po poprzednikach. Nie chcę go rozliczać za styl oraz wyniki osiągnięte za jego bytu przy Łazienkowskiej. Portugalczyk skupił się głównie na przygotowaniu piłkarzy do reszty sezonu, by odzyskali świeżość. To wszystko pewnie kosztem słabych spotkań jak ten z Wisłą Płock, czy z Cracovią. Wierzę, że po przerwie na reprezentacje będzie to wyglądało o wiele lepiej. Najważniejsze by legioniści zaczęli wygrywać, bo to piłkarze muszą oczyścić głowy z ostatnich miesięcy. Nie zrobią tego w inny sposób niż powrót do zwycięską ścieżkę.
Warto odnotować również zmianę w bramce. Od teraz numerem jeden ma być Radosław Cierzniak, zaś Arek Malarz ma być odstawiony na boczny tor. Raczej nikt się tego nie spodziewał, ja również, ale Radek pokazał w ostatnim spotkaniu z Cracovią, że warto dać mu szansę. Zobaczymy co z tego wyjdzie.
Słów kilka o wzmocnieniach. Drużynę tylko wzmocniono, nie odszedł nikt kluczowy. Przyjście Carlitosa czy też Jose Kante dawało przed sezonem nadzieję, że piłkarze od razu wkroczą na zwycięską ścieżkę. Życie brutalnie zweryfikowało oczekiwania kibiców, ale pewnie też zarządu. I jeśli już kogoś z tej drużyny wyróżniać to chyba tylko tych dwóch zawodników. Kilka dni temu sprowadzono również Andre Martinsa, jednak musi pierw odbudować swoją formę fizyczną.
Po blamażu w europejskich pucharach wydawało się, że sprzedaż Sebastiana Szymańskiego jest przesądzona. Zresztą pojawiły się plotki o poważnym zainteresowaniu CSKA, piłkarz trenował indywidualnie, nie było go w kadrze na spotkanie z Wisłą Płock. Włodarze obu zespołów nie dogadali się jednak co do kwoty za 19-letniego pomocnika. Zapewne za pół roku w Legii już go nie zobaczymy, ale nie tylko jego. W klubie szykowana jest przebudowa zespołu, bo jak wiadomo - aż jedenastu piłkarzom kończą się kontrakty po tym sezonie.
Wiadomo, że próbowano obniżyć kontrakt Artura Jędrzejczyka, który z tego powodu nie był brany pod uwagę przy ustalaniu kadry meczowej. Ostatecznie pensja Jędzy nie uległa zmianie (została tylko rozłożona na raty), a Legia sporo straciła na braku tego zawodnika. Wtedy na lewej obronie nie trzeba byłoby ustawiać Nagy'a czy też na prawej flance dawać Mateusza Wieteskę. Szkoda, no ale czasu już nie cofniemy.
Podsumowując, Legia jak sezon temu - krótko mówiąc nie zachwyca. Kryzys jest i teraz wszystko w głowie trenera jak to wszystko poukładać na dalszą część sezonu oraz w nogach piłkarzy by zaczęli grać na swoim normalnym poziomie. Raczej już gorzej być nie może, ale nie chcę rzucać wyzwania legionistów by udowodnili, że się mylę...